Ramiro
Wjechałem autem do lasu, droga prowadziła do małej chatki, ale była nieprzejezdna, musiałem zostawić auto na poboczu i dalej ruszyć na piechotę.
Do chatki miałem może z kilometr, było późne popołudnie i uważałem aby nikt mnie nie śledził ani nie obserwował, telefon nie miał tu zasięgu ale ostatecznie nie potrzebowałem go w danej chwili.
Kiedy doszedłem na miejsce, z chatki unosił się słaby dym, było chłodno .
Zapukałem i wszedłem, staruszek spojrzał na mnie i kiwnął do mnie głową, gotował coś na piecu w swojej izbie.
-Jesteś Ramiro.
-Jak on się czuje?
-Dochodzi do siebie, odzyskał przytomność po trzech dniach, wreszcie, wyjąłem kulę z jego piersi, na szczęście serce nie jest uszkodzone, przeżyje, miał dużo szczęścia, centymetr dalej i kula dosięgłaby go prosto w serce.
-Ktoś właśnie tam celował by go zabić.
-Dlaczego? Komu się naraził?
-To gliniarz, oni mają wrogów tak samo jak gangsterzy.
-No tak ale ty go uratowałeś i dobrze wiesz kto mu to zrobił
-Niestety żeby uratować kobietę musiałem współpracować z jej podrywaczami a przy okazji dowiedziałem się że była ona z komisarzem policji, kiedy strzelono do niego byłem świadkiem, wywieziono go do lasu i porzucono, wróciłem tam później by sprawdzić czy żyje i wciąż oddychał, dlatego cię wezwałem.
Staruszek kiwnął głową- To szlachetne z twojej strony inny by go dobił.
-Mówiłem ci że ja nie jestem z nimi , musiałem wyciągnąć stamtąd córkę senatora którą porwano więc musiałem współpracować z nimi, lecz komisarz policji nie był mi nic winien, próbował ją chronić.
-Ludzie z którymi się zadajesz są bardzo niebezpieczni.
-Ja też jestem niebezpieczny, poradzę sobie, nieraz zaglądałem śmierci w oczy, przyzwyczaiłem się do niej.
-Dobrze ale nie szykuj się jeszcze na śmierć.
-Chciałbym go zobaczyć.
Staruszek zaprowadził mnie do drugiej izby gdzie w rogu na łóżku z obandażowana piersią i zamkniętymi oczami leżał komisarz policji Rafael Acosta, widać było że z trudem oddychał.
-Nic mu nie będzie-orzekł staruszek-Leczę go ziołami by nabrał sił i by nie wdało się zakażenie zmieniam mu opatrunki.
Usiadłem przy łóżku na drewnianym małym stołku, wyczuł moją obecność bo otworzył z trudem oczy.
Przez chwilę wpatrywał się we mnie a po chwili jego oczy rozszerzyły się , poznał mnie, chciał wstać wiadomo było że nie mógł, nie jest wstanie , uspokajająco położyłem mu rękę na ramieniu.
-Jesteś tu bezpieczny.
-Byłeś z nimi....-wyszeptał.-Jesteś jednym z nich, czego chcesz?
-Nie jestem z nimi, zostałem przysłany przez senatora Saviano by odbić jego córkę z rąk Eleny Ballesteros.
-Ale ty byłeś jej....najemnikiem!
-Żeby zbliżyć się do Rebeki musiałem współpracować z Eleną, Rebeca już nie jest w jej rękach.
-Odbiłeś ją?
-Tak.
Westchnął ciężko i nic nie powiedział.
CZYTASZ
DON
RomanceRebeca Saviano po rocznym pobycie w Anglii wraca do rodzinnego domu w Bostonie, tam zastaję matkę która od roku pije i jest uzależniona od tabletek nasennych i depresyjnych a jej brat Massimo obraca się w podejrzanym towarzystwie, od jego dziewczyny...