81. "Pozwolą państwo, że zacznę od najlżejszego wyroku."

37 3 48
                                    

Nadszedł bardzo sądny dzień, a jednak za oknem mocno świeciło słońce. Kto by pomyślał, że to będzie miało na nas tak duży wpływ.

Promienie światła wpadały do salonu i powodowały mój uśmiech. Była godzina szósta czterdzieści dziewięć, a ja siedziałam przed telewizorem i oczekiwałam na śniadanie, które przygotowywał Matteo. Miałam zakaz wchodzenia do kuchni, co wprowadziło spore zamieszanie, ponieważ codziennie rano piłam zwykłą czarną herbatę z syropem malinowym. Nawet tego nie mogłam zrobić, lecz napój został mi przyniesiony.

Nie miałam serca psuć jego zaangażowania i nie zająknęłam się o za dużej ilości syropu. Prawdę mówiąc, wypiłam herbatę, ale nie sprawiło mi to tak dużej przyjemności. Miałam wrażenie, że to było moje przyzwyczajenie. Najzwyklejszy przeźroczysty kubek, który wyglądał trochę jak miska na zupę, do niego wlewałam herbaty do dolnej krawędzi górnego uszka i sokiem dopełniałam kubek. To była idealna proporcja, a cała reszta była marną podróbką.

Skipper pół godziny temu wrócił ze spaceru ze swoim właścicielem i postanowił mnie obudzić. Gdy już wstałam i przeniosłam się do salonu, to zwierzę zasnęło na kanapie przy moim udzie. Nie wiedziałam, dlaczego mnie tak pokarał, bo w końcu nic złego nie zrobiłam.

Od tamtej pory siedziałam w towarzystwie gwiazd telewizyjnych. Czekałam na śniadanie, które w mojej głowie miało być tym najpyszniejszym. Zawsze było tak, że dania przygotowane przez kogoś innego smakowały lepiej. Nie widziałam, dlaczego się tak działo, przecież sama robiłam je tak samo, a ostatecznie chciało się zjeść więcej od tej drugiej osoby.

I tak było też w tym przypadku. Nagle zostałam zaproszona do kuchni, gdzie na stole leżała patelnia. Poza nią były dwie szklanki z parującym napojem, kilka kromek chleba oraz pokrojony pomidor i czerwona papryka.

Co dziwne pomieszczenie błyszczało jak po generalnym sprzątaniu. Chyba pierwszy raz widziałam ją w takim stanie. Nawet po moim gotowaniu, nie była wysprzątana tak bardzo. 

-Mogłam ci pomóc, byłoby szybciej - powiedziałam, zachwycając się jedzeniem. Matt postawił dwie miski dla zwierzaka obok i dopiero wtedy zasiedliśmy do stołu.

-Muszę się czymś zająć, bo dzisiaj zwariuję.

Nałożył na talerze jajecznicę z szynką i szczypiorkiem. Dawno tego nie jadłam i nie wiedziałam, że organizm właśnie chciał czegoś podobnego.

-Na pewno chcesz iść na rozprawę? - zapytałam.

Może naprawdę lepiej, gdybyśmy zostali wtedy w mieszkaniu.

-Gdybym został, to nie byłoby to dla mnie dobre.

Chłopak był małomówny, naprawdę źle się na to patrzyło. Nie chciałam go zostawić z tym samego, dlatego mimo niechęci postanowiłam towarzyszyć mu podczas wymierzania wyroku.

-W pierwszej chwili nie chciałem iść do sądu, ale teraz coś mnie tam ciągnie.

Może dlatego nie rozumiałam go, bo byłam w zupełnie innej sytuacji. On chciał sprawiedliwości, ponieważ stracił rodziców. Ja chciałam sprawiedliwości w kontekście morderców. Chciałam, aby byli skazani za to, co zrobili, aby ponieśli konsekwencje swoich czynów. To był dzień, w którym Matteo miał okazję poznać prawdę, dlaczego został sam.

-Przez to nie spałeś w nocy? - zapytałam, bo kolejną noc spędziłam sama. Zasnęłam koło jedenastej, a już dwie godziny później byłam jedynym człowiekiem w łóżku. Przez otwarte drzwi nie widziałam żadnej łuny światła, natomiast był dźwięk pisania na klawiaturze. Wychodziło na to, że nie wyszedł na zewnątrz, wtedy ta wiadomość nieco mnie uspokoiła.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz