23. " Dzwoń, gdyby coś się działo."

33 3 28
                                    

Delikatny dotyk opuszkami palców na skroni był niczym zbawienie, jakbym miała tam magiczny guzik. Po przyciśnięciu go zapominałam o świecie. Wszystko stawało się nicością, a ja siedziałam sama w sali, nie było nikogo wokoło, świat zaczynał krążyć, na tablicy pojawiały się zdania, MASZ CZAS DO WIECZORA, NIE JESTEŚ JUŻ MOJĄ CÓRKĄ, NIE BĘDĘ UTRZYMYWAŁ NIEWDZIĘCZNIKA. W głowie pojawił się nieznany krzyk, po którym wróciłam do rzeczywistości.

Zauważyłam, że w klasie byłyśmy we dwie.

-Mówiłam, że to nie jest dobry pomysł. Mogłabyś teraz się wyspać.

Cichy niemal szepczący głos dotarł do mnie. Cały ranek Em próbowała mnie namówić na to, bym została i w spokoju odpoczęła od tego wszystkiego, co się wczoraj wydarzyło. Chciała, abym to wszystko przemyślała i podjęła ostateczną decyzję. Tylko że tutaj nie było czego podejmować, wiedziałam, czego chciałam i co miałam zrobić.

-Oczywiście i zaprzątać sobie głowę niepotrzebnymi rzeczami - wyznałam i wyszłam z pomieszczenia, szybko schowałam książki do szafki i czekałam na dziedzińcu na przyjaciółkę, by wrócić spokojnie do domu. Nie miałam pojęcia czy ktoś się ze mną pożegnał, czy nie, nie obchodziło mnie to teraz. Jedyne, o czym myślałam to, by znaleźć się w łóżku i ponownie zacząć przeglądać oferty. 

Chciałam zobaczyć czy ktoś odpisał na moje wiadomości oraz, czy nie pojawiło się coś nowego. Zamiast spać jak normalny człowiek, całą noc przeglądałam oferty mieszkań i pokoi. Rozglądałam się już co nieco, bo nie chciałam nikomu zawadzać. Ludzie zmieniają się na dwa sposoby i ja byłam tym drugim sposobem. Musiałam zmienić się szybko i bez płaczu, bo inaczej utknęłabym w tej otchłani i nigdy nie udałoby mi się z niej wydostać. Nie miałam czasu na długie przeżywanie wszystkiego, musiałam stanąć na nogi i wziąć się w garść.

-Dostałam zaproszenie do baru, pójdziesz? Rozerwiemy się i w weekend zrobimy coś szalonego.

Czułam się, jakby docierało do mnie co drugie słowo, nie rozumiałam nic a jedyne, na co było mnie stać to kiwnięcie głową. Zgodziłam się na coś, co mogło przysporzyć mi mnóstwo bólu. Nie miałam ochoty na wyjścia, nie chciałam spotykać się z ludźmi. Jednak było za późno. Postąpiłam bezmyślnie, a intuicja podpowiadała mi, że nie mogło być dobrze.

-Spróbuj się przespać chwilę, bo nie wyglądasz najlepiej.

Spodziewałam się takiej reakcji, czułam się jak gówno i pewnie tak też widzieli mnie inni. Zastanawiałam się, dlaczego nikt mi nie zwrócił uwagi, żaden pedagog ani uczeń nie zareagował. Znieczulica u ludzi była przerażająca, nawet gdyby ktoś zasłabł na ulicy, to nikt by nic nie zrobił. Bo po co narobić sobie problemów z obcymi osobami. 

Dlaczego baliśmy się zareagować na ludzką krzywdę? Rodzina nas tak wychowała albo otoczenie robiło z nas bezuczuciowe istoty. W moim przypadku mogłam wyssać to z mlekiem matki albo przejąć zachowania ojca patrząc na to, co robił. Świat był okrutny i powoli przestawało robić to na mnie wrażenie. Osoby, które nas otaczały, widziały czubek własnego nosa i nic poza tym. Bardzo mała garstka osób próbowała być dobra i pomagać innym, nie każdy miał to szczęście, by się nimi otaczać. Sama nie wiedziałam, jak odróżnić dobro od zła. Do tej pory sądziłam, że każdego można naprowadzić na dobrą drogę, ale po ostatnich wydarzeniach ewidentnie zmieniłam zdanie. 

Idealnym przykładem był Morgan Hadaway, ten człowiek był zepsuty aż do szpiku kości. Nie wiedziałam jak to możliwe i co sprawiło, że taki był. Nigdy nie opowiadał o dzieciństwie ani w żadnym stopniu o przeszłości. Liczyła się teraźniejszość a najbardziej przyszłość, mężczyzna myślał, że miał wszystko zaplanowane na kilka jak nie kilkanaście lat w przód. 

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz