55. "Uwierz, już pokazałaś, na co Cię stać."

34 3 36
                                    

-Nie wierzę, że dopiero teraz kupujemy sukienki.

Musiałam się zgodzić z Em, nie znałam osoby, która na dwa dni przed balem dopiero miałaby kupić strój. Aż dziwne, że dopiero tego dnia blondynka pomyślała o tym i z samego rana zasypała mnie wiadomościami, jak bardzo musiałam się pospieszyć, by zdążyć.

-Ja też. Nawet nie wiesz, jak wkurzało mnie, gdy większość dziewczyn chwaliła się swoimi zdobyczami. Miałam ochotę rozszarpać każdą, która zamierzała coś na ten temat mówić - powiedziałam w trakcie pisania wiadomości do Matteo. Emily prowadziła auto i zmierzałyśmy do galerii. Niespodziewanie wyszłam z mieszkania, nie poinformowałam o tym Thompsona i musiałam jakoś dać mu znać, że wrócę późno. Nie miałam nawet szans na zrobienie obiadu, więc musiał sam coś ogarnąć. Nie miałam pojęcia, dlaczego się tak ekscytowałam.

-Ja dalej nie wierzę w to, że idziemy same. Zawsze marzyłam o partnerze na tym balu, a teraz mam tak bardzo wyjebane, że nie obchodzi mnie czy ktoś będzie mnie obgadywał, bo przyjdę sama.

No tak to był odwieczny problem maturzystów. Nie wiedziałam, dlaczego odmówiłam dwóm chłopakom pójścia na ten bal razem. Może gdzieś w środku myślałam, że zjawi się jakiś książę. Jednak tak się nie stało i cieszyło mnie to, że Em postanowiła zrobić to samo. Obawiałam się, że to przeze mnie zrezygnowała z partnera, abym nie czuła się źle jako jedyna bez pary, ale otwarcie nigdy tego nie przyznała. Martwiłam się, że przysparzałam im więcej problemów, niż zauważałam.

Matteo: Wyślij mi zdjęcie sukienki.

Uśmiechnęłam się na widok tej wiadomości, co musiała zauważyć Montgomery, bo zagwizdała, by po chwili się roześmiać.

Moje czternaście procent baterii nie dawało żadnej szansy na to, żeby to zdjęcie do niego dotarło. Wyobrażając sobie, ile czasu mogłyśmy spędzić z Em na wybraniu jednej sukienki, martwiłam się, że noc w galerii była gwarantowana.

-Chociaż ciekawi mnie jakby ludzie zareagowali, gdybyśmy przyszły jako para. A właśnie masz jakiś pomysł na kolor czy krój?

Pokręciłam głową, odpowiadając na jej pytanie. Na szczęście byłyśmy już na miejscu i mogłyśmy swobodnie zacząć poszukiwania na ostatnią chwilę. Nie wierzyłam, że udałoby nam się coś wybrać, ale miałam swój plan b.

-Ja się wciąż zastanawiam czy nie kupić zwykłego kombinezonu albo damskiego garnituru. Miałabym przynajmniej nadzieję, że go jeszcze kiedyś ubiorę.

Emily uderzyła mnie w ramię i otworzyła drzwi ze swojej strony.

-Wypluj to słowo, zmuszę Cię do kupienia sukienki - powiedziała najgroźniej, jak umiała i mogłam powiedzieć, że trochę wzbudziło to we mnie lęk. Może już takie moje życie, że ciągle w jakiś sytuacjach będę odczuwała strach. Przy Morganie było to coś innego, jednak gdzieś to dalej we mnie siedziało.

Zabrałam swój plecak i dołączyłam do przyjaciółki, która już zniecierpliwiona czekała na moją osobę. Jak tylko ją minęłam, to usłyszałam jeszcze charakterystyczny dźwięk zamykania auta i niedługo po tym jej ręka oplotła moje ciało.

Wewnątrz galerii tak cudownie pachniało, że nie było opcji, byśmy nie znalazły kilku minut na przerwę i zjedzenie czegokolwiek.

Pierwszy sklep obeszłyśmy bardzo szybko, bo jak się okazywało, Emily miała swój wymarzony typ i ciężko będzie go znaleźć. Ja nie miałam jakiś wygórowanych wymagań, ta sukienka miała po prostu wpaść mi w oko. Nie rozpaczałabym również, gdybym nie mogła dostać odpowiedniego rozmiaru. Nie przywiązywałam do tego ogromnej uwagi, w przeciwieństwie do blondynki, która jak oszalała, szukała tej jedynej.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz