Rozdział 71

999 33 5
                                    

Bryn

Nadszedł dzień nieszczęsnych zaręczyn, Rebeca kupiła mi sukienkę na tę okazję, sceptycznie przeglądałam się w lustrze, jak dla mnie sukienka miała zbyt głęboki dekolt i sięgała ledwie połowy ud.

-Rebeco czuję się w tej sukience jak zwykła ulicznica, taki był twój zamysł czy przez pomyłkę ją kupiłaś?

Rebeca uśmiechnęła się-Naprawdę chcesz aby Fabio myślał o tobie nie jak o kobiecie tylko o siostrze?

- Cóż nigdy nie ubierałam się jak zakonnica, ale nie paradowałam też w tak głębokich dekoltach.

-Bryn wiem że lubisz prostotę ale to wyjątkowa okazja, twoje zaręczyny, musisz wyglądać elegancko i kobieco, nie chcesz chyba zawstydzić Fabio zbyt skromnym strojem?

-No dobrze, ty wiesz lepiej, wiem że robisz to dlatego by on zostawił cię wreszcie w spokoju ale to nie wystarczy by się mną zainteresował wiesz o tym?

-Powiedź czy podoba ci się jeśli tak zaczniemy działać.

-Działać?

-Pomogę ci go zdobyć.

-Nie no coś ty....

-Podoba ci się?

-Już mówiłam to przystojny mężczyzna ale wiesz ze jest chamski dla mnie i się nie znosimy, nic z tego nie będzie, jedynie małżeństwo.

-Dlatego zrobię wszystko byś go zdobyła, może faktycznie zostawi mnie wreszcie w spokoju gdy się zakocha.

-Niby we mnie? Nie, nie-zaśmiałam się- Ponte się nie zakocha, kocha ciebie.

-Cicho- Rebeca przyłożyła palec do ust-Jemu się tak wydaje, ale nie w tym rzecz, nigdy nie dałam mu żadnych nadziei, jeśli ktokolwiek zdoła go usidlić to tylko ty, masz temperament, urodę, mężczyźni to uwielbiają, pomogę ci.

-Och ja chce tylko przetrwać te zaręczyny a potem na rok uwolnię się od niego aby realizować własne plany.

-Rok to dużo czasu na to aby Fabio się zakochał a ty w nim.

-Wiesz że to tak nie działa, najpierw musiałby się zmienić, ma paskudny charakter, bez przerwy mnie lekceważy, obraża i, kłócimy się , to się nie uda.

-Nie wiesz że ten kto się czubi to się lubi?.

-Oj nie w naszym przypadku, Rebeco moim celem nie jest rozkochanie w sobie Fabio, ale fakt by to małżeństwo było milsze dobrze by było gdybyśmy się polubili jako przyjaciele.

-Fabio nie nadaje się na przyjaciela, nie z jego charyzmą, urokiem i tym ciałem Bryn.

Och no właśnie, zadrżałam nieznacznie na myśl o jego boskim ciele.

Westchnęłam, z drżącym sercem zeszłam do salonu gdzie Simon sprosił całą śmietankę towarzyszką swoich przyjaciół wysoko postawionych przyjaciół, Fabio prezentował się wręcz doskonale, niemal bosko w szarym garniturze i białej koszuli, hmn.... 

Przedstawiono mnie paru znanym nazwiskom które szybko zapomniałam , taka byłam zestresowana, dla kurażu wychyliłam jeden kieliszek szampana a gdy Fabio założył mi pierścionek w obecności tylu osób wychyliłam ponownie kieliszek szampana .

Nagle poczułam za sobą Fabio.

-Chyba nie zamierzasz się upić kochanie?-rzekł ironicznie Fabio.

-Nie, ale jeśli raz jeszcze zwrócisz się do mnie tym słowem zacznę pić jak menel jasne?

Odwróciłam się do niego i spojrzałam na niego słodkim uśmiechem-Przy gościach tak możesz do mnie mówić ale gdy jesteśmy na uboczu gdzie nikt nas nie słyszy, daruj sobie te słodkie słówka.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz