Rozdział 41

742 37 2
                                    

Rebeca

Nie mogłam się ruszyć, byłam jak sparaliżowana.

-Jak się tu dostałeś?

Wstał, przywarłam w panice do drzwi, nie miał broni ale i tak był niebezpieczny, zastanawiałam się czy udusi mnie tu teraz i na miejscu.

-Dawno się nie widzieliśmy Rebeco, od czasu twojej ucieczki.

-Czego chcesz?

-Ciebie, tylko ciebie! Wiesz że spalę cały świat łącznie z tym domem i ludźmi tutaj jeśli do mnie nie wrócisz?

- Oszalałeś?

-Być może, spójrz-powiedział uchylając firankę w moim oknie-Wyjrzyj przez okno.

Podeszłam i wyjrzałam,  teren był otoczony przez ludzi z bronią, ludzi Simona.

-A gdzie nasza ochrona?

-Śpią smacznie i nie wiedzą co się dzieje! Ta garstka tumanów w niczym się nie orientuje ,  dziecinnie prosto było ich podejść, twój ojciec ma ochronę do kitu.

-Co twoi ludzie im zrobili?

-Nic, każdy pojedynczo dostał po zastrzyku w  ramie, rano nie będą niczego pamiętać, pokój twojej matki jest na lewo, pokój twojego ojca w głębi korytarza a pokój Ramiro...

-Proszę przestań!

-Jeszcze nie zrozumiałaś że należysz tylko do mnie?

-Nie należę do nikogo! Zostaw mnie! Obiecałam że nie pójdę nigdy na policję, dałam spokój Nico.

-Mam go gdzieś! Myślisz że chodzi mi o brata?

-To dlaczego? Czego chcesz , dlaczego nie pozwalasz mi odejść?

-Bo jesteś moja! Nie miałaś prawa mieć innego, tymczasem pozwoliłaś się mu przylecieć na masce samochodu!|

-Co? Śledzisz mnie? Jak śmiesz?-byłam w szoku.

-Jak śmiem? Podpisałaś na niego wyrok śmierci, czy nie uprzedzałem cię że zabiję każdego kto na ciebie spojrzy ?

-Ty naprawdę oszalałeś?

-Jeśli teraz ze mną wrócisz oszczędzę twojego kochasia!

-Nie!

-Moi ludzie czekają tylko na mój znak, jeśli teraz wyjrzę przez okno i zadzwonię do nich w sekundę tu wparują zabiją go potem twoich rodziców, tylko tobie nic się nie stanie!

Zbliżył się do okna, weszłam mu w drogę i położyłam rękę na jego piersi-Nie rób tego!

Jego twarz złagodniała gdy tylko go dotknęłam.

-Więc pójdziesz ze mną, to nie jest pytanie kochanie!

-Moi rodzice i Ramiro nie uwierzą że ich zostawiłam, będą wiedzieć że to tym mnie porwałeś! Pojdę z tobą ale pod jednym warunkiem.

-Stawiasz mi jeszcze warunki?

-Najtrudniej będzie przekonać Ramiro, daj mi jeden dzień, rodzicom chcę napisać list że z własnej woli się wyprowadzam i chcę sobie coś wynająć a Ramiro również wytłumaczę że odchodzę inaczej nie uwierzą.

-Nie!
-Proszę tylko jeden dzień tylko wtedy pozwolą mi odejść jak im powiem że sama tego chcę że nikt mnie nie porwał nic mi nie grozi i chcę zacząć życie sama na własny rachunek, potem się pożegnam i wrócę do ciebie, nie rób im krzywdy, oszczędź Ramiro.

Milczał, czekałam co powie- Zależy ci na nim?

-Nie!

-Przekonaj mnie o tym.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz