44꧂ Wielkie plany

528 42 99
                                    

Veronica czuła, że już nie śpi. Jednak nie widziało jej się otwieranie tak ciężkich powiek. Wtuliła się bardziej w posłanie, szykując do dalszego spania. Było tak miękkie i ciepłe, że nie sposób było nawet myśleć o tym, aby w nieludzki sposób po prostu wstać z łóżka. Dziewczyna zacisnęła dłoń mocniej na kołdrze, po czym westchnęła z ulgą.

Wszystko było idealne.

Jednak od kiedy zwykłe posłanie unosi się pod wpływem oddychania?

Veronica otworzyła gwałtownie oczy i uniosła głowę. Coś niefortunnie i boleśnie strzyknęło w jej szyi na wskutek szybkiego ruchu, jednak starała się zrzucić to odczucie na drugi plan.

Całą swoją uwagę skupiła na Barnes'ie.

Na którym prawie leżała.

Cudownie.

Jej posłaniem okazał się brunet, w którego była wtulona. Z kolei kołdra, na której Maximoff zacisnęła dłoń, była koszulą chłopaka.

Veronica przygryzła nerwowo wargę, po czym nieco się podniosła i podparła na łokciu.

Pamiętała to, co się między nimi stało. Te czułe pocałunki, które do tej pory wywoływały w brzuchu Very motylki, te spojrzenia, napięte momenty, słowa, która padły...

Kocham cię, Roni.

Wybrzmiewało to nieustannie w głowie Maximoff. Nie żeby narzekała, oczywiście.

Ale co działo się później? Czemu to, jak się całowali, nie sprowadzało ich na dziki tor pożądliwości, a mimo to wylądowali ostatecznie u niej w sypialni?

Vera przeczesała wzrokiem pomieszczenie i ubiór własny oraz bruneta. Nic nie walało się po podłodze, nic nie zostało strącone z żadnego miejsca. Ich ubrania były zaledwie pogięte od twardego snu. Nic nie wskazywało na to, aby coś więcej miało wczoraj miejsce.

Czarnowłosa skupiła się na miejscu nieco niżej, pod jej brzuchem, jednak nie odczuwała tam nic, zdanego bólu, co pomogłoby jej stwierdzić, że razem z Barnes'em była naprawdę blisko, nie biorąc pod uwagę oczywiście zetknięcia się ustami.

„Zetknięcia."

Uśmiechnęła się pod nosem na tę myśl. Faktem było, że nie pożerali swoich wnętrzności. Jednak nie były to niewinne całusy.

To wszystko uświadomiło jej, jak wiele uczuć żywi do Bucky'ego i z wzajemnością.

Po chwili w jej głowie pojawiła się myśl o niej samej. O jej wspomnieniach, pamięci. Zdawała sobie sprawę ze wszystkiego, co się do tej pory wydarzyło. Nic nie było jej obce. Nie czuła się kimś innym w swoim ciele.

Dobrze jest być w domu.

Przymknęła oczy z zadowolonym uśmiechem, a następnie ruszyła się, by jednak wstać z łóżka.

Zostało jej to uniemożliwione, gdyż nagle silna dłoń objęła jej talię, przyciągając ją bliżej do bruneta. Zaciskające się palce na jej ciele wywołały u niej przyjemne dreszcze i ciarki. Momentalnie napłynęły do niej wspomnienia ostatniej namiętnej nocy pełnej pocałunków, kiedy to dłonie James'a krążyły i błądziły po jej ciele, wprawiając ją w istne szaleństwo i odejście od zdrowych zmysłów.

Ale czy było coś więcej?

Vera zmarszczyła brwi, poważnie się nad tym zastanawiając.

Dlaczego nie pamiętała, co się działo?

- Dokąd chcesz iść? - zapytał brunet zaspanym, zachrypniętym głosem, nie otwierając nawet powiek.

- Do łazienki. Mam pełny pęcherz. - oznajmiła.

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz