53."Spoko, ja popełniłam ten błąd i wiem, co to znaczy."

44 3 34
                                    


Gdybym kilka lat temu miała możliwość zajrzenia w moje życie, które zaplanował ktoś tam u góry albo na dole, to nie miałabym powodu, by odmówić.

Jakby ktoś próbował mi powiedzieć, że kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym nie będę musiała patrzeć czy Morgan byłby zadowolony z moich poczynań, to nie uwierzyłabym w to. Te przemyślenia mogły być spowodowane moją ostatnią prośbą do Emily. 

Piątek w szkole był dla mnie stresujący. Od rana zastanawiałam się jak poprosić ją o pomoc, aż w końcu po wszystkich lekcjach, gdy odwiozła mnie do mieszkania, zaryzykowałam.

Tyle stresu miałam z tego powodu, a okazał się on zupełnie niepotrzebny. Nie umiałam sobie wyobrazić pozytywnej odpowiedzi z jej ust, mimo tego, że nigdy nie dała mi odczuć od siebie negatywnych emocji skierowanych w moją stronę.

Nie chciałam prosić o to Matteo, nie chciałam zabierać mu czasu. Wiedziałam jak ciężkie chwile miał wtedy. Firma i uczelnia wysysały z niego wszystkie soki, chciał być idealnym pracownikiem i studentem.

Od kilku dobrych dni każdą wolną chwilę spędzał w biurze albo zamknięty w jednym z pokoi w mieszkaniu. Nie miałam pojęcia, dlaczego one były cały czas zamknięte, ale musiał trzymać tam coś ważnego, skoro nie pozwalał tam nikomu wchodzić.

Podczas sprzątania salonu i słuchania muzyki straciłam rachubę czasu. Zawsze tak było, gdy w pomieszczeniu grała melodia, nie potrafiłam się od niej oderwać, a każdy kolejny dźwięk był przyjemnym doświadczeniem.

Byłam sama w mieszkaniu, ponieważ Matt był w firmie i zabrał ze sobą Skippera, nic nowego.

Dopiero gdy ktoś zapukał kilkakrotnie w drzwi, to zorientowałam się, która była godzina. Trzydzieści minut temu byłam umówiona z Em, zupełnie o tym zapomniałam. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i podeszłam szybkim krokiem do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha przyjaciółkę.

-Nie przeszkadzałam, bo myślałam, że Matt cię rozluźnia przed jazdą.

Szybko wyciągnęłam ją do pomieszczenia, nie chciałam, żeby ta wścibska sąsiadka coś usłyszała. Ostatnio myślałam, że się spalę ze wstydu.

Gdy siedziałam tak sama, to odwiedził mnie Logan, śmialiśmy się, wspominaliśmy miłe chwile z dzieciństwa i nie zwróciłam uwagi na to, że mogliśmy się zachowywać zbyt głośno. Ta baba z góry słyszała, jak się zachowywaliśmy. Następnego dnia złapała Thompsona na klatce schodowej i postanowiła mu powiedzieć, że sprowadziłam sobie jakiegoś kochanka.

Nigdy nie czułam się tak dziwnie, jak podczas tego, gdy próbowałam ze strachu się wybielić, że to nie tak i nic takiego nie miało miejsca. Natomiast Matt z niewzruszoną miną stwierdził, że to nic i on wiedział, że odwiedził mnie brat.

Nie wiedziałam, dlaczego zachowywałam się jak wariatka. Przecież, nawet gdybym miała sprowadzić sobie jakiegoś faceta, to nie byłoby to coś złego. Między nami nic nie było i nie zapowiadało się, by to się miało zmienić.

Faktycznie nasze zachowania dla obcych ludzi mogły wskazywać na bliższe relacje albo nawet związek. Jednakże dla nas było to niezauważalne I nie odbieraliśmy tego, jak rzeczy, które mogłyby robić tylko pary.

-Emily proszę Cię, tylko nie mów o tym nikomu. Nie chcę, by to wyszło poza nasz krąg.

Nie byłam pewna czy już nie wypaplała tego swojemu facetowi albo innym ludziom. To byłby najgorszy scenariusz i do cholery nie przewidziałam tego. Mogłam od razu ją uczulić, że miała siedzieć cicho, ale zupełnie zapomniałam. Byłam tak bardzo szczęśliwa, że zgodziła mi się pomóc, że zapomniałam o całej reszcie.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz