3. "W takim razie czeka mnie poważna kłótnia."

36 3 19
                                    

Tamtego ranka ojciec przeszedł samego siebie, specjalnie nie poszedł do pracy, by mnie powiadomić, że od tej pory będę miała szofera.

Przedstawił mi Vincenta, mężczyzna miał około czterdzieści lat. Wysoki i bardzo umięśniony facet wyglądał jak bandzior do tego jeszcze blizna na twarzy. Zupełnie jakby ktoś próbował mu ją rozciąć, brakowało mu jeszcze tatuażu na twarzy, bym mogła podejrzewać go o naprawdę okropne rzeczy.

Nie wiedziałam jak ojciec może zatrudniać kogoś takiego do pilnowania mnie, zaczęłam się bać o swoje życie. Przecież on w każdej chwili mógł mi coś zrobić, ja mu nie ufałam i nie planowałam zaufać. Źle mu patrzyło z oczu, a dla mnie to była oznaka, by nie spoufalać się z taką osobą.

Przez mój domu przewijało się bardzo dużo podobnych mężczyzn, ojcu z kilkoma nie udało się nawiązać współpracy. Nigdy jakoś o tym nie wspominał, ale podsłuchałam kilka razy jego rozmowę z mamą, wynikało z niej, że nie próbowali mu zaszkodzić, a ja nigdy więcej ich nie widziałam.

Moja pierwsza podróż do szkoły z Vincentem była nawet znośna, nic nie mówił, nie komentował, nie próbował nawiązać kontaktu. Nawet gdyby próbował to i tak nie byłabym chętna do rozmowy, przy wychodzeniu z auta coś mamrotał, ale nie zwróciłam na to uwagi, trzasnęłam drzwiami i podeszłam do Emily która stała na dziedzińcu z otwartą buzią.

Podchodząc do niej, na wszelki wypadek uciszyłam ją dwoma słowami. Przewidziałam już jej serię pytań. W tej chwili nie miałam ochoty na wyjaśnianie spraw. Emily była nieugięta i przez wszystkie lekcje wysyłała mi liściki, pisała wiadomości i szturchała, by tylko uzyskać odpowiedź, nie dawałam za wygraną, ale trochę miałam dosyć.

Podczas ostatniej lekcji historii Em przeszła samą siebie, powiedziała nauczycielowi, że się źle czuła i czy mogłabym ją zaprowadzić do pielęgniarki. Niemal siłą wyprowadziła mnie z klasy, nie wyglądała jakby, coś jej było. Nie poszłyśmy do pielęgniarki, Em zaciągnęła mnie do toalety i lekko podniesionym głosem powiedziała.

-Unikasz mnie od rana, kurwa nie możesz powiedzieć, co to było? To ten facet, z którym się przespałaś?

Nie mogłam uwierzyć w to, jak dorobiła sobie własną historię. Jak ona mogła tak pomyśleć, przecież nawet przez szybę mogła dostrzec to, że mógłby być moim ojcem. Przez dłuższy czas patrzyłam na nią i nie potrafiłam z siebie nic wydusić.

-Zwariowałaś? To pracownik ojca, ma mnie wozić do szkoły i z niej - powiedziałam trochę zdenerwowana.

W środku miałam nadzieję, że Em odpuści, ale mogłam się tylko łudzić. Zawsze chciała wszystko wiedzieć, chciała być na bieżąco z tym, co się u mnie działo. Dlatego też cieszyłam się tym, jak udało mi się ukryć przed nią szatyna. Gdyby tylko dowiedziała się, to już nie miałabym życia, cały czas próbowałaby namawiać Dario na to, by zabierał ze sobą go na spotkania. Nie wiedziałam, czy bym to wytrzymała. Aczkolwiek z drugiej strony chłopak nie wydawał się na takiego, który by ulegał ludziom. Bardziej to on im rozkazywał i nie tolerował sprzeciwu.

-Czyli chcesz powiedzieć, że masz swojego ochroniarza? - zapytała, siadając na parapecie okna.

Zamknęłam drzwi od kabiny i oparłam się o nie. Wiedziałam, że Em będzie miała kilka pytań, więc spędzimy w tym miejscu jeszcze kilka minut jak nie więcej.

-Ojciec mówił o wożeniu mnie, więc to tylko szofer. Nie uśmiecha mi się to, ale nic nie zrobię - odpowiedziałam, przyglądając się napisom na łazienkowych kafelkach.

Po tym można było dowiedzieć się o kilku szkolnych miłościach. Na jednym kafelku znajdowało się kilka narysowanych serduszek z napisanymi w środku imionami. Wiele rysunków było zamazanych albo jedno z imion magicznie znikało. 

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz