*32*

1.6K 142 19
                                    

Królowa usiadła wygodnie w pojeździe, po czym otworzyła książkę. Nie miała zamiaru odzywać się do męża. Zaczął czytać, układając usta w słowa, ale bezgłośnie, by nie przeszkadzać blondynowi. Gdy wyruszyli, długo czerwonooki nie wytrzymał.

- Czytaj na głos - oznajmił, patrząc na niego. Ten uniósł brew... - Chce przynajmniej słyszeć jak czytasz, jeżeli nie zamierzasz że mną rozmawiać.

- Dziwisz się? - zapytał zielonooki, a ten warknął.

- Nie powiedziałem tego! - burknął u spojrzał za okno. - Nie chce, byś milczał. Lubię jak gadasz.

- Czego ty ode mnie oczekujesz? - zapytał Deku. - Że będziesz mi groził śmiercią rodziny, przyjaciół, potem będziesz mnie gwałcił, a ja będę uśmiechnięty i będę skakał szczęśliwy  po ogrodach?

- Zrozumiałem, dobra? Nie praw mi kurwa kazania - warknął. - Zobaczysz! Umiem być dobrym mężem - syknął i zacisnął pięść. - Ale musisz zapomnieć o wszystkim co wcześniej robiłem.

- Czy to żart? - zapytał zszokowany. - Zapomnieć o tym wszystkim co zrobiłeś?

- Tak. Zapomnij o tym. Tylko o to cię kurwa proszę - warknął cichutko. - Chce być dobrym mężem, zrozum to kurwa.

- Mam zapomnieć, byś na nowo to  spaprał?

- Daj mi szansę do kurwy nędzy - krzyknął na niego. - Będe idealnym mężem!

- Udowodnij to, a nie tylko o tym mówisz! - oznajmiła Królowa głośno.

- Zrobię to. Zobaczysz. Zrobię. - warknął i założył ręce na piersi. Do końca podróży nie odezwał się słowem.  Wysiedli dopiero pod dość małym zamkiem, ale z bajeczną okolicą wokół..służba miała domek zdala od nich, więc nawet jakby krzyczał... Nie usłyszą.
Zielonooki wszedł do środka, zaczynając podziwiać. Od razu zaprowadzono go do stołu w jadalni, bo po tak długiej podróży był masakrycznie głodny.  Za to, gdy napełnił żołądek, służba go wykąpała.  Zadowolony był z tegoż że służba tak o nich dba.  Wiedział, że musi, jednak miło było myśleć, że darzą go jakąkolwiek sympatią.
Po kąpieli, gdy wyschły jego włosy, wyszedł na ogrody. Niespodziewanie wyszedł do niego mąż. Bez słowa pochwycił go za dłoń i powoli ruszył przed siebie z chłopakiem.  Milczeli, bo żaden z nich nie wiedział co ma powiedzieć. Tak na prawdę dopiero zaczynali ze sobą przygodę. Muszą to wypracować.

*****

Todoroki zaczął rozpakowywać ubrania, które ze sobą zabrał na miesiąc miodowy. Robił to dopóki nie poczuł dłoni na biodrach, które powoli pociągnęły go do góry. Jego plecy zderzyły się z klatką piersiową Alfy i zarumienilnsie, czując jego oddech na swojej szyi. Całkowicie niespodziewana  reakcja organizmu.

- Masz już od tego służbę, skarbie - oznajmił blondyn, a ten trzymając w dłoniach koszulę, nie chciał jej puścić. Patrzył na stosik ubrań. - Dobrze, jak masz ochotę, sam je poukładaj. A potem zjemy kolację - dodał i pocałował go w kark, puszczając. Ten od razu zszedł do parteru, by dokończyć składanie ubrań. Alfa wyszedł, ale tylko na chwilę, by sprawdzić czy wszystko gra. Wrócił po dwudziestu minutach i położył się na łóżko. Dawno nie miał dla siebie tyle czasu wolnego. Cieszył się, że ma przy sobie Omegę. Fakt, zachowywał się jak kutas, ale zamierza to naprawić. Gdy chłopak skończył, zabrał go do jadalni. Zjedli kolację w ciszy, ale Elis wiedział, że z tego co zaplanował, chłopak się na pewno ucieszy. 
Wziął go za dłoń i wyciągnął przed zamek. Ten zamrugał, gdy zobaczył konia. Nic nie powiedział, tylko niepewnie zerkał na mężczyznę to na zwierzę. Gdy gospodarz wskazał, że ten może podejść, zrobił to powolnym krokiem. Gdy koń pozwolił, zaczął go gładzić po pysku. 

- Jesteś taki piękny... - szepnął Todoroki. 

- To mój prezent ślubny - oznajmił blondyn, a Omega spojrzała na niego w  szoku. - Twój własny ogier.  

- Dla mnie? - zapytał niepewnie, a ten się uśmiechnął, podchodząc do niego. 

- Tak. Jest twój - oznajmił. Todoroki patrzył zaczarowany na zwierzę, gładząc je cały czas. Nie przeszkadzały mu nawet w  tym momencie ramiona, które go otuliły od tyłu. - Chciałbyś się na nim przejechać? 

- Mogę? - odwrócił się gwałtownie patrząc na niego z nadzieją. 

- Oczywiście skarbie. Jest twój, możesz z nim zrobić co masz ochotę - oznajmił i pogłaskał  sierść. Był piękny, to prawda. Brązowa maść, cudowna grzywa, w dodatku był na prawdę mądrym zwierzęciem. 

- C-Chce - zająknął się, a ten skinął głową. Koń miał już na sobie siodło, więc Elis zgrabnie wskoczył na zwierzę, po czym podał dłoń Omedze. myślał, że będzie mu musiał powiedzieć jak wejść, ale ten doskonale wiedział. Dość niezgrabnie, bo robił to pierwszy raz, ale wczołgał się na zwierzę, a to, mimo ze trwało to długo, stało spokojnie. Shoto siedział przed przyszłym mężem, więc ten go prawidłowo usadził, po czym podał mu  lejce.  pomógł mu wprowadzić konika w ruch, po czym pokazał mu ruch ciała, który powienien wykonywać. Ujeżdżdzał właśnie konia!  Shoto był w niebie. Nawet jak te ruchy u nich oboje sprawiły, że Alfa był twardy, w końcu Omega ocierała się o niego. Później będzie się tym martwić, albo dawać... teraz był on i koń. 

Duma KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz