Rozdział 18

861 37 1
                                    

Fabio

Przysięgam że oszaleję, to co wyprawiała ze mną w garderobie nie mieściło mi się w głowie, czułem tylko jej słodkie wargi, jej gorące ciało przytulone do mnie, to nie może się skończyć dobrze, ona jest niebezpieczna i zaczynałem sobie wreszcie z  tego zdawać sprawę.

Jak mnie doprowadzi do ostateczności to nie wiem co zrobię.

Jedno wiedziałem na pewno, Simon nie może się dowiedzieć co zaszło w garderobie w sklepie, nienawidziłem cokolwiek ukrywać przed Simonem byliśmy jak bracia, a tu coś takiego, czułem się jak debil, ona należała do niego , nie do mnie, nie miałem prawa jej nawet tknąć a ona mnie tak prowokowała że nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji, jeden jej pocałunek mógł złamać moją duszę na pół, nie mogłem pozwolić by jakakolwiek kobieta weszła między mnie a Simona.

Pocałować kobietę Simona to jakby od razu wydać na siebie wyrok śmierci, a przespanie się z nią powodowało pewny wyrok, nawet jeśli się było zaufanym consigliere dona.

Nie zamierzałem zdradzić mojego dona, nie dla kobiety, żadna nie była tego warta, mogłem mieć każdą ale nie ją, oboje o tym wiedzieliśmy, mogłem tylko zgrzytać zębami .

Ale ona była nieobliczalna, siedziała teraz obok mnie w aucie i się nie odzywała, miałem więc chwile spokoju.

Gdy dojechaliśmy na miejsce rzuciłem szorstko.

-Ubierz się stosownie do kolacji, nie spóźnij się, Simon nie lubi czekać, jeśli go wkurzysz jest gorszy niż sam diabeł, nawet ja cię wtedy nie uratuję.

-Akurat tego nie spodziewam się po tobie, to ty mnei rzuciłeś  w paszczę lwa więc to oczywiste żebyś mnei nie ratował gdyby coś mi się stało! -rzuciła zimno i wysiadła z auta, znowu podniosła mi ciśnienie! Oszaleję przez nią, strzelę sobie w łeb!

Chwilę później spotkałem się z Simonem.

-Wszystko w  porządku?-zapytał.

-Jak najbardziej, kupiliśmy co trzeba, poszła się przebrać do kolacji.

-A więc obyło się bez problemów.

-Zdecydowanie poszło  wszystko gładko.

Kurwa jak ja nie cierpiałem kłamać! Kłamać i jeszcze patrzeć mu prosto w oczy.

Ostatni raz zrobiła ze mnie kłamcę i głupca!

Mój mózg się kompletnie zlasował jak zobaczyłem ją w tej bieliźnie, nigdy więcej nie dam się jej tak podejść, a gdy Simon kolejny raz poprosi mnie bym się nią zajął, będę zmuszony odmówić.

Już wolałem być niańką Nico, Simon wysłał go w interesach na Sycylię, jednego problemu mniej, ma wrócić jak się sprawy trochę uspokoją, nie byłbym wstanie upilnować ich oboje.

Rebeca

Założyłam jedną z sukienek które wybrał Fabio, powoli zeszłam na dół, służąca pokazała mi jadalnię, w niej zastałam już jakąś kobietę, ubrana była w sukienkę przylegającą do ciała i bardzo krótką, ja z trudem bym oddychała w takiej sukience, tak była obcisła.

Jednak była atrakcyjna, z pewnością była to dziewczyna Simona.

Odwróciła się na mój widok a jej usta wykrzywił brzydki grymas.

-Kogo to znowu Simon sprowadził do domu? Twoje dni w tym domu są policzone wiesz o tym  Rebeco Saviano!

Jednak mnie znała.

-A ty zapewne wiesz dlaczego tu jestem? Twój Simon się rozmyślił, nie ma zamiaru mnie zabijać.

Popatrzyła na mnie złowrogo-Simon nie zmienia zdania, jeśli jeszcze żyjesz to znaczy że się waha i obmyśla już jak w jakim dogodnym momencie się ciebie pozbyć , stanowisz dla nas zagrożenie , nie możemy pozwolić byś mieliła ozorem ponieważ widziałaś coś czego nie powinnaś.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz