Rozdział 64

664 37 2
                                    

Bryn

Oszaleję jeśli się nie dowiem co się dzieje z Rebecą, dlaczego nie odzyskuje przytomności, wiem że dorwali Marcusa , mam nadzieje że go Simon go zabije a przedtem zada mu niesamowite cierpienia, od kiedy stałam się taka okrutna? Chyba wtedy gdy wkroczyłam do mafijnego świata, ja taka nie byłam, mafię, morderstwa, nielegalne interesy to wszystko widziałam w filmach lub czytałam w powieściach ale przecież to nie jest film ani powieść to życie, prawdziwe życie.

Usłyszałam z pokoju że przyjechali, kilka aut już wjechało na posesję, dojrzałam ich z okna, podeszłam do drzwi, ku mojemu zaskoczeniu ktoś je otworzył wcześniej więc nie zauważyłam.

Wyszłam na korytarz, podeszłam do poręczy schodów, do salonu weszli już Simon i Fabio, przerażona patrzyłam na pobitego Simona, kto mu to zrobił? Marcus? Pewnie już nie żyje, ale jak Simon pozwolił mu się pobić , gdzie byli jego ochroniarze?

-Wow! Co się stało?-zapytałam schodząc po schodach do nich, a Fabio spojrzał na mnie groźnie.

-Miałaś nie wychodzić z  pokoju.

-Drzwi nie były zamknięte to wyszłam, co się stało Simon?

-Bryn porozmawiamy później dobrze?-powiedział Simon.

-Co z Rebecą? 

-Nadal w śpiączce, Fabio przyjdź później do mnie do gabinetu.

-Dobrze, chodź Bryn .

No nie ! Czy ja się nie uwolnię od niego?

Szarpnęłam się- Zabierz ręce-powiedziałam ostro.

Simon uśmiechnął się w odpowiedzi na mój ton, chyba sam widział jak się nie znosimy to nie fair zmuszać nas oboje do tego małżeństwa.

-Nie denerwuj mnie-szepnął mi do ucha Fabio-Idziemy, Simon nie ma teraz czasu aby z tobą rozmawiać.

Odwróciłam się na pięcie i weszłam po schodach, ku mojej irytacji Fabio szedł za mną.

-Dlaczego Simon jest pobity? Marcus mu to zrobił?

-Był w gorszym stanie niż Simon możesz mi wierzyć.

-A wy gdzie byliście gdy to się stało?

-To była męska rozmowa nie mogłem się wtrącać.

-Ładna mi rozmowa na pięści, zabił go przynajmniej prawda?

Fabio uśmiechnął się w odpowiedzi-Naprawdę chcesz wiedzieć?

- Mam nadzieję że drań nie żyje.

-Zapytaj Simona!

-Nieważne, możesz mi powiedzieć co z Rebecą?

Jego spojrzenie było poważne- Jak słyszałaś Rebeca się jeszcze nie obudziła.

-Dlaczego? Kiedy się obudzi?

-Nie wiem, naprawdę nie wiem Bryn.

-Zawieziesz mnie do niej do szpitala?

-Zawiozę cię wieczorem zgoda?

Skinęłam głową- Dziękuję! To ja pójdę do swojego pokoju, zajmę się sobą jak zwykle.

Nie miałam ochoty mu dokuczać widząc w jakim jest stanie gdy rozmowa zeszła na temat Rebeki, on też zrezygnował z bycia wrednym dla mnie na ten moment, skinął mi głową i odszedł.

Usiadłam przy oknie, jakie życie mnie tu czekało bez Rebeki? Ona musi do nas wrócić, nie wiem zawiadomić ciotkę i wuja o jej stanie? Sama nie wiedziałam co robić?

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz