12. "Nie chcę Cię znać!"

38 3 17
                                    

Już dobrych kilka godzin siedziałam jak struna na fotelu w pokoju, układałam sobie przemowę, jaką wygłosić przy ojcu by pozwolił mi spać u „Emily”. Już wczoraj obmyśliłyśmy plan jak to zrobić, oczywiście nie obeszło się bez problemów, ale jak zawsze rozważałyśmy wiele propozycji i tylko jedna wydawała się na tyle racjonalna, aby ją wcielić w życie.

Na mnie spadło najgorsze, wmówić ojcu, że będę się uczyć w domu państwa Montgomery. W głowie miałam zarys całej rozmowy, ale pojawiały się też obawy, że coś może pójść nie tak i cały mój misterny plan pójdzie w diabły. Schodziłam w dół powoli, opóźniając spotkanie z najbardziej wyrachowanym człowiekiem, jakiego znam. Cztery schody od paneli podłogowych przystanęłam i w jednej sekundzie odwróciłam się, chciałam wrócić do pokoju, ale wyobraziłam sobie postać z pięknymi morskimi tęczówkami. Uśmiechał się, co dodało mi odwagi do walki z Tyfonem. Szybkim tempem udałam się do biura ojca, zapukałam cicho w ciemno drewniane drzwi. Nie czekałam długo, po kilkunastu sekundach klamka opadła, a ja ujrzałam ojca w białej koszuli i bordowych spodniach garniturowych. Zamknął za sobą drzwi i wyszedł na korytarz, zmarszczył brwi, nic nie mówiąc, ale czułam, że jakbym zaraz się nie odezwała, to mogłam stracić szansę na dzisiejszy normalny dzień.

-Mogę iść dzisiaj do Em na noc? Przygotowałaby mnie na jutrzejszą poprawkę.

Morgan patrzył na mnie przenikliwie, trzema palcami masował swoją brodę, co jakiś czas przesuwając je na żuchwę. Czekałam na pierwsze jego słowo jak na ścięcie.

-Zgadzam się, ale pod warunkiem, że Vincent Cię odwiezie.

Wciąż zaskakiwał mnie jego przyjazny ton, coś się szykowało albo już coś się zadziało, a ojciec próbował zamaskować całą tę sytuację. Nie podobało mi się to, by szofer maczał w tym palce, ale nie miałam wyboru. Ojciec mógłby zacząć coś podejrzewać, a to nie było mi teraz potrzebne, chciałam spokoju.

-Skoro musi - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

-Już jestem spakowana, więc fajnie jakby pojawił się zaraz - dodałam i odwróciłam się, nie chciałam dać po sobie poznać, że się cieszyłam.

Zanim znalazłam się na piętrze, usłyszałam jak ojciec, rozmawiał z kimś przez telefon. Jak najszybciej złapałam za torbę oraz plecak i wyszłam z pomieszczenia. Nie musiałam czekać na mężczyznę, ponieważ stał już w salonie, jak zeszłam na dół. Przejął ode mnie torbę i bez słowa ruszył do wyjścia z domu. Poszłam za nim, podświadomie byłam zadowolona, że nie dociekał żadnych informacji. Ojciec musiał mu wszystko przekazać, bo nie pytał nawet gdzie mnie podwieźć.

Pod domem blondynki znaleźliśmy się bardzo szybko i zdziwiło mnie to, że mężczyzna zgasił silnik. Zabrałam ze sobą rzeczy i bez pożegnania przeszłam na posesję przyjaciółki. Nie zauważyłam, żeby auto odjeżdżało, co jeszcze bardziej mnie zastanowiło. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili w drzwiach pojawiła się zaskoczona dziewczyna, jej włosy były w nieładzie, a sama wyglądała jak dziesięć nieszczęść. Coś mi tu nie pasowało, więc postanowiłam grać.

-Vincent mnie podwiózł i zaraz możemy iść do biblioteki.

Dziewczyna wpuściła mnie do środka, a ja palcem pokazałam jej by była cicho. Po zamknięciu drzwi spoglądałam przez okno, co ten facet kombinował. Poszłam do kuchni, by odłożyć rzeczy i wróciłam do zdezorientowanej blondynki. Kolejny raz spojrzałam przez okno, gdzie wciąż widziałam samochód.

-O co ci chodzi?

Sama nie wiedziałam, co było grane, nie wiedziałam też co miałam jej powiedzieć.

-Vincent miał mnie tylko podwieźć, nie wiem, dlaczego nie odjeżdża. Coś mnie to niepokoi i nie wiem, co mam robić.

Razem z dziewczyną usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy się zastanawiać, co możemy zrobić. Dziewczyna nagle musiała na coś wpaść, ponieważ bez wyjaśnień wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie samą w pustym salonie. Rozglądałam się po domu, ale Emily nie wracała, nie mogłam się doczekać, co ona mogła wymyślić. Jak tylko wyszła z łazienki na parterze, to zauważyłam, że ubrała się i ogarnęła włosy. Wyglądała, jakby gdzieś wychodziła, pośpieszała mnie wymachiwaniem ręki.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz