Rozdział 20

955 42 3
                                    

''Ty lubisz jak jest niebezpiecznie, czy będzie z tego coś więcej, niekoniecznie''

Rebeca

Otworzyłam drzwi od łazienki i wpadłam wprost na twardy tors Ponte.

-Dlaczego się zamknęłaś w toalecie? Czemu się nie odzywałaś jak wołałem?

-Jezu potrzebuję trochę prywatności przecież to toaleta prawda?-Zirytowałam się kiedy mnie tak zaatakował.

Przyjrzał mi się podejrzliwe i zajrzał w głąb  toalety.

-Czy to już koniec przesłuchania? Bo chciałabym wrócić do mamy.

-Zaraz wracamy, nie będziesz tu siedzieć całą noc, jest już z nią lepiej ,  już ją zobaczyłaś, porozmawiałyście, zresztą Tejera przekaże mi jak się coś będzie działo.

-Dobrze wrócę, ale mam jeden warunek.

-Jeszcze stawiasz warunki? Nie do wiary!

-Chcę się zobaczyć jeszcze z ojcem być może po raz ostatni.

Ponte milczał przez chwilę jakby się zastanawiał.

-Nie możesz mi odmówić!

-Dobra, niech ci będzie! W takim razie pożegnaj się z matką bo nie mamy za wiele czasu skoro jeszcze chcesz widzieć się z ojcem.

Całe szczęście że mama postanowiła się leczyć i podpisała papiery, nie powiedziałam jej ojcu bo nie było sensu przysparzać jej dodatkowych cierpień, kompletnie by się załamała, lepiej żeby nic nie wiedziała.

Obiecałam odwiedzić ją w klinice  jeśli to będzie możliwe ale wiedziałam że od tej pory jestem więźniem Marrone więc nieprędko ją zobaczę, z  trudem powstrzymałam łzy, za jej wolność zapłaciłam bardzo wysoką cenę, nie traciłam jednak nadzieję że jeśli w żaden możliwy sposób nie uwolnię się od Simona to albo ucieknę albo odbiorę sobie życie, nie chciałam do końca życia usługiwać mu w łóżku.

Liczyłam że on szybko się mną znudzi i wypuści mnie w końcu.

Komendant był zaskoczony moją wizytą.

-Muszę się zobaczyć z ojcem, wiem ze siedzi w areszcie.

-Pani Rebeco pani ojciec jest w fatalnej sytuacji wie pani? Nie ma możliwości wyjścia za kaucją, nie będzie mógł odpowiadać z wolnej stopy chyba że sędzia zmieni zdanie co jest niemal niemożliwe, potrzeba cudu albo znajomości.

-Rozumiem-zaświtało mi coś w głowie, jednak odłożyłam te myśl  na później, zaprowadzono mnie do osobnej sali gdzie przebywał ojciec.

Na mój widok zerwał się zdumiony.

-Co ty tu robisz Rebeco?

-Powiedź czy zrobiłeś to? Zabiłeś ją?

-Nie, znasz mnie na tyle że wiesz że nie jestem mordercą.

-Tak, też w to nie uwierzyłam.

Usiadłam naprzeciw niego, zmarszczki na jego czole pogłębiły się.

-Muszę stąd wyjść ale nie chcą mnie słuchać, dziś powinienem zapłacić okup za twoją matkę, z zebrałem pieniądze, co prawda brakuje mi jeszcze trochę do pełnej kwoty za sprzedaż moich akcji dostanę tylko milion ale wezmę pożyczkę  bo mam na koncie  tylko trzy miliony, upoważniłem cię abyś wybrała w moim imieniu pieniądze.

-Nie trzeba, mama jest w szpitalu, wypuścili ją.

-Co się stało?

-Podcięła sobie żyły, na szczęście ją uratowano, zrezygnowano z  okupu, więc się nie martw o pieniądze , nie zbankrutujesz.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz