18. "Dlaczego nie zapytasz o to Matteo?"

32 3 8
                                    

Przeglądając kolejne zdjęcia z mojego czarnego pudełka ze wstążką, uświadamiałam sobie, że nie miałam żadnych rodzinnych zdjęć.

Każdy kolejny kadr przedstawiał mnie samą albo w towarzystwie znajomych ze szkoły. Na zdjęciach nie było rodziców, dziadków, a nawet Logana. Przypomniało mi się jak babcia, za dzieciaka pokazywała mi i przedstawiała kolejno nowe osoby na zdjęciach. Tylko nie pamiętam czy to były jej zdjęcia, czy z naszego pudełka, jak za mgłą miałam wspomnienia z dzieciństwa.

Mało co pamiętałam, a jeszcze więcej nie chciałam pamiętać. Trzymając w dłoni zdjęcie z przedszkola, trochę się rozchmurzyłam, pierwsza myśl, jaka urodziła mi się w głowie, to aby kupić ramkę i oprawić ten obrazek.

Byłam na nim nadzwyczaj szczęśliwa, Emily miała podobnie. Może to było spowodowane tym, że byłyśmy ubrane prawie tak samo, różowe sukieneczki z postaciami z Kubusia Puchatka wyglądały na nas wyśmienicie. Obie miałyśmy szeroki uśmiech na twarzy i ewidentnie nie miałyśmy problemu, z tym że wyglądamy identycznie.

Teraz pewnie byłoby inaczej, Emily zaraz zrobiłaby awanturę i chciałaby się przebrać.

Pamiętam zeszłoroczną imprezę na Halloween, bardzo nie chciałam na nią iść, ponieważ odbywała się u Marco, ale Emily nie dawała mi żyć. To był mój jeden z niewielu wolnych dni, a musiałam go spędzić z ludźmi, którzy tak naprawdę mnie nie interesowali. Emily przebrała się za Zakonnicę i jak tylko zobaczyła kogoś przebranego tak samo, to niemal dostawała ataku paniki i chciała się stamtąd ulotnić.

Kilka tygodni prosiła, abym z nią tam poszła, a po przyjściu czuła się okropnie i namawiała mnie na powrót i zorganizowanie własnej imprezy dla dwóch osób.

Wtedy nie lubiłam tak nagłych zmian planów, dla mnie był to stracony czas, czego nie tolerowałam.

Fakt faktem wylądowałyśmy u niej i nieźle się upiłyśmy.

To był dobry wieczór.

Po dotarciu do niej ściągnęłyśmy przebrania i zajęłyśmy się sobą. Emily zaczynała takie spotkania od ploteczek Z Wielkiego Świata. Zawsze była ciekawska i życie obcych jej ludzi brało górę nad jej dniem. Co prawda potrafiła się od tego odciąć i nie siedziała cały dzień w social mediach, ale jak już się w coś wkręciła, to nie było godziny, by nie sprawdzała, czy przypadkiem nie była na bieżąco.

Moje łóżko wydawało się azylem, zbudowałam wokół niego mur, by móc spędzić trochę czasu sama, ale ten mur był tylko fikcją. Prysnął jak bańka w momencie wydobycia się dźwięku z mojego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłam powiadomienie o wiadomości, odłożyłam wszystko obok siebie i odblokowałam telefon.

Dario: Wiem, że byliśmy umówieni na dwunastą, ale moje spotkanie może się przedłużyć. Postaram się załatwić to szybko i nie będziesz musiała długo czekać.

Z przerażeniem spojrzałam na swoje otoczenie w poszukiwaniu zegara, zupełnie zapomniałam o spotkaniu, nie byłam przygotowana. Zajęłam się sprzątaniem i po znalezieniu zdjęć nie mogłam się oprzeć, by ich nie obejrzeć. Niechlujnie schowałam je do pudełka i włożyłam na poprzednie miejsce. Szybko ogarnęłam bałagan, a raczej upchnęłam to do najniższej szuflady w komodzie i wyciągnęłam ubrania na dzisiaj.

Trzydzieści minut później zamykałam drzwi od domu, klucze z czerwonym brelokiem schowałam do plecaka i ruszyłam w drogę.

Kilka minut po wyjściu na zewnątrz dopadł mnie deszcz, dość nie spodziewany, ponieważ nie wzięłam parasolki, nic nie zapowiadało na opady. Nie chciałam się zmoczyć, więc zaczęłam biec, by szybciej znaleźć się w kawiarni. Niestety jak na złość nie przestawało padać, a robiło się jeszcze gorzej, z ciężkim oddechem wbiegłam do pomieszczenia, cała przemoczona. Od progu przywitało mnie ciepło i miły zapach pieczywa, po chwili przed moimi oczami ukazał się Dario. Zabrał ode mnie plecak i poprowadził do stolika, przy którym siedział. Jego bluza przewieszona na krześle znalazła się w moich rękach.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz