21. "Skoro nie możesz spać, to przyłóż się do nauki."

36 3 23
                                    

Od kilku miesięcy nie wychodziłam z domu tak wcześnie. Zegar wskazywał na szóstą dwadzieścia pięć i nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić. Emily pewnie spała, więc nie mogłam zawracać jej głowy. Jedyne co przyszło mi do głowy to siłownia, jak dobrze, że miałam na sobie dresowe spodnie i zwykłą bluzkę.

W niecałe dziesięć minut znalazłam się przed budynkiem, w którym spędzałam kiedyś mnóstwo czasu. Fajnie wrócić do uczucia, które kiedyś potęgowało we mnie chęć przebywania tam cały dzień.

-Olivia jak dobrze Cię widzieć. Ile to już minęło?

Przede mną pojawił się mężczyzna koło pięćdziesiątki, bardzo miły właściciel tej siłowni. Zawsze go lubiłam, zawsze był na siłowni, wtedy kiedy ja. Było to dziwne, ale dało się do tego przyzwyczaić. Często rozmawialiśmy o tym, co działo się w naszych życiach, pokazywał mi zdjęcia swoich wnuków oraz potrafił opowiadać o nich godzinami.

-Dzień dobry Panie Bros. Prawie pół roku, przepraszam, ale kilka razy byłam gdzieś indziej. Nie mogłam się przemóc i tu wrócić.

Mężczyzna zaprosił mnie do środka. Uśmiechnęłam się pod nosem i z wielkim zapałem weszłam na bieżnię. Miło było wrócić na stare śmieci.

Zupełnie nie przeszkadzały mi pustki na sali. Wręcz byłam tym zachwycona, nie lubiłam, jak ktoś przyglądał się mojemu treningowi. Nawet nie zorientowałam się, kiedy minęło tak dużo czasu. Za mną był prawie godzinny bieg.

Tego mi właśnie brakowało.

Przez to, że nie miałam ciuchów na przebranie, poprosiłam o nie przyjaciółkę. Napisałam do niej wiadomość, by przyjechała po mnie na siłownię.

Cieszyłam się, gdy zobaczyłam uśmiechniętą Emily w drzwiach. W ręku trzymała równo poskładane rzeczy i wymachiwała nimi w moją stronę. Poprosiłam recepcjonistkę, by ją wpuściła, musiałam się przebrać, a nie chciałam tego zrobić w szkole. We dwie poszłyśmy do przebieralni, gdzie szatynka siedziała i ciągle zadawała pytania. Trochę zaczynało mnie to irytować, ale nie mogłam nic zrobić.

-Możesz mi powiedzieć, dlaczego tu wróciłaś? Ojciec pozwolił ci trenować?

Nie miałam pojęcia dlaczego, ale to sprawiło mi smutek. Wróciłam do momentu, w którym mogłam przebywać w domu tylko w nocy, by się wyspać. Teraz cały czas, jaki spędzałam w domu, był dla mnie katorgą. Chciałabym móc wrócić do tych cudownych sytuacji w życiu, ale nie miałam takiej możliwości.

-Rano rodzice się pokłócili i musiałam jakoś odreagować - wyznałam, ubierając ostatnią część garderoby. Przeglądając się w lustrze, widziałam jak Em posmutniała. Nie chciałam, aby czuła się źle przez to wszystko. Poniekąd czułam się winna, bo wiedziała o wszystkim, co się działo, znała każdy szczegół i cały czas żyła moim życiem. Nawet podczas drogi do szkoły byłyśmy cicho albo odpowiadałyśmy sobie półsłówkami.

-Widzimy się na francuskim? - zapytałam, gdy wchodziłyśmy do budynku, Em tylko pokiwała głową i poszła w zupełnie innym kierunku niż ja. Było mi głupio, że tak to się wszystko potoczyło. Wciąż ciążyło mi na sumieniu, to, że nie mogłyśmy normalnie spędzić czasu, zawsze musiało się coś zepsuć, a temu wszystkiemu, winna byłam ja.

Przez całą psychologię zastanawiałam się, jak mogłabym załagodzić tę sprawę i jak mogłabym ją przeprosić. Dopiero na trzeciej lekcji się z nią spotkałam i od pierwszego spojrzenia poczułam, że nie może być tak źle. Na jej twarzy widniał uśmiech tak jak rano. Nie siedziałyśmy razem, ale co chwilę spoglądałyśmy na siebie, wymieniając się miłymi gestami.

Emily: Uśmiechnij się.
Emily: Komuś ten uśmiech by się spodobał.

Rozbawiły mnie te dwie wiadomości, sądziłam, że udałoby mi się, chociaż jeden dzień nie myśleć o tym idealnym facecie. Nasza ostatnia noc była jedną z najlepszych. Nie wiedziałam, czy powinnam to tak odbierać, ale to był mały znak na pozwolenie wejścia do jego życia. Było tak zwyczajnie i tak normalnie, że poczułam się jakbym była dla kogoś ważna.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz