Rozdział 56

758 31 2
                                    

Rebeca

Dziś miał się odbyć pogrzeb Nico, dla mnie to był zwykły dzień ale dla Simona wyjątkowo smutny, na zawsze miał pożegnać brata, nie będę mu towarzyszyć z wiadomych przyczyn i on to rozumiał, oboje straciliśmy rodzeństwo, oboje wiedzieliśmy jak to boli.

Simon nie zamierzał urządzać stypy, po pogrzebie zamierzał wrócić do domu i do codzienności.

Zamierzałam jakoś umilić Simonowi ten dzień, udałam się do kuchni aby przygotować ulubione danie Simona, może upiekę jakieś ciasto.

Okazało się że ulubionym ciastem Simona z  dzieciństwa jest malinowy sernik, postanowiłam pomoc kucharce w upieczeniu go oraz przygotowaniu ulubionego dania .

Kucharka powiedziała-Ten sernik to przysmak z  dzieciństwa pana Simona, jego mama go zawsze piekła w jego urodziny.

-Co prawda dziś nie ma urodzin ale bardzo chciałabym mu zrobić tę przyjemność, zwłaszcza że dziś nie ma powodów do radości.

-O tak proszę pani- rzekła kucharka-Wiemy że to pogrzeb pana Nico, co za tragedia.

-Tak, ale nie chcemy by tego dnia się smucił, musisz mnie nauczyć piec ten sernik.

-Oczywiście proszę pani.

Pieczenie ciasta jakoś oderwało moje myśli od tego nieszczęsnego dnia, poczułam się jak w rodzinnym domu i przez chwilę zapomniałam o otaczającej mnie smutnej rzeczywistości.

Zastanawiałam się gdzie jest Fabio, miał nadzorować posiadłość tymczasem przyszedł do mnie ochroniarz Tomasso.

-Pani Rebeco proszę nie wychodzić z domu chyba że pani musi a wtedy proszę mnie zawiadomić.

-A gdzie Ponte? 

-Jest problem...

-Jaki problem?

-Jest chory, no ma gorączkę, chyba się przeziębił.

-Żartujesz?

-Nie, dobrze by było by don Simon się o tym nie dowiedział, dlatego przysłał mnie bym był na stanowisku, mówi że jak mu się polepszy to się pojawi.

-Zaprowadź mnie do niego.

-Ale on fatalnie się czuje, dałem mu już coś na obniżenie gorączki i ból głowy więc się położył.

-Zaprowadź mnie , zobaczę co z nim, może trzeba  będzie wezwać  lekarza.

-On jest uparty, nie chce lekarza, byleby don Simon się nie dowiedział że jest niedysponowany.

-O rety don Simon zrozumie że jego ochrona od czasu do czasu musi zachorować jesteście ludźmi nie maszynami.

-Proszę mu nic nie mówić może do jego powrotu  mu przejdzie.

-Zobaczymy, chodźmy do niego.

Zapukałam do drzwi ale się nie odezwał więc weszłam, leżał na sofie w salonie i miał zamknięte oczy, odwróciłam się do Tomasso-Idź ja tu zostanę gdyby coś  się działo  wezwę cię.

-Jak pani sobie życzy, ale będę na korytarzu jakby co.

Otworzył oczy- Co tu robisz Rebeco?

Przyłożyłam rękę do jego czoła, nadal było rozpalone.

-Tomasso mówi że jesteś chory.

-Nic mi nie będzie.

-Oczywiście jeśli tylko gorączka spadnie a widzę że nie spada!

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz