Katsuki i Elis jechali już kilka godzin. Dopiero pod wieczór zamierzami zrobić postój, by zjeść coś ciepłego i by konie odpoczęły. Na razie tylko dawali im pić i nie robili dłuższych przerw. Chwilę rozmawiali, potem milczeli. Omawiali plan, bo mieli taki, ale na początek musieli ogarnąć sojuszników. Mieli zajechać do Matki Katsukiego. Ta miała być "na wakacjach z mężem" w prywatnej willi w której służba jest tylko od wschodu do zachodu słońca. Nazajutrz nocą powinni tam dotrzeć i poznać, bądź przywitać tych, co im pomogą. Blondyn spojrzał na przyjaciela. Ten bawił się kamykami w naszyjniku. Gdy Katsuki się przyjrzał, pokiwał głową w uznaniu, co zwróciło uwagę Alfy. Uniósł brew, a ten się uśmiechnął.
- Przemyślał to - oznajmił, a ten zapytał "co", bo nie miał pojęcia o czym mówi. - Wisior. Jest delikatnie nacięty w jednym miejscu - oznajmił. - Jeżeli ktoś cię za niego złapie, nie da rady cię poddusić, bo ten pęknie - oznajmił, a Elis szerzej otworzył oczy. Miał mądrą Omegę, która pomyślała o wszystkim. Czerwonooki spojrzał na swój prezent. Przyjrzał się mu uważnie. Myslał, że jest tam zatopiony jeden kwiat, ale jak się przyjrzał okazało się, że są dwa. Jeden duży i jeden malutki. Nie miał pojęcia co to może znaczyć. Z pewnością Izuku mu wytłumaczy, gdy wróci do niego. - Coś wczoraj mnie napadło. Poprosiłem Deku by się ze mną kochał. - oznajmił, po czym westchnął. - Złapałem jego głowę i zerżnęłem mu gardło. Dawno nie czułem potrzeby być agresywny. Potem zerżnęłem jego dupę. Płakał. Chyba przesadziłem. Potem powiedział, że to nic, ale i tak mi głupio
- Wolę cię w tej spokojnej wersji - zaśmiał się cicho przyjaciel Króla - A bez Izuku nie będziesz już taki milutki.
- Do czego zmierzasz? - zapytał marszcząc brwi. - O połączenie mate?
- Też- oznajmił spokojnie. - Więź działa uspokajająco, ale i twój mądry mąż poił cię miksturą uspokajająco wzmacniającą. - wytłumaczył, a ten patrzył na niego zszokowany.
- Co ty gadasz...
- Oczywiście, że tak. Byłeś tak misiowaty jak myślałeś, że nikt nie widzi, że zacząłem być podejrzliwy. Zapytałem Shoto o co chodzi a on mi powiedział. Było to dla twojego dobra. Stres nie pomagałby w gojeniu się rany i Deku się o ciebie martwił.
- Ten mój mate.. - westchnął. - Zaraz, to pewnie te zioła na "wzmocnienie", ktore mi spakował, to też na uspokojenie? - zaśmiał się, gdy ten pokiwał głową.
- Czasem będę pożyczał - oznajmił. - Deku jest piekielnie mądrą Omegą. Zrobił tyle dla królestwa, ludzie go kochają I z tego co podpytywałem, albo słyszałem, nikt nie wierzy, że to on cię "zabił". Myślę, że że względu na niego wiele osób będzie chciało pomóc. - oznajmił, a ten pokiwał głową.
- Izuku jest moją dumą. Pokochałem go, chce mieć z nim potomstwo, chce by wszystko wróciło do normy...
- Ja też przyjacielu chce spędzać spokojny czas ze swoim mate I dziećmi. Więc uwińmy się szybko i wracajmy do nich - oznajmił, a ten pokiwał głową.
- Mam na dzieje, że na zamku jest choć jedna osoba, która jest po mojej stronie i nam pomoże. - oznajmił. - Ale nie nastawiam się na to.
- To oczywiste. Nie wejdziemy po prostu na zamek i nie każemy strażom aresztować wszystkich.
- Nie. Nie możemy tak zrobić. Muszę wiedzieć kto jest na prawdę po mojej stronie, a kto nie. - oznajmił i spojrzał na zachodzące słońce. - Rozbijamy obóz, skieruj się w stronę rzeki - oznajmił, bo przez las taka płynęła, a oni byli oddaleni od niej o kilometr albo dwa w lini prostej. Skryją się między drzewami, by nie być łatwym celem, a z samego rana się zbiorą i ruszą dalej w drogę.
************
Nazajutrz, tak jak zaplanowali, weszli na mały dworek byłej Królowej. Był tu też ojciec. Matka wyprzytulała syna, ojciec opowiedział, że rano wyrusza spowrotem do Omeg. Wpadł tylko na noc, by poinformować swoich sojuszników. Tak jak się umówili. Kobieta wysłała pociechę i jego przyjaciela, by się wykąpali, po czym dała im posiłek. Siedzieli w salonach, rozmawiając. Był późny wieczór, a do północy mieli przybyć wszyscy, którzy króla popierają. Zbierali się w sali bankietowej. Przychodzili całymi rodzinami, bo doskonale sobie zdawali sprawę, że śmierć Katsukiego była przekrętem. Ciocie, Wujowie, kuzyni, wyżej postawieni straże... oni wszyscy wierzą w młodego mężczyznę i pomogą odbić mu królestwo. W sumie. Nawet nie wiedzą, że żyje, w końcu nikt im tego nie powiedział. Dowiedzą się dzisiejszej nocy.
- Twoi rodzice też są, Elis - oznajmiła Mitsuki, a ten podniósł głowę na nią. Dawno się z ojcem I matka nie widział. Miał om tyle do powiedzenia. - Będą szczęśliwi na wieść o wnukach. I to trzech - zaśmiała się, a ten uśmiechnął się do siebie. - Katsuki, czy z Izuku jest w porządku? Jak on się czuje? - zapytała, by rozpocząć temat a ten zaczął jej opowiadać, że jakoś sobie radzi i że wierzy, że tej nie załamie się jego wyjazdem.
- Już czas - szepnął cicho Masaru, podchodząc do ukochanej żony. Ta wstała I otuliła syna ramieniem, by wyjść do sali balowej. Ten był przebrany w luźne rzeczy, ale czyste i pachnące. Był wykąpany i najedzony. Teraz ma siłę by odbić swoje królestwo. Dla jego męża, który czeka na jego powrót. Nie zawiedzie go.
Zapraszam do komentowania, zrobię wam krotki maraton jutro, bo zbliżamy się do końca powieści.
CZYTASZ
Duma Króla
FanfictionKatsuki Bakugo nienawidził swojego losu. Nie chciał być królem. Chciano od niego określonych zachowań, które były dla niego obrzydliwe. Był młodym władcą. Miał siedemnaście lat, więc tak naprawdę tylko pokazywał się na bankietach. Jego doradcy rz...