2. „Sorry, nie wiedziałem że to Twoja panna."

39 3 14
                                    

Jak ja nienawidziłam tych wszystkich apeli z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, nauczyciele byli mili i obiecywali pomoc w każdej sytuacji, a gdy tylko przychodziło się do nich z najmniejszym problem, to jedyne co można było usłyszeć to „Trzeba było się uczyć na bieżąco".

Dopiero będą cisnąć, już nie będzie wymówek. Ostatnia klasa to trzeba się postarać, bo przecież egzaminy to nasze okno na świat. Wchodząc do domu, cieszyłam się, że mogę się położyć i bez żadnych awantur przygotować się psychicznie na szkolne problemy.

Miałam ochotę ściągnąć z siebie tę grafitową spódnicę i białą koszulę. Zamykając za sobą drzwi od pokoju, poczułam ogromną ulgę, w kilku krokach znalazłam się przy łóżku i rzuciłam się na materac. Chciałam się odprężyć i zamknęłam oczy, nagle przypomniałam sobie, że miałam się przebrać, ale z lenistwa nie ruszyłam się z łóżka.

Z tych zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu, nie spojrzałam na to, kto dzwonił, przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam komórkę do ucha. Po drugiej stronie usłyszałam głos, którego nienawidziłam, którego nie chciałam słyszeć dzisiejszego dnia, niestety życie płatało mi figle i jeszcze przed południem mój humor został naruszony.

-Na biurku zostawiłem Ci broszury, przyjrzyj się i wybierz najlepsze.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ najpotężniejszy, niepatrzący na nic Morgan Hadaway się rozłączył. Miał to w zwyczaju, najczęściej dzwonił, by powiedzieć jedno zdanie, nie obchodziło go co miałam do powiedzenia. Rozłączył się, a mi to zawsze podnosiło ciśnienie, wiedziałam, że mial swój plan i szedł według niego, ale nie każdy musiał być pod jego kontrolą. Nie każdy musiał się go słuchać. Pośpiesznie wstałam i najpierw podeszłam do szafy, by się przebrać, nie bardzo przejmowałam się tym, że ktoś może zobaczyć mnie w bieliźnie przez okno. Chciałam wyrzucić te broszury do kosza, ale jak tylko zobaczyłam ulotki z uniwersytetów z wydziałami prawa, to się we mnie zagotowało.

Prawda, ojciec od początku liceum wspominał o prawie, ale nie brałam tego na poważnie. On mówił to tak prześmiewczo, jakby nie miał tego na myśli. Byłam pewna, że w końcu o tym zapomniał. Jak się teraz przekonałam, nie zapomniał, a bardziej wcielał swój plan w życie. Nie mogłam zrozumieć, jak ktoś może tak postępować w stosunku do drugiego człowieka. Moją pierwszą myślą była Emily, chwyciłam telefon i napisałam do niej.

Ja: Pójdziesz ze mną do baru koło 3?

Potrzebowałam odreagować, nawet jeżeli miałabym jutro nie pójść do szkoły, to tego potrzebowałam. Żadna osoba nie potrafiła mnie tak wkurzyć, jak własny ojciec, jedno zdanie doprowadzało mnie do szału. Mając jeszcze trochę czasu, położyłam się, próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie, ale cały czas myślałam o słowach ojca, nie dawały mi one spokoju. Leżałam nieruchomo na łóżku koło dwóch godzin, zastanawiałam się, co tak naprawdę chciałabym robić w przyszłości. Prawo było gdzieś na samym końcu, zaraz po wszystkich medycznych kierunkach, zupełnie się do tego nie nadawałam. Nie wyobrażałam sobie być Panią prawnik albo Panią doktor, to nie była moja bajka.

Wyszłam z domu za piętnaście trzecia, nie miałam daleko, więc nie martwiłam się o spóźnienie. Kilka minut przed równą godziną obie znalazłyśmy się przed barem „Devil", to miejsce z zewnątrz było bardzo obskurne, ale wnętrze było przytulne. Lubiłam tam przebywać, może dlatego tak często prosiłam, aby Em ze mną tam chodziła. 

Wchodząc do środka, czułam się zupełnie inaczej niż w domu, tutaj miałam takie uczucie jakbym była u siebie. Zanim usiadłyśmy przy stoliku, to podeszłyśmy do barmana, by zamówić sobie soki. W osobie za ladą rozpoznałam chłopaka ze zdjęcia przyjaciółki. W sumie to by się zgadzało, bo ewidentnie z nią flirtował. Montgomery była przy nim jakby weselsza, miała uśmiech na twarzy bez powodu. Siłą musiałam ją odciągnąć od baru. Podczas naszych rozmów przy stoliku cały czas na niego zerkała, co nie uszło mojej uwadze. W barze było coraz więcej ludzi, zauważyłam kilka osób ze szkoły, w pewnym momencie zwróciłam uwagę na  mężczyznę, który świtał mi w głowie. Nie wiedziałam, skąd go znam, może też chodził do naszej szkoły albo przynajmniej kiedyś go tam widziałam, bo raczej nie był z mojego rocznika. Przywitał się zbiciem piątki z barmanem.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz