''Będzie to co musi być
Zdarzeń nie przyspieszy nic''
M.R
Rebeca
Zawiązano mi oczy gdy wsiadałam do czarnego auta Ponte, usadzono mnie z tylu ,Ponte usiadł obok mnie a jego kierowca ruszył, nagle ścisnął moją rękę.
-Będzie ci dobrze obiecuję!
-Nie ty to sprawisz czy mi będzie dobrze!
-Uważaj i nie prowokuj losu!
Zdjęto mi opaskę z oczu gdy już byliśmy na miejscu, otworzono drzwi samochodu z mojej strony i jakiś mężczyzna stojący przy bramie podał mi rękę, zignorowałam ją i sama wysiadłam, Ponte również wysiadł.
-Prowadź dziewczynę do dona- powiedział- Jestem u siebie w razie gdyby mnie potrzebował.
-Czyli co, sama idę w paszczę lwa-zakpiłam do niego w żywe oczy.
-Maleńka ten lew nie musi taki groźny ,wszystko zależy od ciebie, jeśli będziesz grzeczna to może nawet da ci się pogłaskać.
-Wal się!
Ochroniarz silnie chwycił mnie za rękę, gonił mnie jeszcze śmiech Fabia za moimi plecami.
Szłam obok ochroniarza który mnie ściskał a ja próbowałam się wyrwać .
-To boli łajdaku, puść mnie!
-Siedź cicho to może przeżyjesz!
Prowadził mnie schodami do góry i znaleźliśmy się po chwili w eleganckim dużym salonie, pchnął mnie na sofę.
-Siadaj tu i czekaj aż don się pojawi, bądź grzeczna.
Rozejrzałam się po dużym pomieszczeniu, dominowały tu kolory bieli i szarości, ostatnio tak modny styl wśród bogaczy, sofa na której siedziałam była biała i niezwykle miękka a poduszki za moimi plecami równie miękkie i przytulne.
Stopy moje ginęły w miękkim puszystym szarym dywanie, podziwiałam otoczenie mimo woli gdy w progu stanął on!
Zatrzymał się w progu a ja wstałam, czas się zatrzymał a ja nie wiedziałam czemu, widziałam tylko jego oczy wpatrzone we mnie, tyle o nim słyszałam a nigdy go nie wiedziałam, nawet Rafael nie miał okazji tymczasem ja nie mogłam się ruszyć z miejsca gdy jego hipnotyzujące oczy wpatrywały się we mnie i śledziły każdy mój ruch, miałam ochotę uciec, a jednocześnie chciałam tu zostać.
Nawet nie wiem kiedy znalazł się przy mnie a ja w panice odsunęłam się i natrafiłam ręką na stoliczek, on mnie zatrzymał.
-Rebeca-powiedział wolno -To więc ty! To ty spędzasz mi od dwóch dni sen z powiek!
Wreszcie odzyskałam głos- Rozumiem ze tabletki nasenne nie działają! Jak szkoda, a może to sumienie nie daje spać?
Uśmiechnął się mimo woli, patrzyłam jak jego oczy błyszczą i obserwuje mnie całą od stóp do głów, zatrzymał spojrzenie na ustach.
- Jak na córkę senatora jesteś bardzo odważna i masz cięty język, całkiem możliwe że nie będę się z tobą nudził.
-Wolę umrzeć niż dłużej przebywać w twoim towarzystwie!
Wolno zbliżył się do mnie -Więc chcesz umrzeć tak?- uciekłam od niego aż pod ścianę, jednak wiedziałam że stąd nie ma ucieczki jest tylko śmierć.
Zablokował mi drogę ucieczki z jednego kąta do drugiego, położył ręce nad moją głową po obu stronach ściany.
- Nie przyszłam tu aby grzać ci łóżko, śmierć jest dla mnie słodkim wybawieniem zwłaszcza od ciebie, więc mnie zabij tylko wypuść moją matkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/293745503-288-k167563.jpg)
CZYTASZ
DON
Любовные романыRebeca Saviano po rocznym pobycie w Anglii wraca do rodzinnego domu w Bostonie, tam zastaję matkę która od roku pije i jest uzależniona od tabletek nasennych i depresyjnych a jej brat Massimo obraca się w podejrzanym towarzystwie, od jego dziewczyny...