66꧂ Telefon

265 29 40
                                    

Ból.

To było jedyne słowo, które opisywało wnętrze Very.

Dziewczyna siedziała teraz przy stole w swoim mieszkaniu, pijąc kawę.

Chociaż, słowo siedziała było chyba wyolbrzymieniem.

Dziewczyna czuła się, jakby jej życie i wszystko co robiła było jedną wielką wegetacją.

Przymknęła zmęczone od płaczu i braku snu powieki.

Nie wiedziała nawet o czym myśleć.

Jeszcze tydzień temu w dniu, w którym zerwała z Bucky'm nie mogła powstrzymać natrętnych myśli, w których odtwarzała ich bolesną rozmowę.

Dzisiaj...

Sama nie wiem.

Veronica po prostu była. Co jakiś czas płakała. Nie mogła spać. Ale czuła się, jakby ktoś nagle wyłączył jej myśli, skupienie, uczucia.

To było męczące.

Jeszcze kiedyś była zdania, że wiele by oddała, aby wyłączyć emocje. Dziś jednak wiedziała, że jest to coś tragicznego, czego nie życzyłaby nawet swojemu największemu wrogowi.

Co zabawne, przez pierwsze dni po zerwaniu sama była dla siebie wrogiem. Winiła się, karciła w duchu za tak ogromną bezmyślność i kłamstwo.

Jednak teraz...

Nic. Pustka i obojętność. Co tu dużo mówić.

Veronica wpatrywała się w jakiś nieokreślony punkt przed sobą, trzymając w dłoniach kubek z gorącą kawą. Nie odczuwała nawet, że napój parzy jej dłonie. Obojętność i brak przywiązywania wagi do czucia zarówno psychicznego, jak i fizycznego, przejęły nad nią kontrolę.

Nagle jej wzrok skierował się na opakowanie antydepresantów leżące nieopodal na stole. Nie odłożyła ich do szafki, po porannej dawce.

I może nie ma sensu odkładać.

Sięgnęła po nie obojętnie i przyglądając się chwilowo pudełeczku, poczęła je otwierać.

Ledwie jednak wyjęła listek z tabletkami, kiedy zadzwonił jej telefon.

Przez jeszcze kilka chwil patrzyła na leki, po czym odłożyła je na stół i wstała po komórkę, która leżała na kanapie w salonie.

Zerknąwszy na wyświetlacz, zakodowała dopiero po chwili, że dzwoni jej brat.

- Halo? - mruknęła zachrypniętym głosem.

- Hej, bąblu. - przywitał się kojąco - Nie potrzebujesz niczego? Chciałabyś porozmawiać?

Te kilka słów sprawiło, że Veronica po raz pierwszy od dłuższego czasu uniosła kąciki ust.

- Właściwie to... - zaczęła, odwracając się w stronę kuchni.

Spojrzała na swoje leki. Uświadomiła sobie, jak bardzo bezmyślnie się zachowała, mogąc doprowadzić do tragedii. Podążyła bez wzruszenia za impulsem, który zawaliłby stabilność niejednego życia - nie tylko jej własnego.

the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz