Simon
Zaufałem po raz pierwszy w życiu kobiecie, zaufałem Rebece! Spojrzałem w jej oczy i wiedziałem że mnie tym razem nie oszuka, dlaczego? W jej oczach widziałem determinację i chęć życia ze mną pod warunkiem że mnie zmieni, ale ja już się zmieniłem dla niej, dla niej to wszystko robiłem i znosiłem, wybaczałem jej wszystko, nie zrobiłbym tego dla innej kobiety, zabiłbym każdą inną kobietę gdyby ode mnie uciekła i mnie zdradziła, żadnej nie pozwoliłbym tak sobą rządzić aby robiła ze mną co chciała jak Rebeca!
To oznaczało że jak ostatni głupiec byłem w niej do szaleństwa zakochany.
Pozwoliłem jej wyjść z domu, wiedziałem że wróci i to nie dlatego że ją zastraszyłem dlatego że tego pragnęła, widziałem to w jej oczach, chciała wrócić.
Fabio był skonsternowany.
-Wydawało mi się czy Rebeca gdzieś odjechała z naszymi ochroniarzami?
-Tak pozwoliłem jej odwiedzić kuzynkę, wróci na kolację.
-Ufasz jej?
-Tak.
-Wyglądała tak jakby się pogodziła z tym że znowu tu jest.
-Bo się z tym pogodziła.
-Dlaczego nie przydzieliłeś mnie do jej ochrony, miałbym na nią oko!
-Wiem o tym-rzuciłem ironicznie-Ale sama Rebeca nie wyraziła zgody na ciebie, chciała kogoś innego, coś zaszło między wami?
-O co pytasz Simon?
-O to czy się pokłóciliście albo zalazłeś jej tak za skórę że nie chce cię mieć w swoim pobliżu?
Fabio znieruchomiał przez chwilę po czym wolno powiedział-Nie przypominam sobie czegoś takiego.
-Rozumiem- nie drążyłem tematu, obiecałem sobie że nie będę zazdrosny o mojego consigliere.
-Dlaczego spełniłeś jej kaprys, ona kaprysi a ty przydzielasz jej kogoś innego, jakby miała prawo wyboru.
-Od dziś go ma!-powiedziałem twardo, dobrze wiem jak traktowałem kobiety bo nic dla mnie nie znaczyły , Rebeca to coś innego i to właśnie ona mi to uświadomiła jakby nie wierzyła w moją miłość.
-Co się zmieniło Simon?
-Wszystko, od dziś się wszystko zmieniło Fabio, chcesz dodać coś jeszcze?
-Nie, ty tu rządzisz, będzie jak sobie życzysz.
-Możesz odejść!
Skinął głową i wyszedł, udałem się w stronę gabinetu by przed kolacją jeszcze popracować , Rebeca miała niedługo wrócić, z trudem opanowałem chęć by do niej zadzwonić i ją skontrolować gdzie jest i co robi, jednak coś jej i sobie obiecałem.
Wszedłem do gabinetu i na widok postaci siedzącej na moim fotelu przed moim biurkiem zatrzymałem się zdumiony a potem wkurzony.
Mężczyzna trzymał przed sobą broń i teraz ją we mnie wycelował, jak do huja wszedł do mojego domu nie zauważony przez ochronę i jak to możliwe że alarm się nie włączył?
-Witaj Don!
-Ramiro!- przekląłem go w duchu, dlaczego zostawiłem go przy życiu?
-To ja!
-Chcesz mnie zastrzelić w w moim własnym domu?
-Kusząca propozycja! Nawet o tym myślałem!
-Wiesz że jak mnie zabijesz nie wyjdziesz stąd żywy.
CZYTASZ
DON
Lãng mạnRebeca Saviano po rocznym pobycie w Anglii wraca do rodzinnego domu w Bostonie, tam zastaję matkę która od roku pije i jest uzależniona od tabletek nasennych i depresyjnych a jej brat Massimo obraca się w podejrzanym towarzystwie, od jego dziewczyny...