Deku siedział w ogrodach królewskich, czytając książkę. Robił to na głos, więc siedział w najdalszym koncie, by nikt go nie podsłuchiwał. Miał dziwne wrażenie, że służba się z niego śmieje pod nosem. Gdy miał dość, stwierdził, że się przespaceruje po rynku. Miał ochotę na jakieś owoce, a może uda mu się też spotkać dzieci i zagrać z nimi w piłkę. Nie wiedział, czy królowej wypadało, ale szczerze mówiąc, nie lubił tej sztywnej postawy, która musiała tutaj w murach być zachowana. Gdy wstał ruszył do bramki, oczywiście za nim dwa żołnierze, którzy utrzymywali dystans. Zatrzymał się z ręką na klamce. Złapał się za szyję.
- Naszyjnik od króla. Spadł mi ... - udawał przerażenie, więc mężczyźni od razu zaproponowali, że szybko wrócą do ławki sprawdzić. Gdy zniknęli mu z oczu, szybko wymknął się z ogrodów, biegnąc w stronę domów, by się za nimi schować. Czuł dreszczyk adrenaliny, gdy to robił. Dawno nie uciekał przed żołnierzami. Jakoś tak... Chciał poczuć się wolny, a z nimi na karku nie dałby rady. W królewskiej tunice nie wmieszałby się w tłum, więc zrzucił ją, ciesząc się, że pod spodem zawsze zakładał najzwyklejsze spodnie i koszule, z bawełny, bo była najwygodniejsza. Ubrudził buty w ziemi, bo czyste za bardzo zwracałby uwagę, po czym schował ubranie w krzakach, by po nie wrócić, tak jak i książkę,okrywając ją materiałem, by w razie czego nie zmokła. Ruszył powolnym krokiem w stronę gwaru, czyli targowiska. Nawet jak Katsuki na niego nakrzyczy za to co zrobił... Przynajmniej teraz będzie szczęśliwy, choć na chwilkę.
Shoto w tym czasie siedział na kolanach męża. Ten od nocy poślubnej trzyma go blisko siebie, bo jak twierdzi "zbliżają mi się dni Alfy. Musisz być blisko, bo twój zapach uspokaja". Gdy do pomieszczenia wszedł Katsuki, to blondyn odłożył listy, a Todoroki książkę.
- Izuku uciekł. - usłyszeli, więc dwu kolorowooki uniósł brew. - Oszukał żołnierzy i uciekł. Nie mogą go znaleźć. - oznajmił czerwonooki, a dwukolorowooki podniósł się z kolan mężczyzny.
- Nie dziwię się. - oznajmił i zaznaczył w książce stronę i odłożył ją na półkę. - Chcesz bym go poszukał, prawda?
- Tak ... Ale i dowiedzieć się dlaczego to zrobił. - patrzył na niego poważnym wzrokiem, a ten westchnął.
- Nie lubi tej sztywnej atmosfery w zamku. Jesteśmy wieśniakami, nie ukryjesz tego. Będziemy się bawić, ganiać, czy szukać ciekawych zajęć. W wiosce po zbiorach były popijawy na których się tańczyło, piło, bawiło... Tego mu brakuje. - Shoto patrzył na niego jakby melancholijnym wzrokiem. - Znajdę go i przyprowadzę. Pewnie wrócimy wieczorem. Nie przysyłaj straży, nie uciekniemy. - ruszył do wyjścia, ale najpierw zrzucił tunikę, kładąc ją na krześle. W bawełnianych spodniach i koszuli wyszedł z pomieszczenia. Elis był lekko w szoku, że ten od tak zdjął wierzenią warstwę. Było to niezbyt dobrze widziane w towarzystwie, a pokazywanie się w takim ubiorze w jakim wyszedł było istnie... Wieśniackie.
- Wrócą - odezwał się starszy mężczyzna. - Potrzebują trochę luzu... Zajmijmy się tym co dla nas ważne. - stwierdził i uśmiechnął się pod nosem. Jednak to, że ci nie wstydzili się swojej mało szlacheckiej strony, urzekało go w mężu. Wskazał przyjacielowi miejsce przed sobą i pokazał mu listy z wycenami i innymi ważnymi rzeczami. W tym czasie Omega, która miała status zaginionego siedziała z dzieciakami i zajadała się owocami. Tak jak myślał, chętnie zagrali z nim w piłkę, z czego się cieszył. Siedzieli na małej polanie niedaleko domków. Gdzieś obok leżał pies który dość chętnie zjadał resztki owoców.
- Izuku - usłyszał głos więc odwrócił się do Shoto, który uśmiechał się delikatnie. - W końcu cię znalazłem - zachichotał i usiadł obok nich, witając się z chłopcami i dziewczynkami. Oparł się o zielonookiego i przymknął oczy. Nie zamierzał mu psuć zabawy, wrócą jak będą gotowi.
- Za ile wyjeżdżacie na spis? - zapytał chłopak, a ten westchnął ciężko.
- Dwa dni. - mruknął. - ale tylko na tydzień. Potem musimy wrócić, bo Elis musi jechac do wojska. Na dwa miesiące.
- Ciekawe jak na to wasza więź, mam nadzieje, że nie sprawi, że będziesz się źle czuł.
- Ja też... Okaże się - westchnął i już się nie odzywał, korzystał z chwili spokoju.
****
Zielonooki trochę się martwił, bo wrócili dość późno. Wślizgnął się koło północy do komnaty, po czym został złapany. Przyparty do ściany nie bardzo miał jak się ruszyć, a Alfa przyłożył nos do jego szyi. Gdy uspokoił szalejące w nim zwierzę, które domagało się zapachu Królowej, zaczął jeździć nosem po jego szyi, by musnąć w końcu ją ustami, a potem przenieść je na wargi Omegi. Musnął je delikatnie, potem znowu, a ten oddał pieszczotę.- Jak się bawiłeś? - zapytał, a ten uśmiechnął się szeroko, słysząc po jego głosie, że nie jest wcale zły.
- Było świetnie... Pograliśmy w piłkę, dzieci pokazały Todorokiemu dzikie konie, a ten zdecydował się je ujarzmić przy najbliższej okazji.
- Yhym - mruknął cicho i przytulił go mocniej do siebie. - Wykąp się I połóżmy się spać, moja Królowo. - poprosił, a ten pokiwał głową delikatnie. Zielonooki dostrzegł, że ten był czymś zmartwiony, widać to było po jego oczach.
- Poczekaj na mnie w łóżku- poprosił i pocałował delikatnie, po czym szybko wykonał czynność i przyszedł do niego. Przytulił jego głowę do swojej piersi, pk czym zaczął gładzić po włosach. - Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał, a ten pokręcił głową I mocniej wcisnął twarz w jego ciało. - Okej, możemy się tylko tulić. Powiesz mi jak będziesz chciał. - oznajmił, a ten cicho mruknął i się zgodził.
Dobry, zapraszam do komentowania, mam nadzieję, że rozdział nie jest za krótki i za nudny.
CZYTASZ
Duma Króla
FanfictionKatsuki Bakugo nienawidził swojego losu. Nie chciał być królem. Chciano od niego określonych zachowań, które były dla niego obrzydliwe. Był młodym władcą. Miał siedemnaście lat, więc tak naprawdę tylko pokazywał się na bankietach. Jego doradcy rz...