Rebeca
Byłam wdzięczna Bryn że pozwoliła mi zostać, nie miałam dokąd pójść, ryzykowała goszcząc mnie u siebie, było wiadomo że gdziekolwiek pójdę , zaszyję się oni i tak mnie znajdą, nieważne, teraz martwiłam się o mamę i zastanawiałam się jak ją wyrwać z rąk mafii, czemu płaci za moje błędy? Tak bardzo chciałam ją uchronić przed tym wszystkim a sama ją wepchnęłam w ich ręce.
Cały czas myślałam o niej, wieczorem miałam pójść do tego klubu, myślałam jak oni ją traktują, czy dali jej coś jeść, czy pozwolili spokojnie spać, mam nadzieję że w żaden sposób się nie znęcają nad nią, przecież ona nic nie wie, nie wie gdzie ja jestem, pójdę tam, ze mną niech zrobią co zechcą tylko niech ją wypuszczą.
Była już godzina 20,oo gdy ktoś wszedł do domu Bryn bo usłyszałam głos męski, ze zdziwieniem rozpoznałam głos....ojca! Niemożliwe! Wyszłam z pokoju.
-Gdzie ona jest Bryn?-powiedział ojciec do mojej kuzynki.
-W pokoju.
-Bryn jak mogłaś?-zawołałam-Po co go zawiadomiłaś?
-Rebeco wybacz martwiłam się o ciebie to twój ojciec, nie możesz iść sama do tego klubu, w ogóle nie możesz tam iść.
-No wiesz?-zezłościłam się-To zupełnie nie twoja sprawa.
-Chwileczkę- rzekł mój ojciec-Bryn dobrze zrobiła zawiadamiając mnie o wszystkim, córeczko to prawda że oni maja twoją matkę? Czego oni chcą od ciebie? Jak się w to wplatałaś na litość boską?
-Nie twoja sprawa, nie wtrącaj się w sprawy które cię nie dotyczą, tak naprawdę odkąd rzuciłeś mamę, gówno cię ona obchodziła , liczy się dla ciebie tylko ta twoja siksa.
-Ależ wiesz że to nieprawda, Esther była moją żoną, matką moich dzieci, nie mogę o tym zapomnieć.
-Zapomniałeś o tym kiedy ją porzucałeś.
-Przestańcie proszę!-rzekła Bryn-Teraz najważniejsze jest bezpieczeństwo zarówno cioci Esther jak i Rebeki, ja i twój ojciec zgadzamy się w tym że nie możesz iść do tego klubu by się spotkać z tymi ludźmi.
-Uważam że powinnaś się przeprowadzić do mnie na jakiś czas Rebeco, nie jesteś bezpieczna już ani w domu ani tu u Bryn.
-Nigdzie się stąd nie ruszę chyba że Bryn mnie wyprosi-rzekłam wściekła-Nie masz prawa mi mówić co mam robić.
-Czyli chcesz tu zostać?
-To chyba oczywiste że nigdy nie przeprowadzę się do ciebie i twojej dziuni.
Ojciec ciężko westchnął-Jesteś strasznie uparta jakbyś nie rozumiała jak wielkie niebezpieczeństwo ci grozi, dlatego ja muszę myśleć za ciebie.
-Co to znaczy?
-Nigdzie się nie wybierasz ani dziś wieczorem ani w ogóle do tych ludzi.
-Akurat ty nie możesz mi zabronić, pójdę i już, w zasadzie jestem już gotowa do wyjścia -oznajmiłam wyniośle , wzięłam torebkę z pokoju i ruszyłam ku drzwiom wielce zadowolona z siebie że ojciec nie oponuje, ciekawe czemu?
Gdy otworzyłam drzwi na progu stało dwóch rosłych osiłków.
-To twoi nowi ochroniarze-rzekł ojciec.
Do jasnej cholery! Wściekła spojrzałam na ojca- Nie zrobisz mi tego! Ja muszę wyjść!
-Nie dzisiaj.
Trzasnęłam torebką na ziemię-Czy ty nie rozumiesz że jak nie pójdę oni zabiją moją matkę? A zresztą co cię ona obchodzi , to wyłącznie moje zmartwienie.

CZYTASZ
DON
Roman d'amourRebeca Saviano po rocznym pobycie w Anglii wraca do rodzinnego domu w Bostonie, tam zastaję matkę która od roku pije i jest uzależniona od tabletek nasennych i depresyjnych a jej brat Massimo obraca się w podejrzanym towarzystwie, od jego dziewczyny...