60. "Olivia nie musisz."

42 3 33
                                    

Pomimo miłego towarzystwa, pysznej kremówki i owocowej herbaty przede mną, czułam się dziwnie. Jakby niedługo to wszystko miało zniknąć. Dużo rzeczy się na to składało i nie umiałam sobie z tym poradzić.

-Co się dzieje?

Wiedziałam, że moja towarzyszka to kumata dziewczyna. Za każdym razem orientowała się, gdy miałam zły dzień i próbowała pomóc. Emily naprawdę była moim aniołem stróżem. Może właśnie przez to moje zachowanie zaproponowała wyjście do naszego ulubionego miejsca.

Tylko że tego dnia było ciężko o moje dobre samopoczucie. Zbyt dużo myśli jak na mnie.

-W piątek kończymy szkołę i stresuje mnie to, że nie wiem, co chciałabym robić w przyszłości. Na dodatek Matt dzisiaj odbiera dyplom. To wszystko mnie przytłacza. Boję się przyszłości. Przecież nie mogę mu wciąż siedzieć na głowie.

Czy to był dobry pomysł, aby mówić na głos, to co siedziało we mnie? Nie wiedziałam, ale chciałam to wyrzucić z moich myśli. Może to pomogłoby w pozbyciu się tego dziwnego przeczucia.

-No tak, to jest do dupy, ale porozmawiaj z nim. Mnie Dario zaproponował pracę w ich firmie, mówił, że mógłby zapytać szefa i coś na pewno by się znalazło.

Przypominając sobie, jak Matteo opowiadał, co się działo w firmie, to miałam wrażenie, że ich szef był dla nich jak kumpel aniżeli ktoś, kto im rozkazywał czy zmuszał do pracy.

-Jakby nie patrzeć to zaskakuje mnie, jak dobrze trafili. Dario dostawał wolne, by pomagać kumplowi w barze. Natomiast Matt podobno ograniczył czas w pracy, był przecież jeszcze szpital. Teraz dostał kilka dni wolnego. Może jednak powinnam się zdecydować na jego propozycję.

Tylko pozostawało najważniejsze pytanie. Czy spędzanie czasu dwadzieścia cztery godziny na dobę, będzie dobrze wpływało na ich związek? W moim przypadku to nie miałoby najmniejszego sensu. Miałam wrażenie, że rutyna wkroczyłaby za szybko.

Chociaż jakby się tak przyjrzeć, to moje życie już było pogrążone w rutynie i to raczej na własne życzenie.

-Próbuj, może akurat dostaniesz intratną propozycję. Ja będę się rozglądać za jakąś pracą, ale wątpię, że coś znajdę - wyznałam zgodnie ze swoimi przekonaniami. Nie sądziłam, że znalezienie pracy będzie czymś łatwym, tym bardziej dla mnie. Raz może dwa razy zdarzyło mi się pomyśleć o wyjeździe do innego stanu albo nawet kraju. Aczkolwiek dużym problemem były pieniądze, których mi brakowało.

-Zawsze możesz ładnie uśmiechnąć się do Matteo, no, chyba że wolisz posadę przez łóżko.

Zaśmiała się dość głośno, a gdy dotarło do niej, że byłyśmy w kawiarni, to jej zachowanie zmieniło się w ciche podśmiechiwanie pod nosem.

Jednakże nasza poprawa humoru nie trwała zbyt długo, ponieważ pojawił się niespodziewany gość, którym był Marco. Nawet nie zauważyłam, że był w tym samym miejscu co my. Nie próbował nas zagadywać, nawet się nie przywitał, co było dziwne. Siedzieliśmy w ciszy i żadne z nas nie myślało o tym, by zacząć rozmowę.

Przez cały czas uważnie się nam przyglądał i sprawiał wrażenie, jakby miał coś do powiedzenia. Dlatego nie rozumiałam, dlaczego siedział, nic nie mówiąc. Trochę się wtedy przestraszyłam, ale to było miejsce publiczne, nic złego nie mogło się stać.

-Dziwię się, że mieszkasz z tak nieobliczalną osobą. Ten facet może zadźgać cię nożem i nie będziesz wiedziała, że to twój ostatni dzień.

Wstał i wyszedł z lokalu. Tak po prostu powiedział dwa zdania i zostawił nas w osłupieniu. Nie miałam pojęcia co o tym sądzić. Patrzyłam na Emily, a ona nie spuszczała wzroku z mojej twarzy.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz