Rozdział 67

1K 35 8
                                    

Elena

Musiałam zdobyć zaufanie wuja i utwierdzić go w przekonaniu że stoję po jego stronie, może mi pomóc, jeśli usunie mi z drogi Rebecę to jeden problem będę mieć  z głowy.

Tymczasem jechałam na spotkanie z Marcusem, nie byłam przekonana o słuszności tego spotkania, jak mógłby mi jeszcze pomóc? Nie rozumiem, chyba zakończę z nim współpracę, wuj zajmie się Rebecą i po sprawie.

Nie dam mu kolejnej okazji , już miał okazję kiedy porwał ją z balu charytatywnego a skoro nie potrafił zatrzymać jej w domu to jego problem, teraz ona musi umrzeć, to nieodwołalna decyzja, nic co powie i zrobi Marcus nie odwiedzie mnie od tego planu.

Wzięłam jednego ochroniarza i pojechałam autem na spotkanie, wyznaczył spotkanie w małym parku, kazałam czekać ochroniarzowi w aucie i wysiadłam, on czekał przy swoim aucie , był sam. 

- Marcus-przywitałam się chłodno-Wiesz że spieprzyłeś sprawę?

-Tobie również nie udało się pozbyć dziewczyny w czym jesteś lepsza ode mnie?

-Skoro ty jej nie chcesz to ją zabiję-syknęłam ze złością.

-Słabo ci to wychodzi.

-Owszem dlatego to zadanie powierzyłam wujowi, jemu się to nie zdarzy! Rebeca praktycznie już jest martwa, mogłeś ją mieć ale cóż cienki byłeś! Nie sprostałeś zadaniu!

-Nie chcesz ze mną zadzierać, po co ci kolejny wróg? Mogę być gorszy niż Simon Marrone!

- Za to ja jestem najgorsza  wierz mi, kończę z tobą współpracę bo uznałam że nie jesteś mi do niczego potrzebny i popełniłam błąd zadając się z tobą, teraz zapomnij o Rebece, ona już jest martwa!

-Wiesz co?-powiedział-Nie mogę na to pozwolić.

-Co?  Nie bądź śmieszny! A co ty możesz mi zrobić?

-Ja nie muszę-powiedział , nagle ktoś chwycił mnie od tyłu za ramię , odwróciłam się i wymierzyłam cios napastnikowi jednak moja pięść została zatrzymana przez jego dłoń i siła  z jaką rzucono mnie na ziemię sprawiła że niemal straciłam oddech, zerwałam się  jednak szybko, przede mną stał Fabio Ponte, o kurwa!

-Witaj Eleno!

-Marcus-rzekłam do niego ze złością-Ty podły zdrajco!

-Wiesz nie chodzi mi o to że stoję po stronie Simona ale nie pozwolę ci zabić Rebeki, w  tym jednym zgadzam się z Simonem.

-Eleno zaprowadzę cię do Simona, chodź ze mną-rzekł Fabio.

-Wal się Fabio!

-Będziesz stawiać opór?

-Tak, weźmiesz mnie po moim trupie!

-To nie będzie konieczne Eleno!

Ruszyłam ku niemu i zaatakowałam pierwsza ,  uchylił się  od mojej pieści i uniósł rękę gwałtownie i sięgnął do mojej talii odwrócił mnie tyłem do siebie i poczułam ból w ramieniu i ukłucie igły no i tu mnie miał, chciałam wyrwać strzykawkę z ramienia ale chwycił mnie za szyję jedną ręką a drugą wbił mocniej, ciemność mnie ogarnęła, ciemność....

Przeklęty Ponte!

Simon

Czekałem na Fabio po chwili wszedł gdy stałem przy oknie.

-Próbowała walczyć-rzekł Fabio- Mamy ją, Marcus ją nam wystawił.

Odwróciłem się od okna.

- Świetnie.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz