- Dobra, rozumiem, ma to sens. - mówiła Veronica - Ale ja i tak powiesiłabym to tutaj. - wskazała palcem na miejsce obok tego, które proponował Sam.
- No, okej. - odrzekł - Ale tu by wyglądało, mimo wszystko, lepiej. - stał przy swoim.
- No, dobra. Ale tutaj ci trochę okno zasłania. A tam będzie jako ozdoba.
- No, w porządku. - zaśmiał się krótko - Ale lepiej będzie właśnie przysłonić okno.
- No, może. Ale od tego są zasłony. Nie balony.
- No, ale balony też trzeba gdzieś powiesić. - mówił coraz bardziej dosadnie.
- No, ale to można zrobić właśnie tu, obok. - ponownie uniosła palec wskazujący wybrane przez nią miejsce.
- Matko jedyna, Vera... - mruknął.
- O co ci chodzi, Wilson? - zbulwersowała się - Zawsze musisz robić problemy?
- Ja? Ja robię problemy? - uniósł wysoko brwi - To ty czepiasz się najmniejszych szczegółów.
- Nie czepiam się tylko dbam o najmniejsze szczegóły, to jest różnica, palancie.
- O i jeszcze będzie wyzywać wszystkich wokół. - rozłożył pretensjonalnie ręce.
- Wypchaj się tym balonem. - sarknęła.
- Lepsze to, niż gadanie z tobą. - odparł, a zaraz po tym dostał energicznie balonem w twarz - Dzięki. - dodał zirytowany - Sam go zawieszę, po swojemu.
- Dupa, nie po swojemu. - zaoponowała - Dawaj to, ja się tym zajmę. - wystawiła rękę, by odebrać mu balona.
- W dupę, to ty się możesz teraz pocałować, Vera. - odrzekł z zadowoleniem - Ja się zajmę wieszaniem balonów. Ty idź do garów czy coś.
Czarnowłosa zmrużyła wściekle oczy i zacisnęła szczękę tak mocno, że poczuła dziwny, dość nieprzyjemny ból w zębach trzonowych.
- Coś ty powiedział? - zapytała z jadem w głosie.
- Em... co? - spytał lekko zdezorientowany i poniekąd przestraszony reakcją dziewczyny.
- Zapytałam: coś. ty. powiedział. - wysyczała przez zęby.
- N-nie no... ja... - zaczął się jąkać.
- Siema. - nagle podeszła do nich Sylvie, popijając colę przez słomkę - Będzie solówa?
Sam spojrzał na obojętnie wyglądającą blondynkę. Zatopił w niej wzrok, patrząc na nią z niezrozumieniem i lekkim zdziwieniem.
- Co ona tu robi? - zapytał.
- Ta, ciebie też miło widzieć. - mruknęła Sylvie.
- Zaprosiłam ją. - wyjaśniła Vera, jakby to było oczywiste.
- Spokojnie, złotko. - odparła - To jest facet. On nie pojmuje od razu takich rzeczy. - upiła kolejny łyk.
- Że co niby? - oburzył się Wilson.
- Pstro. Do garów. - odpyskowała blondynka - I dawaj te balony, bo lepiej wyglądają po bokach, a nie na środku. Na przestrzeni okna zawiesimy zasłony, żeby przyciemnić pomieszczenie. Nie bierz się za robotę, której nie umiesz ogarnąć. - powiedziała krótko, po czym nie mówiąc już nic, wzięła z rąk Sam'a balony i podała je Veronice.
Podczas gdy czarnowłosa z satysfakcją rozpoczęła wieszanie dekoracji w wybranym przez siebie miejscu, chłopak wpatrywał się na zmianę w Verę i Sylvie wzrokiem pełnym niedowierzania.
CZYTASZ
the Last Year | Bucky Barnes fanfiction | AU
FanfictionWszyscy dobrze znamy Avengersów i to, jak potoczyły się ich losy. Ale co jeśli zamienilibyśmy tych niesamowitych herosów na nietypowych licealistów ostatniego roku? Gdzie Steve Rogers zamiast kapitanem jest niezawodnym przewodniczącym szkoły, Vision...