4. "Czym zawdzięczam sobie twój telefon?"

34 2 7
                                    

Pierwsza poważna lekcja geografii przysporzyła mi wiele problemów. Na wejściu dostaliśmy karteczki i mieliśmy wypełnić jedno bardzo długie zadanie. Sto sześćdziesiąt podpunktów, sto sześćdziesiąt krajów z całego świata. Nad tabelą znajdowało się polecenie, by napisać do każdego kraju jego stolicę. Nienawidziłam tego, za każdym razem coś myliłam, a za tym szła lawina, bo ciągle mi coś nie pasowało i wpisywałam słowo, które przychodziło mi do głowy.

Tym razem nauczycielka przeszła samą siebie i zapowiedziała, że zdana kartkówka to dziewięćdziesiąt procent poprawnych odpowiedzi. W tamtym roku miałam ledwo trzydzieści, nauczycielka przez pół roku przypominała o moim niezaliczeniu, nie potrafiłam się przygotować, więc napisałam sobie kilkadziesiąt stolic i wszystko ściągnęłam. Jak ja miałam iść na prawo, jak nie potrafiłam zdać z geografii. Po oddaniu prac pani Door zaczęła je sprawdzać, a w międzyczasie zapraszała kolejne osoby do odpowiedzi. Jak ta kobieta może jednocześnie sprawdzać i przepytywać ludzi? Ja nie potrafiłam się skupić na tym, co ona mówiła, nie wspominając już o rozmawianiu z kimś innym.

-Hadaway stolica Chorwacji.

Spojrzałam w bok na Emily, ale nie umiałam odczytać z jej ust odpowiedzi. Próbowałam przeszukiwać każdy zakątek swojej głowy, ale nie znalazłam nic.

-Nie wiem, Ryga.

Kobieta przekreśliła coś długopisem na kartce i pokręciła głową, spojrzała na sufit.

-Blisko, tym razem trafiłaś w Europę. Do zaliczenia zabrakło ci 98 stolic, za tydzień w środę masz poprawkę. Proszę byś, chociaż spróbowała to ogarnąć.

Nie miałam wyboru, więc zgodziłam się i zapisałam to sobie w zeszycie drukowanymi, ogromnymi literami. Wyciągnęłam z piórnika Em żółty zakreślacz i podkreśliłam kilka razy, tak by prześwitywało na drugą stronę. Przyjaciółka przytuliła mnie i powiedziała na ucho, że postara się jakoś pomóc. Nie wiedziałam, czy był jakikolwiek sens, może takie było moje przeznaczenie, zawalić tę geografię i zostać jeszcze na rok w tej szkole. Teraz wiedziałam, że ten dzień albo nawet tydzień nie będzie dla mnie łaskawy. Nie zauważyłam nawet, jak szybko mijał czas, każda godzina była jak sekunda. Obiad minął mi na rozmyślaniu, jak mogę z tego wybrnąć, wcale nie pomogła mi kolejna wiadomość, którą dostałam na obiedzie.

Nieznany: Miłego dnia i smacznego.

Po przeczytaniu tego rozejrzałam się wokół siebie, szukałam pewnej osoby, by potwierdzić swoje przypuszczenia. Człowiek siedzący na ławce przy oknie aktualnie robił coś na telefonie. Od tej pory mogłabym przysiąc, że Marco wysyła mi te wiadomości. Może chciał sprawić, bym zaczęła się bać, w sumie na drugi dzień po tym, jak go uderzyłam, pół szkoły miało z niego ubaw. Dziewczyna z sekcji cheerleaderek podeszła do mnie i podziękowała za mój wyczyn. Porozmawiałyśmy kilka minut, podbudowało mnie to trochę, ale jak tylko zobaczyłam Marco, to całość minęła. Powrót do domu był przeze mnie przedłużony, specjalnie wybrałam okrężną drogę, by nie spotkać ojca w domu. Koło godziny trzeciej przeważnie dom był pusty, teraz nie chciałam nikogo spotkać.

Moje życie lubiło płatać mi figle i wchodząc do domu, myślałam, że uda mi się to przetrwać. Zdążyłam odłożyć plecak do pokoju i zeszłam ponownie do kuchni, by coś zjeść. Tam zaskoczył mnie ojciec, który był bardzo wkurzony.

-Możesz mi kurwa powiedzieć, jak to jest, że nie potrafisz dobrze napisać sprawdzianu? Może powinnaś spędzać więcej czasu na nauce, a nie wychodzisz sobie, kiedy chcesz i wracasz po nocy. Ten czas mogłabyś spędzić na nauce, ta cała Montgomery nie jest dobrą partią dla Ciebie - jego krzyk roznosił się po całym sąsiedztwie.

Mój organizm przez całą tę litanię prowadził swój manewr obronny. Gdy ojciec robił krok w moją stronę, to ja odchodziłam w tył. Nie wiedziałam, jak to możliwe, że znalazł czas by akurat teraz sprawdzić dziennik. On nie miał na nic czasu, ale jak tylko dostałam złą ocenę, to wiedział o tym jako pierwszy.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz