Rozdział 59

815 23 1
                                    


Fabio

Czułem niepokój, wiedziałem że coś się stało,  Rebeca i Bryn nie wróciły na salę, zdecydowałem że idę po nie, zajrzałem do toalety damskiej, nie przejmowałem się zdziwionymi minami kobiet gdy bez pardonu tam wszedłem i otwierałem drzwi.

Nacisnąłem słuchawkę przy uchu i powiedziałem do jednego z naszych- Widziałeś gdzieś Rebecę lub jej kuzynkę?

Tomasso odpowiedział zaniepokojony-Na zewnątrz ich nie ma, ale Miquel gdzieś się zapodział.

-Jak to ? 

-Widziałem go kilka minut temu w ogrodzie, jeszcze się nie pojawił.

-Idę tam, zwołaj ludzi na dziedziniec, tylko nie róbcie zamieszania.

Teraz zaniepokoiłem się na dobre, poszedłem do ogrodu, rozejrzałem się, ruszyłem dalej bo coś nie dawało mi spokoju gdy w trawie na coś nadepnąłem, spojrzałem , kurwa torebka Rebeki! Gdzieś w krzakach usłyszałem jakiś odgłos więc wyciągnąłem szybko bron, ktoś tu był, podążałem w kierunku skąd dochodził jęk.

Z ziemi podnosił się Miquel trzymając się za głowę.

-Co tu robisz do cholery?-zawołałem do niego.

-Fabio co się dzieje?

-To ja się pytam!

-Ktoś uderzył mnie w  głowę, poszedłem do ogrodu bo zobaczyłem że Rebeca tam idzie.

-Gdzie do cholery jest Rebeca?

-Poszedłem za nią,  bo zachowywała się dziwnie i wołała swoją kuzynkę, prawdę mówiąc nie widziałem jej kuzynki , miałem ją właśnie zawołać gdy dostałem czymś w głowę i teraz się ocknąłem.

-Idiota! Dlaczego nie wezwałeś posiłki?

-Sam nie wiem, to stało się tak szybko że nie zdążyłem zareagować.

Kurwa! Kląłem na czym świat stoi, zawołałem do słuchawki przy uchu- Tomasso zbierz naszych przed budynkiem idę po Simona.

-Co się dzieje Fabio?

-Rebeca została porwana!

W głowę zachodziłem co się mogło stać, pobiegłem na dziedziniec gdzie nasi zgromadzili się wokół mnie i zacząłem ich przepytywać.

-Nie pierdolcie że nic nie widzieliście ani nie słyszeliście! Coście kurwa robili?

-Fabio rozproszyliśmy się po dziedzińcu- mówił Tomasso- Nic się nie działo, zauważyłem że coś się stało gdy Miquel długo nie wracał.

-Zaatakowano go w  ogrodzie gdy szedł za Rebecą, Bryn również zniknęła- byłem wściekły-Czekajcie tu idę po Simona! Moment ,widzieliście kogoś z gości kręcił się ktoś przed budynkiem?

-Nie, ktoś zapalił papierosa a potem wszedł do środka.

-A Marcusa Ojedę widzieliście? 

-Nie, dlaczego?

-Nie ma go na sali, musiał wyjść, jak to możliwe że go nie zauważyliście?

-Możliwe że wyszedł nie przyglądaliśmy się mu!

Wszedłem do środka, rozejrzałem się za Simonem, rozmawiał z kimś, podszedłem i szepnąłem mu na ucho-Rebeca zniknęła, wyjdźmy na zewnątrz.

-Co?-powiedział wzburzony Simon.

Skinąłem głową zaniepokojony równie co on, przeprosił gościa i podążył za mną.

-Jak to zniknęła?-zawołał Simon.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz