Rozdział 58

638 27 2
                                    

Rebeca

Uwaga w tym rozdziale bohaterowie powieści Jeszcze mnie pokochasz!

Bryn była zaskoczona gdy poprosiłam ją by mi towarzyszyła na balu charytatywnym na którym gościem honorowym będzie Simon.

-O rety sama nie wiem...

-Simon się zgodził, będę się tam nudzić śmiertelnie, nie znoszę takich imprez wiesz o  tym, nawet jak ojciec urządzał takie imprezy w domu nie wyściubiałam nosa z pokoju, moja matka brylowała u boku ojca a ja miałam to w nosie, nigdy nie byłam osobą publiczną, gazety częściej pisały o Massimo i rodzicach, ja się nie wychylałam, na nic się to zdało, byłam grzeczna dziewczynką za to Massimo....

Westchnęłam ciężko, Bryn mnie objęła- Massimo wiemy jaki był, za szybko odszedł, nie zapomnimy go, nie zapominaj że to był mój kuzyn! Zawsze będę o nim pamiętać tak samo jak ty.

-To nie jest dzień na smutek, zacznijmy się przygotować do tego przyjęcia.

-Dobrze, sprawmy że ten wieczór będzie niezapomniany.

Simon uprzedził mnie że na przyjęciu będzie prasa i dziennikarze i że wszyscy dowiedzą się że jestem jego żoną, wzruszyłam ramionami, rodzice wiedzieli więc inni ludzie naprawdę mnie nie obchodzili.

Miałyśmy jechać z Simonem, Fabio miał jechać z kilkoma naszymi za nami, tak dla bezpieczeństwa, Bryn czuła się spokojniej  i bezpieczniej przy nas, unikała Fabio jak tylko zobaczyła że groźnie na nią spogląda a ja wiedziałam że ten drań chce ją po prostu przestraszyć i zniechęcić do siebie i skutecznie mu się to udało, Bryn go nie cierpiała i dawała mu to do zrozumienia a jemu to pasowało.

Wysiedliśmy z auta, tłum ludzi zmierzał w  kierunku wysokich schodów prowadzących do budynku gdzie mieściła się sala , Fabio trzymał się dyskretnie za nami , kilku ochroniarzy rozstawił gdzieś blisko ale pozostawali nie widoczni czyli nie rzucający się w oczy. 

Simon położył dłoń na moim pośladku i władczym gestem przycisnął mnie do swego boku, zrozumiałam że chce pokazać światu że do niego należę, bardzo mi to pochlebiało, w ten sposób udowadniał mi miłość  choć nie było takiej potrzeby, należałam do niego tak czy inaczej.

Bryn postukała lekko moje ramię gdy usiadłyśmy przy jednym ze stolików zarezerwowanych dla nas.

-Wow to cała śmietanka towarzyska Bostonu! Ciekawe czego dotyczy dzisiejsza aukcja, co będą licytować- zastanawiała się Bryn.

-Nie wiem ale to bardzo ważne żeby tego wieczoru zarobiono jak najwięcej chodzi o powstanie nowego domu dziecka.

-Szlachetny cel, mam nadzieję że uda się uzbierać jak najwięcej.

Obok przy sąsiednim stoliku usiadł mężczyzna na widok którego Simon miał twardy wyraz twarzy a Fabio zmarszczył brwi, mężczyzna skinął im głową nieznacznie na co obaj zareagowali kompletnym milczeniem i zignorowaniem go.

-Kto to?-zapytałam Simona.

-O kim mówisz?

-O tym mężczyźnie który pozdrowił was skinieniem głowy ale go nie odwzajemniliście.

-Ktoś kto nie jest naszym przyjacielem.

Poczułam nieprzyjemne ciarki gdy ten mężczyzna spojrzał na mnie, w jego oczach czaił się jakiś mrok nawet wtedy gdy uprzejmie skinął mi głową.

Miał w sobie jakiś chłód, niebezpieczeństwo, tatuaż zdobył jego prawą dłoń, spod rozpiętej koszuli również wystawał tatuaż, czy wszyscy z mafii mają tatuaże? Masakra! Odwróciłam wzrok, byłam niemal pewna że nadal na mnie patrzy gdy odwróciłam się do niego tyłem i skupiam się na rozpoczynającej się właśnie aukcji.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz