Gdy Katsuki się ocknął, nie było przy nim męża. Podniósł się i przeciągnął, był cholernie skostniały, bo spał na tym pieprzonym fotelu. Zszedł na dół, i dostrzegł męża z przyjacielem. Rozmawiali o czymś żwawo, a Shoto w tym momencie złapał się za bluzkę na wysokości brzucha. Deku coś mu tłumaczył, mimo że ten drugi był przerażony. Na koniec przytulili się, więc Alfa wszedł do pomieszczenia witając się z nimi siadając w fotelu. Wezwał służbę, każąc im przynieść jedzenie, śniadanie tutaj. W milczeniu patrzył na Omegi, które trzymały się za dłonie w geście otuchy.
- Elis jest ci podporządkowany, prawda? - zapytał cicho Deku, a Katsuki kiwnął głową. - Zostaje głową wojska, dlatego musi być ci absolutnie posłuszny. Czyli jak powiesz, że ma nie ruszać, nie zrobi tego?
- Nie ruszy. Do czego zmierzasz? - zapytał blondyn, biorąc do ręki książkę ze stolika. Przekartkował ją, była przeczytana do połowy.
- Shoto poślubi Elisa - stwierdził, patrząc na niego. - Ale nie dotknie go.
- To tak nie działa, moja Królowo. Jak będą małżeństwem, będą uprawiać seks i będą mieszkali razem i Elis będzie miał prawo go dotykać, a nawet przymuszać do seksu.
- W takim razie odpada. Znajdę mu kogoś innego. - oznajmił patrząc na męża, by po chwili spojrzeć na Elisa, który im się przysłuchiwał.
- Będę dobrym mężem - oznajmił patrząc na niego. - Nie oddam go nikomu. Będę najlepszym mężem pod słońcem o ile nie zabije dziecka które w sobie nosi.
- Nie wierzę ci. - oznajmił patrząc na niego poważnie. - Nie umiesz się powstrzymać. Nie wiem co będziesz mu robić, a gdy będziecie daleko, nie będę mógł was kontrolować. Nie dostaniesz go. Nie jesteś godzien - oznajmił, a Alfa pokazał kły, bo zdenerwował go ten tekst.
- Słuchaj no ty głupi worku na spermę! Jestem Alfą! On jest mój i nie oddam go jakiemuś pierdolonemu księciu! - warknął podchodząc do niego. Katsuki był blisko skoczenia na równe nogi, ale Izuku, jak się okazało, umiał się obronić. Słychać było tylko plask, jak Elis został spoliczkowany. I to wcale nie było lekkie, Król podejrzewał, że chłopak zrobił to z całej siły, bo jednak został ledwo widoczny ślad po dłoni. W oczach Omegi nie było strachu, a jedynie determinacja.
- Straż! - zwrócił się głośno, a dwaj strażnicy wyszli zza drzwi. Niewątpliwie podsłuchiwali, bo ich reakcja była natychmiastowa. - Zabrać go do lochu, trzymać go na wodzie i chlebie dopóki nie zmądrzeje i nie będzie chciał przeprosić - oznajmił, stał wyprostowany i dumny, ale i tak straż spojrzała na Króla szukając potwierdzenia.
- Słuchać Królowej. Macie wykonywać jej rozkazy bez szemrania - oznajmił Katsuki, prostując się i patrząc na nich złowrogo. - Niesubordynacja oznacza śmierć - oznajmił, tym samym popierając Izuku całym sobą, pokazując, że Deku też może wydawać rozkazy. Niewątpliwie przez tą wieść rozniesie się wiele plotek, oraz ludzie będą szeptać, ale był pewien swoich słów. Postanowił iść drogą jak jego rodzice. A ojciec mógł decydować o losach kraju i ludzi, tyle, że z tego nie korzystał. Gdy złapali Elisa i wyprowadzili go, Izuku usiadł, bo jego nogi zaczęły się trząść. Todoroki mocno go przytulił do siebie, gładząc po plecach. Bakugo tylko obserwował.
- Dziękuję - szepnął zielonooki, a Król podniósł się i pomógł mu wstać, łapiąc go w pasie, po czym połączył ich usta. Izuku oddał pocałunek, w ramach wdzięczności za wstawienie się za jego rozkazem. To wiele dla niego znaczyło. Może blondyn nie był wcale zły, dał mu tyle swobody, powinien chociaż spróbować się dogadać. - Chciałem się zapytać... Chyba coś wymyśliłem - szepnął, a ten skinął głową. - Chcesz usłyszeć?
- Po śniadaniu. Siadaj i zjedz. - stwierdził i puścił go, a ten padł na kanapę, bo nogi nadal miał miękkie. Spojrzał na przyjaciela i doskonale znał wzrok, którym ten go obdarzył. Nic już nie powiedział, tylko gdy służba doniosła jedzenie to bez szemrania zaczął jeść. Gdy dwu kolorowo oki sięgnął po herbatę, Izu podał mu fioleczkę, a ten kiwnął główką delikatnie i wypił duszkiem, popijając herbatą, by pozbyć się cierpkiego smaku z języka. - Jak ona działa? - zapytał Katsuki patrząc na pustą fiolkę po miksturze.
- Z tego co wiem podnosi w organizmie coś, jaką substancje, która sprawia, że organizm musi wydalić płód, bo czuję to jako zagrożenie. Coś takiego. - stwierdził, a ten pokiwał głową.
- Rozumiem - mruknął cicho, obserwując ich uważnie. Musiał kazać lekarzom sprawdzenie jakie składniki dają taki efekt, by sprawdzili czy to jest na pewno bezpieczne dla ciała Omegi. Siedział zamyślony, a z tego stanu dopiero straż go wyciągnęła, wpadając i kłaniając się.
- Królu. - oznajmił - Królowo. - ukłonił się podwójnie. - Władco, masz gości. - stwierdził. - Twoi rodzice przyjechali w odwiedziny. Są w mieście i prosili abyś do nich dołączył.
- Mama i tata? - zapytał zaskoczony. Na ślubie być nie mogli, bo ojcu się nagle pogorszyło, ale obiecali w liście, że przyjadą jak najszybciej. A więc to teraz... - Moja Królowo. Ubierz się wygodnie. Poznasz moich staruszków - oznajmił.
Zapraszam do komentowania :)
CZYTASZ
Duma Króla
FanfictionKatsuki Bakugo nienawidził swojego losu. Nie chciał być królem. Chciano od niego określonych zachowań, które były dla niego obrzydliwe. Był młodym władcą. Miał siedemnaście lat, więc tak naprawdę tylko pokazywał się na bankietach. Jego doradcy rz...