*65*

721 86 12
                                    

Masaru był wykończony podróżą, więc położył się na podłodze w pokoju, gdzie spał Katsuki i Izuku. Oczywiście Omegi przygotowały mu jak najwygodniejsze posłanie, ale i tak nie umywało się do tych królewskich. Ten nie patrząc na to, zasnął mocnym snem. Shoto I zielonooki musieli wykąpać maleństwa. Więc nagrzali w kuchni porządnie i przygotowali wszystko. Gdy to robili mężczyźni wyszli na pole, by porozmawiać i przynieść na ganek więcej drewna, jakby tamto się skończyło. Oświetlała ich mała porcja światła z lamp i księżyc, który był niebezpiecznie bliski pełni.

- Chcesz porozmawiać. - oznajmił Elis, gdy w ciszy ładowali drewno na prowizoryczny wóz ciągnięty przez człowieka. Nie był duży, byle by zmieściło się tam trochę drewna. - Domyślam się też o czym.

- Wiesz... oni nie mogą iść. Muszą tu zostać i chronić maleństwa - oznajmił, a ten westchnął. - Nie pozwolę by stała im się krzywda.

- Ja też nie. Tylko nie chce ich tu zostawiać samych. - oznajmił.

- Poproszę ojca, by się nimi zajął. Matka może wcisnąć kit, że ojciec wyjechał do sanatorium, bo zawsze był chorowity. Zobaczymy co o tym powie. Dzięki temu będą mieli dostęp do pieniędzy, nie zabraknie im niczego. - oznajmił spokojnie, a ten pokiwał głową.

- Tak... To będzie dobre. Pogadaj ze swoim ojcem jak wstanie. - oznajmił.

- Jestem - Masaru pojawił się przy nich. - Płacz głodnego malucha mnie obudził. O co chodzi? - zapytał. Pomógł ładować drewno słuchając swojego syna uważnie. Elis pociągnął wóz i wrócił z pustym, a ci odpoczywali i rozmawiali. Znowu zaczęli ładować.

- To całkiem logiczne akurat, że chcecie bym został. Tylko muszę jechać do twojej matki, bo niedługo dostanę rui. Muszę ją z nią spędzić.

- Dobrze. Poczekamy z wyruszeniem do tego momentu. Tylko proszę, zaopiekuj się naszymi Omegi.

- Będą w dobrych rękach - oznajmił Elis spokojnie i uśmiechnął się. Skończyli z drewnem i wrócili do domu. Zanim jednak to uczynili, Omegi zdążyły już maluszki uspokoić i położyć do kojców. Usiedli do stołu, by porozmawiać, tak jak wcześniej. Blondyn dostrzegł wzrok ukochanego. Jego oczy były smutne, więc ten zapewne miał wizję.  Wiedział co się stanie I doskonale wiedział też to, iż nie może zatrzymać ukochanego. Katsuki zaczął tłumaczyć ich motyw, a Omegi tylko kiwały na  to głową.

-To zrozumiałe - szepnął Shoto, po chwili milczenia. -Że oboje jedziecie. -spuścił głowę,  bo w jego oczach pojawiły się łzy. Elis przyklęknął przy nim I przytulił do siebie. Cicho mamrotali do siebie, że się kochają i że nie chcą się stracić. Mężczyzna wziął ukochanego na kolana bo ten uczepił się go jak rzep. Kontynuowali rozmowę, a głowa zielonowłosego była odwrócona w stronę okna. Przymknął oczy i po chwili zacisnął usta. Skrzywił się i odwrócił się do męża.

- Jestem...!  - zaczął, ale w jego głowie pokazała się wizja. Właściwie to dwie sytuację, w których chciał wypowiedzieć to co teraz. Pokazywały one, że po tych słowach, jeżeli je wypowie, Katsuki umrze. Prawdopodobnie dlatego, że będzie zbyt rozkojarzony i przez to ktoś go przebije mieczem. 

- Kochanie? - czerwonooki patrzył na niego intensywnie. Ten zacisnął ręce na kolanach.

- Jestem smutny - wyszeptał, rezygnując z tego co chciał powiedzieć. - Chciałbym się przytulić...

- Oczywiście. - Alfa wziął ukochanego na kolana biorąc przykład z przyjaciela i pocałował Omegę w czoło.  Kontynuował.  Z ojcem I Elisem rozpisywali czego będą potrzebować. Jakiej broni, zapasów, sojuszników. To wszystko było istotne.

******

Następnego dnia, Masaru wyjechał, a obie Alfy zabrały się za robienie zapasów drewna. Ojciec miał przywieźć mąkę i suche produkty, a Omegi zajęły się codziennymi obowiązkami. Shoto obserwował zielonookiego,  który pracował w polu. Wziął maluszki i postawił koszyki z nimi w cieniu, okrył je kocykami i ruszył mu pomóc.

- Wczoraj... chciałeś powiedzieć coś innego, prawda? - zapytał cicho, a ten skinął głową.  - Wizja ci przeszkodziła?

- Nie mogę tego mu zdradzić... inaczej umrze. - szepnął,  a ten patrzył smutno na niego.  - Pierwsza scena, to że... bedzie tu ze mną. Będzie skupiony na mnie a ktoś przebije mu brzuch od tyłu. Umrze mi na rękach... Druga... zginie na polu bitwy, bo rozproszy go myśl, że musi wygrać, bo czekam na niego. I nie tylko ja.

- Co to za nowina? - zapytał,  mimo że się domyślał. Ten westchnął patrząc na Alfy - Bo mam podejrzenia, ale... - złapał go za dłoń.

- W wizji... Ja... jestem w ciąży - szepnął cicho, a ten przygryzł wargę.  - Nie wiem co mam zrobić z tym faktem... N-Nie wiem czy chce je, czy jestem gotowy... A Katsuki... on jeździe... zostanę z tym sam... - szepnął cicho.

- Masz mnie. Będzie przy nas Masaru. Będzie dobrze. O ile zdecydujesz się je zatrzymać. -szepnął cichutko, a ten pokiwał głową. Przytulił sie do niego, a ten pogłaskał go po główce.  - Wiem, że nie będzie bez niego łatwo. Będziesz tęsknić i nie wiadomo kiedy wróci...

- J-Jeżeli nie wróci... Jeżeli je zatrzymam,  będę miał chociaż maleństwo, które będzie mi o nim przypominało. - szepnął cicho, a ten pokiwał głową.

- Tak. Decyzja należy do ciebie, Izuku. - szepnął gładząc go po plecach. Ten spojrzał na pracujące ciężko Alfy. Zacisnął oczy, dusząc się od szlochu. Był rozdarty i nie miał pojęcia co zrobić. Nikt mu nie podpowie i to go najbardziej przerażało. Bał się zostać sam z dzieckiem, ale myśl, że nie będzie miał żadnej pamiątki po ukochanym, bolała jeszcze bardziej.














W dość przykrych okolicznościach dowiadujemy się o ciąży Deku. Nie wiadomo czy zielonooki je zatrzyma, czy zdecyduje się go pozbyć.
Jak myślicie?

Duma KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz