Deku obudził się cały zdrętwiały i z obolałymi kostkami oraz nadgarstkami. Wiedział dlaczego tak było. Spojrzał na męża, który spał. Miał worki pod oczami, był przemęczony. Jego skóra poszarzała... Włosy przestały być tak miękkie i błyszczące.
Niedawno z Shoto się cieszyli, że nie będą musieli martwić się o to czy starczy jedzenia, czy ziemia urodzajna, czy inne takie, a teraz... wrócili do korzeni. Znowu byli Omegami że wsi.
Tym razem mieli przy sobie mężów, którzy byli z nimi, wspierali ich i pomagali.
Z tego się cieszył, że nie był sam. Teraz wiedząc, jak dobrze jest mieć w kimś oparcie, nie pozwoliłby sobie aby zostać sam jeden. W grupie raźniej.
Koło południa już czuł się zdecydowanie lepiej.
Mężczyźni poszli do lasu, by zrobić zapas drzewa, by nie musieli tam latać jak Shoto już urodzi. Ciężarny nie czuł się za dobrze, dlatego leżał cały dzień w łóżku, a Izuku oporządził pole i zwierzęta. Gdy wrócił by zabrać się za obiad usłyszał jęki. Pobiegł do chłopaka, obawiał się, że zaczął się poród. Do cholery, akurat jak Alfy poszły do lasu i wroca wieczorem?!- Co się dzieje? - zapytał podbiegając, a ten wysapał cicho to czego się obawiał. Zaczął latać, by przygotować ręczniki, wodę, położył pościel na podłodze, kazał mu usiąść, dał mu poduszkę pod plecy, oparł o ścianę, przygotował wodę, ręczniki po czym stanął na środku. Uderzył się w policzki, bo zaczął panikować. Wiedział co robić, więc musi się uspokoić i wziąć się w garść. Przyklęknął przy chłopaku i zaczął go instruować, żeby oddychał.
****
Katsuki wrzucił kolejny kawałek pnia drzewa na wóz, po czym westchnął głośno. Był wykończony przez ruje Deku, ale i nie spał za dobrze. Ruszył po kolejny, gdy Elis ciął większe na mniejsze części, by było lepiej. Pod domem to wezmą i potną na dużo drobniejsze.- Dobrze sobie radzisz - oznajmił spokojnie blondyn patrząc na przyjaciela. Dał mu wody i jedzenie. Usiedli na pniu powalonego drzewa i zaczęli jeść.
- Dzięki. Ty też jesteś mocny. Gdyby Deku był w ciąży bym odchodził od zmysłów. - oznajmił cicho i westchnął. - Chce wrócić na tron. Nie wiedziałem, że to takie trudne. Myśl, że jak nic nie zrobisz danego dnia możesz nie mieć plonów, albo w ulewę i burze siedzisz że zwierzętami, by nie uciekły, bo byłaby katastrofa... ciężko fizycznie się pracuje, nie masz czasu by się nawet odprężyć jak wtedy w wannie. Nigdy już nie bede narzekał na to, że mi ciężko I będę bardziej i lepiej pomagał moim poddanym.
- Cieszy mnie to - oznajmił. - Chce już zobaczyć moje dziecko. - oznajmił. - Chce wiedzieć jak będzie wygląda i czy będzie zdrowe...
- Co z odbiciem? Pójdziesz że mną, gdy się urodzi? Czy wolisz zostać?
- Nie zostawię cię. Jeżeli się urodzi przed odbiciem, chciałbym chociaż kilka dni z nimi spędzić, ale pójdę i nie zginę, by móc wrócić.
- Wrócimy i damy im wszystko co najlepsze - oznajmił z mocą, a ten pokiwał głową. - Zabierajmy się do roboty, od razu po jedzeniu. Chce do nich szybko wrócić- oznajmił I ruszył do wozu, gdy skończył przeżuwać. Pracowali ciężko do samej nocy. Wsiedli na wóz I zjedli kolejny posiłek, kanapki, by żołądek nie burczał, po czym ruszyli do domu. Na werandzie paliła się lampa, Izuku zawsze ją zapalał wieczorem, zeskoczyli, po czym "zaparkowali" tyłem do ich miejsca, gdzie trzymali drzewo i nakryli wóz płachtą by drzewo nie zmokło, odporowadzili i oporządzili konie dając im paszę. Dopiero wtedy mogli ruszyć do domu. Mieli nadzieję na ciepły i sycący obiad. -Zaczekaj. Przydałaby nam się kąpiel. Jest ciepła noc, chodźmy do pobliskiego jeziora - poprosił, a ten pokiwał głową. Na werandzie mieli kosz z mydłem i innymi specyfikami do mycia, bo z pola potrafili wracać na prawdę ubłoceni i brudni, wtedy przemywało się przed domem wodą z jeziora, albo w samym jeziorze. Zrobili to szybciutko, byli w końcu zmęczeni i byli głodni. Wpadli do środka, po czym dostrzegli Deku, stojącego przy garnku. - Jesteśmy- Katsuki się uśmiechnął do niego, a ten wyglądając na zmęczonego odwzajemnił to.
- Cieszę się. Kończę obiad, zaraz będzie. - oznajmił.
- oh, tak późno? - zapytał Elis, a ten zaśmiał się cicho.
- Tak... Głównie dlatego, że ktoś się nie mógł doczekać by zobaczyć mamę i tatę. - oznajmił, a gdy ten zrozumiał o czym ten mówi, zrobił obrót na pięcie i wpadł do swojej sypialni. Wpadł tam i szeroko otworzył oczy, widząc męża, który trzymał w ramionach zawiniątko. Karmił je akurat. Elis zakrył usta patrząc na nich.
- Moje... pierworodne maleństwo... - szepnął podchodząc do niego, a ten uśmiechnął się do niego. Widać było, że jest wykończony. Maleństwo się najadło, więc wziął go by odbekł, mamusia klepała je delikatnie po kocyku, by było spokojne. - Chłopiec? - zapytał, a ten szerzej się otworzył. Elis marzył o pierworodnym synku.
- Nie. To akurat ona - szepcze cicho. - Ale twoje małe marzenie się spełniło. Pierwszy wyszedł chłopiec - szepnął pokazując prowizoryczne łóżeczka z drewnianych koszy. Stały trzy koszyki, w dwóch były maleństwa. Elis był w totalnym szoku. - Nasza córka ma dwóch starszych braci. - uśmiechnął się, a ten wręcz klęknął z wrażenia i na kolanach doczołgał się by ich zobaczyć. Ci spali akurat głęboko... blondyn był w tak wielkim szoku, że nie potrafił się odezwać. Miał trójkę dzieci. - To zabawne... myślałem, że dorobimy się trójki pokolei, ale ... Tak mi pasuje. Chciałem trójkę i mam trójkę... - pocałował małą i ją usypiał na rękach po beknięciu przez nią. Mężczyzna spojrzał na Omegę i podpełz do małej.
-C-cześć... To ja... tata - szepnął I złapał się za pościel, bo mała złapała jego palec! Tak, podsunął go a ona podchwyciła! - Jesteś taka piękna... - szepnął, a Shoto łzy poleciały ze szczęścia. - Kocham was - szepnął cichutko I spojrzał na ukochanego całując go delikatnie.
....
Trojaczki!
Kto się spodziewał? Nikt! Ha!
Zaprszam do komentowania!
Będzie mi miło!
CZYTASZ
Duma Króla
FanfictionKatsuki Bakugo nienawidził swojego losu. Nie chciał być królem. Chciano od niego określonych zachowań, które były dla niego obrzydliwe. Był młodym władcą. Miał siedemnaście lat, więc tak naprawdę tylko pokazywał się na bankietach. Jego doradcy rz...