*15*

2K 165 21
                                    

- Alfo. Nie - Izuku wstał. Drżał delikatnie że strachu. - To mój sługa. Ja mu wyznacze karę - złapał przyszłego męża za dłoń. - Alfo, proszę. - szepnął i cofnął się obejmując przyjaciela, bo ten był wystraszony. Kurcze, teraz to nawet jemu może się dostać. Gdy blondyn uniósł rękę to skulił się, ale nie dostał w twarz jak podejrzewał.

- Ktoś cię kiedyś uderzył, że się kulisz? - szepcze cichutko zaczynając gładzić jego policzek, ten spojrzał na niego przestraszony.

- T-Twój wuj... Odezwałem się... A on kazał mi być cicho u mnie uderzył w twarz - szepcze cichutko, a Bakugo zacisnął mocno zęby.

- Nigdy nikt cię więcej nie uderzy. Nie ma prawa. A jeżeli zrobi to, utnę mu łapy. Będziesz królową tego kraju. Nie dam cię skrzywdzić. - oznajmił i musnął jego usta. Izuku przeszedł dreszcz i niepewnie wtulił się w niego, zaciągając się jego zapachem. - Todoroki. - oznajmił. - Twoją karą będzie doglądanie stajni. Jeżeli nie będą wykonywać obowiązków i coś się stanie zwierzętom, odpowiesz za to. - mówi spokojnie. W oczach Omegi błysnęło szczęściem. Wątpił, że dał mu karę, tylko przywilej, - Oczywiście, wydam stosowne rozporządzenie. Ty będziesz odpowiedzialny za wzywanie kowala i doglądanie nowego stajennego. Jeżeli nie będą się ciebie słychać, ukaram ich - oznajmił spokojnie, a Todoroki pokiwał głową.

- Dziękuję Królu - szepnął cichutko. - Powinienem wyjść. Przygotować gościowi, Królowi i Królowej herbatę?

- Tak. Zrób nam herbatę - oznajmił blondyn i usiadł, ciągnąć za sobą swojego narzeczonego.

***********
Izuku  został zabrany przez służbę zaraz po obiedzie, by przygotować się do wesela. Musieli go umalować, ubrac i finalnie jeszcze raz wykąpać przez tego berka z Todorokim. Został ubrany w elegancką, długą dość tunikę do ziemi, z ogonem, by się za nim ciągnęła, do tego złoty pas, przepasany w talii, by podkreślić ją. Włosy miał ulizane i wsunęli w nie  złotą ozdobę, która potem będzie pilnować by  korona się nie zsunęła. Stresował się, wiec jak zrobił sobie próbne przejście w tunice to o mało się nie wywrócił. Nie mógł się uspokoić. Cały drżał. Todoroki widząc to, zawołał Króla. Ten nie był nawet jeszcze ubrany, a z Izuku ściągnęli suknie.

Katsuki kazał wszystkim wyjść.

- Najdroższy, czym się stresujesz? - zapytał, ale nie dostał odpowiedzi. Otulił ramionami ukochanego. - Nasza historia się dopiero zaczyna, więc nie chce, byś był tam zestresowany. To będą piękne dni, będziemy sami w małej willi nad morzem, nasz miesiąc miodowy będzie bajeczny, a potem nasze życie będzie bez skazy.

- Boje się być ich Królową... Nie poradzę sobie, zawiodę ciebie i ludność... - szepnął mocno go przytulając. - Po prostu się boje...

- Kochany, nie masz czego. - oznajmił Katsuki. - Nie będę kazał ci od razu wybierać głowy kościoła. Wszystko zaczniemy pomału. Będziesz się zajmował na początek tym, co cię interesuje i w czym czujesz się pewnie. - oznajmił. Deku bał się jeszcze jednej rzeczy. Teraz było jak w bajce. Narzeczony dbał o niego i zabiegał o względy, ale co będzie po ślubie? Będzie mógł go gwałcić, zmusić do urodzenia dziecka... Co jak najgorsze koszmary stanął się prawdą? Król miał duże ego. Nie wątpliwie. Co jeżeli go teraz oszukuje z tym, że będzie jak w bajce.  Odsunął się od blondyna.

- Już jestem spokojny. Dziękuję - oznajmił cichutko, patrząc na niego. - Muszę się przygotować. Służba już skończyła, więc możemy zaczynać za piętnaście minut - szepcze i nim ten zdążył coś powiedział, zamknął się w łazience.

Gdy nadszedł czas, służące poprawiły mu makijaż, bo rozmazał się i został wyprowadzony z sypialni.  Przymknął oczy i wszedł na salę. Szedł wyprostowany i klęknął przed księdzem. Król przyszedł po nim. Jakaś taka tradycja. Katsuki klęknął obok niego i ksiądz zaczął.

Todoroki stanął przy bocznym wejściu. Przymknął oczy, w nocy nie spał. Ilekroć pomyślał o blondynie to czuł mocny uścisk w serduchu. Nie wiedział czemu oddech mu przyspieszał. Nie rozumiał swojego organizmu.... Gdy mężczyźni złożyli przysięgę, coś nagle ścisnęło go w żołądku, a potem ktoś złapał go za ramię i został wciągnięty do korytarza. Jęknął bo został gwałtownie przyparty do ściany. Zobaczył tylko te oczy, Alfa wysunął kły i gdyby nie to, że uchylił się, ten wbiłby je w obojczyk Omegi. Wymknął się dołem, przerażony. Musi uciekać, musi... Nie, żaden Alfa, który próbował siłą oznaczyć kogokolwiek, nie był dobrym człowiekiem.  Biegł jak najszybciej by uciec, zaczął wyłapać, jego mięśnie paliły, z drugiej strony czuł, że mężczyzna go dogania. Został szarpnięty i  wylądował na ziemi, uderzył głową o kamienną podłogę, a w głowie mu zaszumiało i pojawiły się przed oczami mroczki. Zobaczył jedynie błysk kłów.

Zaczął wrzeszczeć z bólu.

Duma KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz