Bakugo przeprosił gości za zwłokę i wyjaśnił im, że sytuacja była nagła. Wieczorem, tego samego dnia, postanowił, ze wszystkim wyjaśni co się stało. Usiadł na tronie, prezentując się naprawdę dumnie. Nie było wokół niego wszystkich wujów, dlatego teraz jego władza i potęga jest doskonale widoczna.
Gdy wszyscy już byli, patrzyli na niego, wstał. Podszedł bliżej tłumu. Przeleciał po nich wzrokiem, po czym kazał wprowadzić więźniów. Wszyscy jego wujowie zostali powaleni na środek sali bankietowej. Tłum zachłysnął się powietrzem. Widzieli tych ludzi, gdy rządzili. Nikt nie był w stanie nic im zrobić, nawet gdy działali wbrew zasadom etycznym i moralnym. Nikt nie był w stanie ich dotknąć, a teraz właśnie leżeli pod stopami tłumu.- Moi wujowie - rozpoczął przemowę. - Dopuścili się strasznych rzeczy. Tłumaczyli się tym, że to dla dobra królestwa, dla ogółu. Były to oczywiste kłamstwa. - oznajmił i zamilkł. Jego twarz wyrażała zamyślenie, ale wszyscy milczeli, wysłuchując każdego jego słowa. - Jestem młodym władcą. - zaczął niepewnie, ale zganił się za to. Nie może pokazać, że nie ma tej wiedzy, czy siły. - Matka zostawiła mi ogromne państwo, ze względu na chorobę mojego ojca, ale ja nie umiałem rządzić. Wujowie... Zaproponowali pomoc, którą przyjąłem. Nie powinienem był. Teraz wiem. Jednak wtedy, wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem. - zatrzymał się nagle, spoglądając na otwierające się drzwi. Każdy wstrzymał oddech, gdy do pomieszczenia weszła Omega. Izuku był ubrany w elegancką tunikę, przepasaną złotym pasem. Szedł lekko zgarbiony i naprawdę niepewny, jakby nikt go tutaj nie chciał. Katsuki od razu ruszył do niego, łapiąc za dłoń, by poprowadzić go na odpowiednie miejsce. Miejsce królowej. - Dziękuję, że przyszedłeś.
- Shoto mówił, że to dla ciebie ważne... - szepcze niepewnie, rozglądając się po sali. Każdy go obserwował. - Powiedział, że powinienem tutaj być... Ale ja... Nie jesteśmy nawet po ślubie... - szepnął niepewnie, a Alfa pokręcił głową.
- Jesteś tak samo ważny jak ja. - oznajmił i pocałował go w dłoń delikatnie. Usiadł na miejscu dla Króla, trzymając dłoń Omegi, cały czas w swojej. Kiwnął głową w podziękowaniu Shoto, bo stał w bocznym wejściu. Spojrzał na tłum, który z całą pewnością nie wiedział co się dzieje. Nikt im nie powiedział, że Król szuka sobie żony, a teraz ... Nie wiedzieli nawet na jakie przyjęcie przyjechali ze swoich krajów. Podniósł się i znowu wyszedł na środek, gdy tylko jego Omega na niego zerknęła i zabrała swoją dłoń. - Jesteście zaskoczeni. Zdecydowałem się nie mówić wam po co prosiłem was o przyjazd. Nie chciałem ujawniać niczego, dopóki nie stanę na ślubnym kobiercu z tą o to Omegą. - oznajmił i zerknął na Izuku. - Zastanawiacie się pewnie kim on jest. Nie znacie go, bo nie należy do żadnego ze szlachetnych rodów. Jest z małej wioski.
- Więc dlaczego on, Królu?! Na nasze księżniczki nawet nie spojrzałeś! - krzyknął ktoś z tyłu, a on westchnął.
- Sprawa jest oczywista. Ten chłopak jest moim rówieśnikiem, a także i bratnią duszą. - oznajmił spokojnie i czekał cierpliwie aż wrzawa wywołana rewelacjami opadnie. Gdy było już w miarę cicho, kontynuował. - Od miesiąca uczy się Królewskich zwyczajów, etykiety, a także pisać i czytać.
- Czy da się go w ogóle tego nauczyć? Wieśniacy są głupi - oznajmiła jakaś dama z przodu. Miażdżący wzrok Bakugo upewnił ją, że nie powinna zadawać takiego pytania.
- Nie powiedziałem nikomu, że wychodzę za mąż, niewątpliwie ktoś, kto uważa, że jego syn czy córka są lepszymi kandydatami próbowałby zabić mojego narzeczonego. Miałem racje. - oznajmił, a ludzie ponownie zaczęli szeptać. - Moi wujowie dowiedzieli się dwa dni temu, a tej nocy próbowali zadźgać moją Omegę, by móc dalej sprawować władzę nad królestwem. - po tym oświadczeniu usłyszeć było można wrzaski oburzenia. Wszyscy patrzyli na mężczyzn, którzy klęczeli po środku sali. Niedowierzali, a także niektórzy byli wściekli.
- Co z nimi zrobisz, królu? - zapytał jeden z arystokratów, konkretnie Toronto. Patrzył na mężczyzn z odrazą. Znał rodzinę Katsukiego od trzydziestu lat. Wiedział jak jego rodzice rządzili, miał nadzieje, że Bakugo też będzie dobrym władcą. Dlatego nie był zadowolony, gdy usłyszał, że to wujowie objęli władzę. Wysłali jego syna na wojnę, by tylko nie był w stanie być przy Królu. Cieszył się z przyjaźni tych dwojga, a teraz martwi się każdego dnia, czy jego syn nadal żyje.
- To, co z każdym, który będzie próbował skrzywdzić kogokolwiek z pałacu. Nie ważne czy to służba, prywatna pokojówka mojego przyszłego męża, czy sam mój narzeczony. Nie będę miał litości dla tych, który próbują zniszczyć to co budowali moi rodzice przez tyle lat. - oznajmił. Wszyscy milczeli, chcieli poznać wyrok. Chcieli wiedzieć jak okrutny może być Król, czy na prawdę muszą się go bać. - Wujowie - oznajmił. - Skazuje was na siedem dni całodziennych i całonocnych tortur, po tym czasie na publiczną egzekucję. - oznajmił. Rozległy się krzyki mężczyzn, gdy ich zabierano. Teraz Katsuki będzie miał dużo roboty. To wszystko co zepsuli, będzie trzeba naprawić.
- Co z weselem, nasz Panie? Czy Pańska Omega jest na siłach, czy powinniśmy przybyć w innym terminie? - zapytał spokojnie Toronto.
- Poinformuje was wieczorem. Porozmawiam z narzeczonym. - oznajmił spokojnie. - Czujcie się jak u siebie do tego czasu. - oznajmił, po czym odwrócił się do nich tyłem, by pomóc wstać swojej Omedze. Ten przygryzał wargę niepewny czy ma coś powiedzieć, ale objęcie jego talii przez Bakugo, go uspokoiło na tyle, że nie potknął się, gdy wychodzili bocznym wejściem.
Cześć!
Widzimy, ze Bakuś się nie pierdzieli. Bez skrupułów posłał wujów na tortury.
Co o tym myślicie?
CZYTASZ
Duma Króla
FanfictionKatsuki Bakugo nienawidził swojego losu. Nie chciał być królem. Chciano od niego określonych zachowań, które były dla niego obrzydliwe. Był młodym władcą. Miał siedemnaście lat, więc tak naprawdę tylko pokazywał się na bankietach. Jego doradcy rz...