*30*

1.6K 139 55
                                    

Król od samego rana był wściekły. Nie dość, że obudziła go matka, by sprawdzić, czy jego własny mąż nie pachnie seksem, tak sprawdzała, czy nie uprawiali go, to jeszcze Deku wybiegł z sypialni, gdy usłyszał, że u Shoto zaczęło się  poronienie. Nie widział go od dziesięciu godzin i czuł, że zaraz zwariuje. Więź mate, jego Alfa i wszystko wokół chciało, by go zabrał z tamtej komnaty, zabrał do swojej i zamknął drzwi na klucz.  Ciągnęło Alfę do miziania. Nie do seksu, a miziania. Chciał go przytulić, a gdy by to robił, by miział jego ramię, a ten by mruczał tak jak przed małżeństwem. Dosyć tego, pójdzie do niego!
W chwili, w której to sobie obiecał, przyszedł służący przypominający mu o sprawach królestwa. Nie może rzucić wszystkiego. W nocy będzie go miział. Postanowione.

Elis siedział przed łóżkiem na krześle, bo na posłaniu leżały dwie Omegi. Jedna spała, druga głaskała ją delikatnie po ramieniu. I trwali tak cały tydzień. Blondyn doskonale wiedział, że Król jest wkurwiony. Na Niego, bo zaciążył te Omegę, na Todorokiego, bo usunął to dziecko, przez co się źle czuł przez co jego mąż cały tydzień spał z nim i czuwał.  Dopiero po takim czasie wrócił do spania w sypialni. Katsuki był tak wściekły, że jasno to pokazał. Odwrócił się tyłem do Omegi warcząc, gdy ten chciał go dotknąć.

- Jesteś na mnie zły Alfo? - zapytał cichutko, a ten odpowiedział mu, bardzo cichym warknięciem przez co to wydawało się jeszcze gorsze.

- Tak. Bardzo zły. - zamilkł. - Cały pierdolony tydzień moja Królowa spała z kim innym! Cały dzień w łóżku z inną Omegą! Żadnego seksu, całowania, dotykania! Jak nie mam być zły?!

- Zasłużyłeś - odszepnął cicho Izuku, a ten odwrócił się wściekły przodem.

- Że co kurwa?

- Zasłużyłeś na brak tych rzeczy. Na brak mojej obecności. Twój tata mi to uświadomił. - oznajmił spokojnie. Staruszkowie wyjechali poprzedniego dnia, jakoś im nie przeszkadzało siedzenie i rozmawianie z Izuku tylko i wyłącznie w komnacie gdzie leżał Shoto. Złapali wspólny język z nową królową.  - Gwałciłeś, traktowałeś jak pudło, które można przesuwać dowolnie, zgniatać i rozkładać, by potem niechlujnie złożyć, by się rozsypało z czasem.. zasłużyłeś.

- Nie masz prawa tak mówić! - ryknął.

- Dlaczego nie? - zapytał. Jego pewność siebie przez to, że tak długo spędził czasu z matką Katsukiego mocno podskoczyła do góry.  - Jestem Królową..Mam prawo do szacunku, a nie codziennych gwałtów. Nie zamierzam pozwalać byś więcej mnie gwałcił.

- Będę robił co mi się żywnie podoba! - syknął i złapał go za rękę, przesuwając w swoją stronę..zawisł nad nim, osaczając swoim zapachem. - Będę cię gwałcić ile będę chciał, a ty nie masz nic do powiedzenia! - oznajmił i złapał za róg tuniki w której spał Deku. Jednak zanim cokolwiek zrobił Katsuki poczuł taki ból w klatce piersiowej, że nie był w stanie oddychać. Opadł obok chłopaka i wszystko ustało. Podniósł się na ręce, by złapać Izuku za szczękę, ale ten potworny ból wrócił i zatrzymał się w połowie drogi.

- Nie będziesz - powtórzył spokojnie. Gdy mężczyzna wycofywał się z działań, ból ustawał. - Twój ojciec pokazał mi taką technikę obrony.- oznajmił spokojnie. - Nie dotniesz mnie kiedy będziesz chciał. Tylko wtedy kiedy dostaniesz pozwolenie.

****
Izuku zszedł na śniadanie, ale nie do jadalni, jak oczekiwano. Usiadł w salonie z Shoto i kazał służbie zrobić większą ilość jedzenia, bo przyjaciel na prawdę był wykończony  i potrzebował jedzenia aby zdobyć energię.  Przed nim siedział Elis, bo chodził za Shoto jak pies. No może wilk.  Rozmawiali na temat małżeństwa. Blondyn zarzekał, się, że go nie dotknie jeżeli ten nie będzie chciał, po za tym dwu kolorowo włosy wie jak się bronić. Tak jak Izuku na Katsukiego, tak samo będzie działać na Elisa, w końcu tamten go oznaczył i pieprzył go w ruję.
Bakugo dołączył do nich z rodzicami, wściekły.

- Nawet na pierdolone śniadanie nie możesz kurwa przyjść?! Jesteś Królową, masz pierdolone obowiązki! - wrzasnął, gdy tylko przekroczył próg. Deku zadrżał.

- Nie krzycz....

- Będę krzyczał! Dałem twojemu przyjacielowi i matce schronienie, a ty nie miałeś się uchylać od obowiązków! Twoim obowiązkiem jest mnie zadowalać, jeszcze raz użyjesz na mnie tej pierdolonej sztuczki a każe ich ściąć! - wrzasnął. Był tak wściekły, że jego zmysły się wyostrzyły. Złapał dłoń matki, która chciała go upomnieć, przez uderzenie,  po czym ją odrzucił w bok. - Nie dotykaj mnie. Będę wrzeszczał i robił co mi się podoba. Uchyla się od obowiązku, a nie ma do tego praw. - warknął. - Będę go gwałcił ile będę chciał i jak będę  chciał. - syknął i złapał zielonookiego za nadgarstek, pociągnął do siebie, śniadanie z jego kolan spadło i zaczął być ciągnięty do wyjścia. Wszyscy milczeli. To nie czas na słowa.

Duma KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz