57. "Nie mogę zdradzić Ci wszystkiego."

36 3 34
                                    

Bal maturalny dla całej szkoły był najważniejszy, dla mnie to miała być noc na odreagowanie. Chciałam się wtedy upić na tyle mocno, aby zapomnieć o wszystkim. Taki miałam plan i jak zwykle ktoś temu zapobiegł.

Odkąd pojawił się Matteo, to mój pomysł legł w gruzach. Od przemówienia szatyna nie pamiętałam nic. Świat zniknął na dobre kilka godzin. To było chyba najdłuższe zawieszenie w moim życiu, nie wiedziałam, czy to nie było przypadkiem coś innego, bo tak długiego odcięcia jeszcze nie miałam.

Nie miałam pojęcia, ile czasu spędziłam na sali, jak wróciłam do mieszkania, czy coś odwaliłam. Czy Emily dobrze się bawiła, gdy ją zostawiłam?

Nie wiedziałam, czy zaraz po przyjściu niespodziewanych gości, nie opuściłam jej, by spędzać czas z szatynem, a może jednak spędzaliśmy ten czas razem? Nie potrafiłam sobie tego przypomnieć. Dobrze, że na miejscu był Dario, bo wtedy blondynka mogła nie zauważyć mojej nieobecności.

Podejrzewałam, że Lewis pojawił się w szkole tylko dlatego, aby dotrzymać towarzystwa swojej dziewczynie. Może to zaplanowali, chyba że szef kazał im pójść we dwóch. To byłoby logiczne, ponieważ nigdy nie spotkałam się z tym, żeby na spotkania przychodził tylko jeden przedstawiciel. Dałabym sobie uciąć rękę, że na każdym spotkaniu albo gali było kilka osób z danej firmy. Chociaż wiedząc, jaka byłam, nie było to potwierdzone w stu procentach.

Nie mogłam sobie przypomnieć czy wróciliśmy pieszo, czy może samochodem. Ja na pewno piłam alkohol, ale miałam nadzieję, że chociaż on był na tyle ogarnięty i nie pił.

Zegar wskazywał godzinę czwartą nad ranem. Matt spał przytulony do moich nagich pleców. Natomiast ja leżałam na lewym boku i próbowałam sobie przypomnieć przynajmniej jeden szczegół. Niestety poncz musiał mieć w sobie bardzo dużo procentów, skoro miałam takie problemy.

Czy chciałabym mieć umiejętność normalnego funkcjonowania po alkoholu? Pewnie, że tak, lecz nikt mnie w to nie uzbroił i do końca życia będę musiała się z tym męczyć.

Moje przemyślenia przerwało zimno, spowodowane odsunięciem się szatyna. Wciąż miałam dylemat co z nim zrobić, po tym, jak niespodziewanie pojawił się na imprezie.

Niby rozumiałam to, że szef mu kazał przyjść. Aczkolwiek dlaczego nie powiedział mi tego, gdy byliśmy w drodze do szkoły?

Nie uwierzyłabym w to, że dostał informację na ostatni dzwonek. Chociaż z drugiej strony nie musiał się zbytnio szykować, bo na co dzień ubierał się w garnitur. Do tego dochodziła przemowa, mogła być wymyślona na poczekaniu, bo to co powiedział, nie było wysublimowane.

Poruszyłam się, bacznie przyglądając się otoczeniu, nie chciałam, aby kołdra, która mnie przykrywała, przypadkiem nie odkryła za dużo. Raz na jakiś czas miałam w sobie blokadę. Zdarzało mi się przebierać przy Matteo i nie stanowiło to żadnego problemu, a przychodził taki dzień, że nie chciałam, żeby ktokolwiek widział mnie nago, a w szczególności szatyn.

-Chyba do końca nie przemyślałaś efektów mojej pomocy - powiedział swoim ochrypłym głosem, który z rana był jeszcze bardziej podniecający. Niejednokrotnie przyprawiał mnie nim o ataki serca albo dreszcze.

No jasne, że nie przemyślałam, bo tego nie pamiętałam. Delikatnie zadygotałam z chłodu, a chłopak musiał to zauważyć, ponieważ natychmiast mnie objął i wróciliśmy do poprzedniej pozycji, w której czułam się naprawdę dobrze.

-Masz mocny dar przekonywania.

Mogłam właśnie się wkopać swoimi słowami, bo nie miałam pojęcia czy jakoś dobitnie mnie przekonywał.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz