61. "Tylko za to cię karał?"

41 3 37
                                    

Ostatnie czego chciałam w tamtym momencie, to by ktoś widział mnie w sukience, którą założyłam. Fakt z własnej woli, ale tylko ze względu na pogodę. Gdybym w tym wypadku wybrała spodnie, to ugotowałabym się w pierwszych kilku minutach.

Na szczęście pomyślałam, by nie mówić nic o poszukiwaniach przyjaciółce, ponieważ mogłam sama i w spokoju wybrać sukienkę. Co nie było tak proste, jak przewidywałam. Nic nie było w moim guście, ciągle znajdowałam nawet najdrobniejszy szczegół, który skreślał ubiór i wychodziłam ze sklepu niezadowolona.

Dopiero w przeddzień zakończenia liceum szczęście mi dopisało. Gdy zrezygnowana zmierzałam do wyjścia ze sklepu, to zauważyłam, jak jedna z pań ekspedientek wystawiała nową kolekcję na wystawę. Niemal natychmiast zwróciłam na nią uwagę, wróciłam i zabrałam swój rozmiar do przymierzalni. Nie miałam problemu ze znalezieniem stoiska z całą kolekcją w tych sukienek.

Już podczas zakładania materiału, czułam, że to ten właściwy i nie było mowy, bym wyszła bez tej sukienki. To był mały sklepik na obrzeżach Redwood City. Znalazłam go przez internet i tak, prawdę mówiąc, był to mój ostatni ratunek.

Pierwszy raz dostałam upust na zakupy przez mój uśmiech. Właścicielka połączyła fakty i domyśliła się, na jaką okazję szukałam ubioru. Przez moje zadowolenie zapłaciłam kilkanaście dolarów mniej. Cieszyło mnie to, bo gdybym poszła z Matteo, to zwracałby na siebie uwagę i pewnie rabat byłby większy. Coraz częściej zaczęłam się zastanawiać, jak to się działo, że w większości sklepów traktowali go, jak celebrytę. Co spowodowało taki bieg wydarzeń? Czy on był jakimś księciem? Może byłam tak zacofana, że nie zorientowałam się, kim on tak naprawdę był.

Zakończenie szkoły miało być bezproblemowe, ponieważ kończył się pewien etap w moim życiu. Niestety ten dzień zaczęłam od rozmyślania nad prawdziwością życia Thompsona. Tylko ja potrafiłam zepsuć taki dzień.

-Gotowa? Zaraz musimy wychodzić.

Szatyn wyszedł z sypialni w odmiennym stroju niż mój. Dodatkowo był ubrany niestandardowo, miał na sobie granatowe spodnie w kratę oraz błękitną koszulę z długim rękawem i rozpiętymi dwoma guzikami od góry. Wyglądał obłędnie i byłam przekonana, że każda kobieta zwróci na niego uwagę. Włosy w artystycznym nieładzie i tygodniowy zarost sprawiały wrażenie, jakby Matt szedł na wybieg, a nie na zakończenie szkoły.

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, przy którym stałam. Przy tym facecie wyglądałam po prostu biednie, w sumie to się zgadzało. Pasowaliśmy do siebie tylko pod względem kolorów. Moja sukienka była niebieska w białe kwiatki, sięgała przed kolano, była delikatnie rozkloszowana, a grube ramiączka były jednym z głównych aspektów, które poszukiwałam w ubiorze. Upięłam swoje włosy z dużym odrostem w luźnego koka i dopiero wtedy mogłam potwierdzić swoją gotowość.

-Nie jest ci przykro, że nie będzie nikogo z Twojej rodziny?

Nie zastanawiałam się nad tym, ponieważ nigdy ich nie było. Każde szkolne czy nawet te nie szkolne wydarzenia odbywały się bez obecności mojej rodziny. Przyzwyczaiłam się do tego i nie robiło to żadnej różnicy. Swoje sukcesy i osiągnięcia świętowałam z przyjaciółmi albo trenerem.

Tym razem byłam bardziej przejęta nieobecnością rodziców Emily, która nie rozumiała tej sytuacji. Ja też nie mogłam pojąć ich decyzji, najpierw zadeklarowali, że pojawią się oboje, a z dnia na dzień wymówką było to, że nie chcieli się spotkać nawzajem. Zachowywali się jak dzieci i w mojej opinii, to lepiej, że żadne z nich nie chciało się pojawić, przynajmniej to oszczędzi nieprzyjemnych sytuacji ich córce.

-Miał być Logan, ale rozumiem, że jego praca jest wymagająca i się nie pojawi. Wystarczy, że Ty będziesz - powiedziałam z uśmiechem i zlokalizowałam swoje czarne sandałki, które leżały na komodzie. Ubrałam je i czekałam na możliwość wyjścia. Chłopak jeszcze zajmował się pupilem i po sprawdzeniu, czy było wszystko w porządku, mogliśmy udać się do auta.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz