25. "Mogę ja to zrobić?"

38 3 22
                                    

-Zwariowałeś?

Gwałtownie obróciłam się do niego, nie wiedziałam, czy to sen, czy jawa. Dlaczego to miał być plan idealny? Czy on wiedział, co mogło się stać, gdy ojciec dowiedziałby się, że mieszkam z jego wrogiem? Przecież rozpętałaby się taka burza, jakiej moglibyśmy się nie spodziewać.

-Uspokój się, teraz przynajmniej nie musisz się o nic martwić.

Złapał mnie za ramiona i spojrzał prosto w oczy, miałam ochotę się rozpłakać, wziąć swoje rzeczy i wyjść. Nie mogłam przenieść na niego gniewu Morgana. To nie byłoby fair, nie mogłam swoich problemów przenosić na innych. Obiecałam sobie, że nie będę główną postacią czyjejś historii i tak miało zostać.

-Nawet nie wiesz, na co się piszesz - wyznałam, odchodząc na drugą stronę salonu, spojrzałam przez okno, widok był inny niż do tej pory. Ani jednej żywej duszy, żadnego auta, coś tu nie grało i wcale mi się to nie podobało. Zamrugałam kilkukrotnie powiekami, by odgonić łzy. Nie mogłam sobie pozwolić na chwilę słabości. Nie przy nim.

-Olivia to będzie najlepsze rozwiązanie - powiedział zbyt pewny siebie. Po jego wyrazie twarzy wiedziałam, że nie odpuści tak łatwo. Jak już się na coś nastawił, to nie powstrzyma go najsilniejsza moc.

Miałam coraz większe obawy przed zostaniem tam, jak miało to wyglądać? Przecież poza pojedynczymi spotkaniami tak naprawdę nie wiedzieliśmy, kim byliśmy, nic o sobie nie wiedzieliśmy.

-Miałem dzisiaj jechać na zakupy, więc ruszaj nóżkami, to jeszcze zdążymy.

Wydawał się nie być przejęty tym wszystkim. Zachowywał się normalnie, a to wzbudzało we mnie skrajne emocje. Przestałam myśleć racjonalnie, a to nie wróżyło dobrze. Matt chyba miał dość mojego niezdecydowania, ponieważ zabrał moje rzeczy i poszedł korytarzem w głąb. Pośpiesznie ruszyłam za nim i dotarłam do sypialni. Wewnątrz już paliło się światło, a moja walizka leżała na łóżku już otwarta.

-Szafa od ściany jest pusta, możesz ją przejąć - powiedział, podchodząc bliżej, gdy był już bardzo blisko, pocałował mnie w czoło.

-Zostawię Cię samą, pójdę przygotować półkę w łazience.

Wyminął mnie i już po sekundzie zostałam sama. Nie wiedziałam, od czego zacząć, przez kilka chwil stałam jak słup soli i nie mogłam się ruszyć. Zastanawiałam się, dlaczego w jego sypialni? Przecież widziałam jeszcze dwie pary drzwi, do tego salon. Skoro już zdecydował za mnie, to mógł to dobrze przemyśleć.

Ktoś mną sterował jak szmacianą kukiełką, zabrałam się za wypakowywanie ubrań. Błędem było je pakować na szybko, większość była przez to pomięta i nadawała się tylko do prasowania. Próbowałam je poskładać, tak by wyglądały względnie normalnie.

Gdy już każda rzecz została przygotowana, to w końcu otworzyłam szafę. Powoli i dokładnie zaczęłam ją zapełniać i szło mi naprawdę opornie. Siedziałam w sypialni już dobre kilka godzin i wciąż byłam w czarnej dziurze, co prawda widziałam już dno walizki. Jednakże nie ruszyłam nawet torby. Nawet nie zauważyłam, gdy w pokoju było nas dwoje.

-Masz tylko pięć par butów?

Pytanie padło z mojej prawej strony, odwróciłam tam głowę i zobaczyłam, że moje buty znajdowały się w jego rękach. Trzymał je za sznurówki. Jak tylko dostrzegł moje zmieszanie, odłożył je na podłogę i usiadł na łóżku.

-Co Ty taka cicha? - zapytał.

-Nie wiem, co mam mówić, robić ani jak się zachowywać.

Zamknęłam walizkę i odłożyłam ją na podłogę. Usiadłam obok i wciąż nie wiedziałam, po co to wszystko. Dopadła mnie chandra, chciałam się położyć i nie wstać przez kolejne dni albo tygodnie.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz