39꧂ 𝘴́᭙𝓲ꪖ̨𝓽ꫀᥴɀꪀꪗ ᥴɀꪖ𝘴 1/5

531 46 24
                                    

Minęło półtora tygodnia od nieszczęsnego sobotniego momentu, kiedy to życie pewnych osób wywróciło się do góry nogami, pozostawiając ich wszystkich bezsilnych na dalszy rozwój wydarzeń.

Trzeba było czekać. I uzbroić się w ogromną cierpliwość.

I kiedy wszyscy byli właśnie tego zdania: by czekać; Bucky stwierdził, że zrobi coś ponad to.

Początkowo przebywał z Veronicą w szpitalu, korzystając z rzeczy, jakie podarował mu Pietro. Później, ku bardzo nalegającym namowom przyjaciół, wrócił do swojego domu, aczkolwiek większość swojego czasu spędzał z Verą.

Opowiadał jej jak najwięcej historii z jej życia, o których brunet wiedział lub w których sam bezpośrednio uczestniczył - zaczynajac od tych błahych, śmiesznych, po te nieco bardziej osobiste. Jednak uznał, że nie będzie starał się na siłę wzbudzić w Veronice jej dawnych uczuć względem niego. O pewnych, bardziej intymnych wydarzeniach, wolał jej nie mówić. Przynajmniej nie teraz. Nie chciał jej przekonywać, ani narzucać, aby myślała i postrzegała go w konkretny sposób. Uznał, że jeśli ma coś między nimi być, to dziewczyna sama to poczuje. James natomiast za priorytet uznał dobro czarnowłosej, jej komfort i szybki powrót do zdrowia i dawnego stanu.

Veronica już wiele pamiętała, dużo więcej kojarzyła. Miała także między innymi wizyty znajomych z klasy. Nie wszyscy wiedzieli o jej szwankującej pamięci, toteż twarze niektórych osób wręcz pobladły na tę wieść. Jednakże wszystkie spotkania odbyły się pomyślnie, a dziewczyna, jak i cała reszta cieszyli się z jej kolejnych wspomnień.

Stan Maximoff polepszył się w błyskawicznym tempie. Dieta dziewczyny wzbogaciła się o białko, wapń i inne elementy, przez co kości zrastały się bez problemów. Rozcięcia na twarzy wyglądały już nie aż tak drastycznie, a mniejsze siniaki i otarcia powoli zanikały. Lewa ręka wciąż znajdowała się w gipsie, jednak żebra były jedynie owijane bandażem. Veronica przyjmowała także leki przeciwbólowe i inne witaminy.

Ku jej usilnym namowom, udało jej się w końcu namówić lekarza na wyjście ze szpitala i powrót do domu. Ostatecznie uzyskała na to zgodę. Istniał jednak jeden warunek.

𐂂

- Skoro mieszka pani sama, to musiałby ktoś się albo do pani wprowadzić, albo przychodzić na całe dnie, by pomóc pani chociaż w nakładaniu bandaża na żebra. - mówił lekarz - Poza tym wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy takie obowiązki, jak chociażby sprzątanie domu. Jak chce pani to robić z ręką w gipsie i żebrami w niekoniecznie jeszcze dobrym stanie?

- Ja sobie nie poradzę? - Vera uniosła brew.

- Na ogół nie twierdzę, że sobie pani nie poradzi. - zaprzeczył lekarz - Nie wątpię w pani możliwości. Ale stan zdrowia, siłą rzeczy, trochę to pani uniemożliwia.

- Rodzeństwo Roni mogłoby przyjeżdżać w niektóre dni do pomocy. Wymienialiby się w poszczególnych godzinach. - odrzekł spędzający czas z dziewczyną Bucky, rozmawiając o tym wcześniej z Wandą i Pietro - Miała by opiekę. Nie byłaby przecież sama.

- No dobrze, ale to są, jak pan mówi, poszczególne dni. - odparł lekarz - A co z resztą dni? - zapytał - Kto by się opiekował panią Maximoff?

- Dobra już, „opiekował"... - wywróciła oczami - „Towarzyszył" brzmi lepiej, panie doktorze. - na jej słowa lekarz westchnął - Stwórzmy chociaż pozory, że nie ma tragedii.

- Ona tak zawsze ucieka od problemów? - doktor zwrócił się do Bucky'ego, na co brunet westchnął, z kolei Veronica wywróciła oczami - No więc, kto by towarzyszył pani Maximoff w trakcie pozostałych dni w których rodzeństwo nie mogłoby tego zrobić?

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz