Rozdział 70

1K 30 0
                                    

Bryn

Z pozoru wszystko wróciło do normy gdy Rebeca wróciła do domu, Fabio mnie unikał bo go nie widywałam już od dwóch dni, pojawiał się tylko gdy Simon go wzywał i siedział w swoim skrzydle rezydencji no i bardzo dobrze, miałam mieszane uczucia co do niego, chciałam się jak najszybciej wyprowadzić i musiałam porozmawiać o tym z Simonem a potem z  Rebecą.

Nieśmiało zapukałam do gabinetu Simona, na mój widok wstał, gentelman w każdym celu, Fabio nie poderwałby tyłka na mój widok tylko skinął by na mnie palcem jak na służącą lub natrętną muchę, ale Fabio to nie Simon, mimo że był równie boski co Simon.

-Możemy porozmawiać?-zapytałam niepewnie.

-Słucham cię Bryn.

-Rebeca czuje się na tyle dobrze że chciałabym się już wyprowadzić.

-Naprawdę?

-Zapisałam się już na semestr, rozglądam się za pracą, co do mieszkania....

-Zaczekaj-Simon wyjął coś z biurka i podał mi jakiś papier.

-To umowa najmu, ponieważ nie chciałaś mieszkać w tym mieszkaniu za darmo, więc będziesz płacić symboliczny czynsz, najem cię nie obowiązuje ,będziesz tam mieszkać tylko  do dnia ślubu.

Zerknęłam w dokument-Dobrze

-Czy Fabio dał ci już pierścionek?

-Pierścionek? Och nie, ja nie muszę mieć, po prostu ja....

-Bryn, traktuj te zaręczyny poważnie a gwarantuje ci że Fabio też będzie je traktował poważnie, to jego obowiązek dać ci pierścionek zaręczynowy i dopilnuję tego, mało tego, wyprawię wam  rezydencji porządne zaręczyny, jesteś już oficjalnie z nim zaręczona ale jeszcze nie jest to nigdzie ogłoszone.

-Ale ja nie potrzebuje przyjęcia, nie rób sobie kłopotu.

-Zamierzam powierzyć organizację przyjęcia Rebece, dobrze jej to zrobi jeśli zajmie czymś myśli, ponieważ chcesz się wyprowadzić za kilka dni, urządzimy przyjęcie w ten weekend.

-W ten weekend?-wymamrotałam zmieszana- No tak a co na to Fabio?

-Będzie bardzo szczęśliwy zapewniam cię.

Tak, Simon zmusi go do udawania szczęścia przy ludziach , tak zapewne będzie, będzie grał zakochanego narzeczonego , no pięknie, ale przecież nie można nikogo zmusić do miłości.

-No dobrze ale potem się wyprowadzę.

-Dałem ci słowo, będzie tak jak to zaplanowałaś.

-Dziękuję.

Odetchnęłam z ulgą, jeśli będę mogła chociaż na rok uciec od Fabia i tego nieszczęsnego małżeństwa to była to dla mnie ulga, za rok może się wiele zmienić, może nie dojdzie do tego małżeństwa? Zaręczyny to jeszcze nie ślub, wszystko za rok może się zdarzyć.

Zdawałam sobie sprawę z tego że Fabio był pod presją, zmuszano go do ożenku ze mną, ja również nie pałałam chęcią poślubienia go, ale czy on i ja mieliśmy jakiś wybór?

Czułam palące napięcie miedzy udami na jego widok, powietrze było ciężkie i gęste gdy przebywałam z nim w jednym pomieszczeniu a cóż dopiero się stanie gdy zacznę z nim dzielić sypialnię ba nawet łoże????

Rebeca

Zażądałam od Fabio by nie kręcił się w moim pobliżu do czasu gdy będę musiała spełnić swoją obietnicę, dostosował się do mojej prośby bo trudno mi było się skupić na tym co mnie czekało i co zamierzałam zrobić.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz