Katsuki przypiął do pasa miecz. Miał świadomość, że tej nocy się wszystko okaże, to właśnie tej nocy odzyska koronę, albo prawdopodobnie umrze. Szykowali plan od miesiący, był dopięty na ostatni guzik, więc nie pozwoli, by cokolwiek się spieprzyło. Musi wrócić do męża i powiedzieć mu, że zwyciężył.
- Nie. Dziękuję - oznajmił Elis i odsunął się od młodego zgrabnego chłopaka. Stali w jakimś barze, większość ludzi, która z nimi pójdzie, musiała łyknąć wódki na odwagę. Katsuki uniósł brew, bo gdy przyjaciel odmówił, to Omega zwróciła się w jego kierunku. Zapewne zapyta o to samo, co jego, wiec nie będzie musiał nawet pytać o co chodziło.
- Mój Alfo... Będziesz dziś na bitwie od której zależy dalszy los królestwa. Chciałbyś sobie ulżyć w którejś z Omeg? Twoja Królowa nie dowie się o niczym. Jesteśmy dyskretni. - oznajmił, blondyn westchnął. Nawet nie myślał o seksie przez te miesiące. Jego kutas niezaprzeczalnie należał do męża.
- Nie. Ulżę sobie z moją Królowa jak to wszystko się skończy - oznajmił, a ten pokiwał głową I skłonił się. - zapytaj innych. - podał mu kilka monet, a ten pokiwał głową I odszedł. Oczywiście, że był Omegą do towarzystwa, dlatego mu zaproponował. Podejrzewał, że w sypialniach nad barem działo się niezłe szaleństwo każdej nocy.
- Niech zgadnę. - Elis pojawił się przy nim.
- Nie musisz zgadywać. To oczywiste. Kocham go - oznajmił, a ten pokiwał głową.
- Jestem ciekawy co u moich dzieci. Na pewno są już takie duże i dają popalić Shoto ... - wyjrzał za okno patrząc na spadające czerwone i żółte liście z drzew.
- Niedługo przyjacielu, będziesz się spełniał w ojcowskiej roli. Obiecuje. Nie pozwolę, by coś poszło nie tak. - oznajmił. A ten pokiwał głową. Gdy nastała noc, ruszyli. Przemknęli grupą do tylniego wejścia. Dwaj żołnierze, którzy byli swoi, wpuścili ich, oraz powiadomili ustalonym znakiem, że Król jest w środku. Katsuki od razu nie atakował. Rozdzielili się, mężczyźni się pochowali, nawet sam blondyn. Straże, którzy byli mu lojalni zaczęli wyprowadzać zdrajców i ich żony, oraz dzieci z komnat, oznajmiali im, że ktoś wtargnął do zamku i muszą ich odeskortować do sali tronowej, dla bezpieczeństwa. To był właśnie ich plan. Zaciągnąć ich do sali, wszystkich zdrajców w jednym miejscu. W zamku zostali jedynie ci, co zasługują na śmierć. Jego sprzymierzeńcy "uciekli" do danej godziny po za mury. Dostaną wynagrodzenie za swoją lojalność wobec korony. Już wkrótce.
*************
Shoto pozwolił swoim maluchom poznać trochę natury, jak codziennie zresztą. Te miały już pół roku i siedziały już ładnie, oraz raczkowały dość szybko. Posadził je przy zgrabionych liściach, a te bawiły się nimi i rozrzucały dookoła siebie. Sam zajął się grabieniem innej części ich podwórka, oraz wynoszenia liści do kompostu. Westchnął ciężko, bo praca nie była lekka. Nawet jak przytył w czasie ciąży, to przez obowiązki zrzucił to z nawiązką. Oparł się o grabie, zrobił sobie chwilę przerwy, patrząc na swoje szczęśliwe pociechy, oraz odszukał wzrokiem przyjaciela. Ten siedział na kamieniu, przed wejściem do lasu. Obserwował drzewa. Ściemniało się więc tam już długo nie posiedzi.Deku był przygnębiony. Właśnie ostatni liść spadał w dół z drzewa. Podtrzymując się ręką, zszedł z kamienia i pogłaskał duży już brzusio. Był blisko terminu i czasem czuł, że maleństwo się niecierpliwi.
- Wiem, że prosiłem byś poczekał do ostatniego liścia, skarbie... miałem nadzieję, że twój tatuś wróci - szepnął. - Jeżeli jesteś gotowy... możesz już wyjść. Poradzimy sobie. - szepnął do brzusia, gładząc go delikatnie. Maleństwo kopnęło, jakby doskonale go rozumiało i zgadzało się z nim.
Trojaczki miały sześć miesięcy. Mężczyźni wyjechali, gdy te miały miesiąc, więc nawet nie będą pamiętały ojca, jak ten nie wróci przyszłej jesieni. Zielonooki podszedł do przyjaciela. Wziął drugie grabie i zaczął pomagać, mimo że nie tak szybko i sprawnie to wykonywał. - Spadł ostatni... - odezwał się cicho, a dwukoloroooki zacisnął mocniej dłonie na trzonie grabi. - W tym roku już nie wrócą. - szepcze cicho i pochylił głowę, by ukryć napływające łzy. Wrócił do grabienia.W domu wykąpali maleństwa, było już ciemno, wiec Shoto z nimi został. A Deku chciał jeszcze posiedzieć na zewnątrz. Usiadł na deskach, kawałek dalej od domu, patrząc w ciemny las. Tak właściciele widział jedynie zarys, ale nie potrzebował doskonałej widoczności, by płakać. Po to tu przychodził, by dwu kolorowooki nie martwił się o niego. Skulił się na tyle ile mógł, po czym zakrył twarz dłonią. Na prawdę miał nadzieję, że ten wróci, że weźmie go w ramiona I że będą razem, znowu szczęśliwi.
Krzyknął, bo ktoś go złapał w talii. Odwrócił się gwałtownie I zamarł. Jego serducho prawie stanęło w miejscu, gdy zobaczył twarz napastnika.- Kacchan! - krzyknął rzucając mu się na szyję. Ten był lekko zaskoczony, gdy poczuł, że między nimi jest spory brzuch Omegi. Odsunął go, by spojrzeć na niego, a potem na ukochanego.
- To to oznaczał ten mały kwiat - szepnął, spłynęło na niego zrozumienie. Złapał policzki ukochanego w drżące dłonie i pocałował go. - Już wtedy jak wyjeżdżałem...
- Oczywiście, że tak - szepnął. - Nie mogłem ci powiedzieć wcześniej...
- To nie ważne. - oznajmił. I wziął go na księżniczkę. - Zabieram cię z tej budy, już nie będziesz się niczym martwić, nie pozwolę, by ktokolwiek, kiedykolwiek nas rozdzielił. Wróciłem do ciebie i do mojego ...dziecka - oznajmił, a ten zaszlochał wtulając się w niego mocno. Płakał jak dziecko, ale był tak bardzo szczęśliwy. Katsuki kiwnął głową Elisowi. Który sam miał na rękach trzy maleństwa, a jego mąż napadł na jego usta, spragniony po tak długim czasie. Oboje skierowali się do swojego powozu, służba miała ogarnąć zwierzęta i je sprowadzić na dwór, więc oni mogli po prostu wrócić do domu. Do zamku.
Nie opisywałam wam bitwy i dokładnego odbijania królestwa, bo w sumie nie umiem w takie rzeczy, w wojny i spory. Wiecie jak jest, strategiem nie jestem 😅
Kolejny rozdział maratonu. (Po północy jest? jest, więc to juz kolejny dzień xd) Jeszcze jeden dla was rozdział mam na jutro. Wyczekujcie.
Zapraszam do komentowania oczywiście 😙
CZYTASZ
Duma Króla
FanfictionKatsuki Bakugo nienawidził swojego losu. Nie chciał być królem. Chciano od niego określonych zachowań, które były dla niego obrzydliwe. Był młodym władcą. Miał siedemnaście lat, więc tak naprawdę tylko pokazywał się na bankietach. Jego doradcy rz...