*56*

839 93 7
                                    

Mitsuki  była kobietą, która nie potrafiła płakać, dopóki nie zobaczyła na własne oczy.  Gdy przybył do nich posłaniec, byli podczas śniadania. Była zaskoczona, gdyż zawsze dostawali listy, ale skoro na dworze pojawił się królewski posłaniec oznaczało to coś złego. Położył na stole korespondencję, ale te najważniejszą wręczył osobiście byłej Królowej. W milczeniu go otworzyła i zaczęła czytać. Pisał do niej jeden z wujów Katsukiego. Z nią nie bardzo spokrewniony.

Droga Mitsuki, Drogi  Masaru.

Piszę do was z bardzo przykrego powodu. Dziś w nocy, koło drugiej nad ranem poranny obchód znalazł twojego syna pod oknem swojej komnaty.  Podejrzewamy, że aktualna Królowa  Izuku zepchnęła go, gdyż uciekła z zamku. Zdecydowaliśmy zabrać jej tytuł, by nie mogła władać, jeśli wróci.
Pogrzeb odbędzie się za za dwa dni. Ostatnie pożegnanie jutro rano.

Z wyrazami współczucia.

Masaru, który czytał jej przez ramię miał łzy w oczach. Oczywiście, że uwierzył. Był strasznie emocjonalny i kiedy chodziło o jego dziecko, nie wiele myślał. 

- Nie płacz kochanie. - szepnęła kobieta trzymając go za policzki. Delikatnie go pocałowała. Przytuliła do siebie, a posłańca odesłała bez odpowiedzi. - Nie wierze w to, że Izuku zepchnął go z okna. - oznajmiła gdy zostali. -Gdy spędzaliśmy razem święta...

- Oni byli w sobie zakochani... - szepnął cicho będąc tego pewien. - Mieli silną więź...

- Dlatego jedziemy tam zobaczyć co się dzieje.- oznajmiła. Gdy wstawała, zwróciła uwagę na list, podpisany schludnym pismem. Poznała je, bo dalej było lekko koślawe. Złapała kopertę i otworzyła go. - To z pewnością jakiś przekręt. - oznajmiła po chwili. - Chodźmy najdroższy. Muszę zobaczyć ciało mojego dziecka - stwierdziła, a ten pokiwał głową. Spakowano dla nich najpotrzebniejsze rzeczy i wsiedli do pojazdu. Kobieta ułożyła się wygodnie z głową na kolanach mężczyzny. Pogłaskała go po policzku, a ten otarł oczy chusteczką.  - Najpiękniejszy,  masz syn z pewnością żyje. Nie umarłby taką głupią śmiercią i nie z ręki mężczyzny, który go kocha.

- Tak mówisz? Wiem, że Izuku nie byłby w stanie go zabić...

- I tego nie zrobił, nie musisz płakać, najdroższy. - oznajmiła podając mu list. Zaadresowany do niego.

Panie Masaru

Piszę ten list do Pana, bo wiem, że mi Pan pomoże. Jest Pan mniej nerwowy niż zona i proszę, by Pan przekazał jej to w delikatny sposób, by nie przyjechała w najmniej odpowiednim momencie.
Któryś z wujów planuje napaść na mojego męża...

List miał informacje na temat ataku, który miał nadejść na Katsukiego. Chłopak opowiedział też skąd miał te informacje, oraz prosił o pomoc, jedynie taka, by zebrano sprzymierzeńców korony, by wstawili się za Królem, gdy wróci, bo był pewien, że będą potrzebowali lojalnych sprzymierzeńców.

- Ale co jak nie udało mu się uciec i to na prawdę nasz syn leży martwy, a Krolowa uciekła? Nie koniecznie dlatego, że go zabiła, ale dlatego, że oskarżają go o to? - zapytał mężczyzna i przygryzł kciuk. Patrzył na swoją żonę, widać było w jego oczach zmartwienie i ból na myśl o tym, że stracił swoje jedyne dziecko.

- Skarbie - kobieta usiadła i przytuliła go do piersi.

- Mitsuki, tak długo się o niego staraliśmy... Był wyczekiwany i kochany, rozpieszczaliśmy go jak mogliśmy... Co jak przez to my... sprawiliśmy, że nie umiał się obronić, bo myślał, że kochają go wszyscy...

- Skarbie najpiękniejszy. Moja cudowna Omego. Nasz syn był, jest i będzie silnym władcą, który wie, że na tym świecie nie ma sprawiedliwości i znajdą się tacy, którzy siłą spróbują wziąć co chcą. Ma przy sobie też Omegę, taka jak ty, która go wspiera. Uwierz mi, że jak masz kogoś takiego, możesz przenosić góry...

- A wiec... myślisz, że co zrobili z Katsukim? - zapytał cicho.

- Nie wiem kochanie... jeżeli ci uciekli, tak jak w liście napisał Izuku, znajdziemy go. - obiecała spokojnie.

********
Gdy była królowa wjechała na dwór, zrobiło się głośno. Wyszło ją powitać trzech wujów. Więc to ci byli zdrajcami. Zapewne oczywiście. Ona jak zwykle była nie wzruszona, nigdy nie okazywała emocji, zbyt wiele. Jedynie jak jest z mężem i gdy synek był młodszy, za to mężczyzna wyglądał jakby przepłakał całą drogę. I dobrze, gdyż gdyby ten był spokojny, mężczyźni odkryliby, że coś jest nie tak. W końcu Omega była najbardziej uczuciową osoba w zamku.

- Witajcie, Mitsuki, Masaru. Przykro mi, że spotykamy się ponownie w takich okolicznościach. - oznajmił.

- Gdzie on jest? - zapytał mężczyzna,  wyrywając dłoń z tej żony, z przejęciem w głosie. Wyglądał jakby miał się popłakać na nowo. Idealnie.

- W sali bankietowej. - oznajmił jeden z wujów. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale okularnik pobiegł do wcześniej wspomnianego miejsca, a kobieta uniosła dłoń, że jak na razie nie ma ochoty słychać tego co miał do powiedzenia.

- Porozmawiamy jak zobaczę moje dziecko. - oznajmiła,  po czym wyminęła ich. Dotarła do męża chwilę potem. Weszli do sali razem. Było w niej sporo ludzi. Stali nad trumną, wokół której było pełno kwiatów.  Masaru miał łzy w oczach, faktycznie, ten co leżał martwy wyglądał jak Katsuki. Pomijając to, że twarz młodego mężczyzny była zmasakrowana, zapewne przez upadek z dużej wysokości, skoro podobno wypadł przed okno. Postura i ogólny wygląd ciała, kolor włosów były idealnie odwzorowane.  Oczywiste jest, że mąż uwierzył. Kobieta złapała zimna dłoń nieboszczyka w swoją i pogładziła ją kciukiem. Niepostrzerzenie przesunęła paluszkami po jego nadgarstku, po wewnętrznej stronie żył, po czym wróciła na palce i ich też chwilę dotykała. Gdy się odsunęła,  złapała męża w ramiona. Osoby, które stały niedaleko pewnie stwierdziły, że ta jest zrozpaczona i przytula męża, by go pocieszyć.
Nie stali tam długo. Wyszli po parunastu minutach. Wszyscy sadzili, że są w żałobie, a oni planowali zemste.







Zapraszam do komentowania, robi mi się wtedy miło ❤️

Duma KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz