Rozdział 62

907 28 0
                                    

Bryn

Niepewnie zeszłam na dół po schodach do jadalni, była tak wielka jak moje całe mieszkanie, u szczytu stołu siedział Simon, towarzyszył mu Fabio i jeszcze jeden ciemnowłosy mężczyzna prawdopodobnie Eric, rozłożył się już w jadalni ze swoim sprzętem, chcieli namierzyć numer z którego będą do mnie dzwonić.

To może być dziś albo jutro, nie wiem, brunet skinął mi głową uprzejmie.

-Usiądź-rzekł Simon-Jak się czujesz? Wypoczęłaś trochę?

-Wanna jest zajebista, nie narzekam a łóżko bardzo wygodne, nie mogę się doczekać kiedy w nim zasnę zaraz po kolacji.

-To się da załatwić-Simon uśmiechnął się a Fabio i Eric postanowili przygotować sprzęt bo mogą zadzwonić w każdej chwili, spojrzałam na suto zastawiony stół.

-Czy ktoś jeszcze będzie z nami jadł?

-Nie, tylko my, dlaczego pytasz?

-Nie widziałam tyle jedzenia przez cały miesiąc a tu tyle wszystko tylko na kolację, można tym wykarmić cały pułk wojska.

Simon zaśmiał się a Fabio przewrócił oczami.

-Wydaję mi się czy zawsze byłaś taka zabawna a ja tego nie zauważyłem?-Simon uśmiechnął się wbrew swojej woli.

-Wiem że sytuacja jest poważna ale nie na tyle by płakać-zauważyłam.

-To prawda, zatem cieszę się że dopisuje ci humor mimo tego co cię spotkało, smacznego.

O tak napewno bo byłam piekielnie głodna a myślałam że będziemy tylko jeść oczami, w połowie kolacji zadzwoniła moja komórka, numer oczywiście nieznany.

Pokazałam Simonowi wyświetlacz, skinął głową a Eric dał mi znak mówiąc-Odbierz, staraj się przeciągnąć rozmowę jak najdłużej.

-Ile potrzebujesz czasu?

-Maksymalnie 5 minut.

Odebrałam-Słucham?

Po sekundzie ktoś podał telefon i po chwili usłyszałam upragniony głos kuzynki.

-Bryn?- spytała zaniepokojona Rebeca- To ty? Wszystko w porządku?

-Rebeco tak to ja, jestem już bezpieczna w domu Simona a jak ty się czujesz? 

-Dobrze, cieszę się że jesteś już bezpieczna.

-O mnie się nie martw, jak cię tam traktują?

-Jest dobrze nie narzekam.

-Rebeco czy ten Marcus nie zrobił ci krzywdy?

-Nie on....nic mi nie zrobił.

Połączenie zostało przerwane- Halo? Rebeca? jesteś tam?

Nie dosłyszałam odpowiedzi,  spojrzałam na Erica z nadzieją ale on pokręcił głową- Było za krótko, zabrakło paru sekund, ktoś dobrze o tym wiedział i w odpowiednim momencie przerwał połączenie.

-Kurwa!-zaklął Simon po czym wstał-dobra Eric starałeś się ale na próżno, ruszaj zatem na polowanie, znajdź mi tego skurwysyna, ale pamiętaj chcę go żywego!

-Znajdę go nawet w piekle, może nawet wcale nie jest tak daleko, wykopywałem spod ziemi gorszych niż Marcus, przyprowadzę ci go, bądź spokojny, daj mi kilka dni-rzekł Eric.

Gdy Fabio i Eric wyszli powiedziałam-Przykro mi że nie pomogłam, chciałam przedłużyć rozmowę ile się da ale połączenie przerwano, nic nie mogłam zrobić.

DONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz