35. "Pójdę zobaczyć co u dzieci."

26 3 28
                                    

Sprzątanie z muzyką w słuchawkach trwało o wiele dłużej, ale za to było bardziej efektywne. Wczoraj wieczorem ułożyłam sobie playlistę odpowiednią na ten czas. Matteo zapowiedział długi spacer, by Skipper się wybawił, ponieważ czekało nas nie lada wyzwanie.

Opieka nad trzymiesięczną dziewczynką mogła być trudnym zadaniem, ale Matteo zobowiązał nas do podjęcia się tej opieki. Oczywiście wszystko musiało być przygotowane na tip-top. Gabi miała czuć się jak u siebie, w innym wypadku Caroline uprzedziła nas, że może płakać i ciężko będzie ją uspokoić.

Miałam tylko nadzieję, że szczeniak nie będzie sprawiał problemów. I nie będziemy musieli odseparować tej dwójki. Głupio by wyszło, gdyby jedno z nas zajmowało się Gabi, a drugie musiało pilnować, by Skipper przypadkiem nie rozrabiał za bardzo. Od samego rana przygotowywałam miejsca, byśmy mogli rozłożyć łóżeczko oraz zabawki dziewczynki. Wiedząc, ile rzeczy potrzebują tak małe dzieci, nawet cała powierzchnia mieszkania mogłaby nie starczyć.

Nie wiedziałam, jak udało się namówić blondynkę na oddanie dziecka, chociaż na dzień. Już po jednym spotkaniu zauważyłam, jak bardzo było jej ciężko rozstać się z córeczką. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będzie mi dane mieć takie uczucia co do dzieci. Ostatnie szlify nad odkurzaniem mieszkania przerwało szczekanie.

-On chyba przeczuwa, co się będzie działo, bo jest nie do zdarcia dzisiaj. Już napisałem do Em czy w razie konieczności by się nim nie zajęła.

Dobrze, że zdążyłam zdjąć słuchawki, bo mogłam nie usłyszeć jego wywodu. Sama bym nie poprosiła nikogo o pomoc, od tego w tym mieszkaniu był właśnie Matt. Bałam się, że nie podołam zadaniu, które na mnie czekało. Nie wiedziałam, czy opieka nad Gabi nie sprawi zamieszana w mojej głowie. Czy odnajdę się w roli opiekunki, skoro czasami nie panowałam nad Skipperem?

-Może nie będziemy musieli się go pozbywać - wyznałam.

Szczeniak po spacerze domagał się pieszczot, więc ruszyłam do łazienki, by odłożyć przedmioty. Umyłam dokładnie ręce i zaczęłam się z nim bawić, by wynagrodzić mu najbliższy  brak zainteresowania. Byłam przekonana, że to Matteo będzie jego ulubionym człowiekiem. Zastanawiałam się, jak to się działo, że w ciągu miesiąca Skipper zdążył urosnąć drugie tyle. Robił się z niego już duży piesek. Chcieliśmy go też oduczyć noszenia, byśmy za kilka miesięcy nie mieli problemu, jak młody zapragnie tulenia się podczas chodzenia.

-Mamy jeszcze godzinę, Adrien dzwonił, że mała jeszcze śpi i nie chcą jej budzić.

Pokiwałam głową i rzuciłam piłeczką w głąb mieszkania. Skipper pobiegł za nią i coś długo nie wracał, więc wstałam, żeby udać się do kuchni. W korytarzu leżał zabawkowicz i sam bawił się przedmiotem. Mogłam w spokoju wypić kawę, by przygotować się na nieprzespaną noc. Dzieci lubią robić na złość i w nowym miejscu mogą nie przespać nawet jednej nocy.

-Myślisz, że lepiej będzie rozłożyć łóżeczko w sypialni, czy salonie? - zapytałam po włączeniu czajnika.

Chłopak pojawił się w pomieszczeniu i również miał w planach pobudzić się kofeiną. W spokoju mogliśmy ją popijać.

-Z tego, co się dowiedziałem, to w razie konieczności można je łatwo przenieść.

Nie miałam możliwości zobaczenia tych nowoczesnych łóżeczek dziecięcych. Moje było duże, drewniane i strasznie ciężkie. Ono wciąż znajdowało się w piwnicy, przywalone innymi niepotrzebnymi rzeczami. Ktoś musiał je tam znieść, ale nie miałam pojęcia, kto się tego podjął.

Zbliżała się godzina dziesiąta, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Na szczęście zdążyliśmy wypić napoje i byliśmy gotowi, przynajmniej fizycznie na wyzwania z tego dnia.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz