45. "Ręce w dół, to nie Twoja praca."

41 3 49
                                    

Odłożyłam kartkę na biurko nauczycielki i wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Spojrzałam na ostateczny wynik i dopiero wtedy wrócił mi głos.

-Odpowiedź to: Liczba uczniów liceum w trzecim roku zmalała o około 7.4%.

Kobieta z długimi, czarnymi włosami zapisała coś w zeszycie i schowała plik kartek do plastikowej teczki. Z uśmiechem na twarzy zakomunikowała mi zaskakującą informację.

-Brawo. Każde zadanie wykonałaś poprawnie, możesz wracać do ławki. Gratuluję - powiedziała nauczycielka, po czym odezwała się do reszty grupy - Macie wolne do końca lekcji. Tylko bądźcie cicho, proszę.

Ruszyłam do ławki, gdzie czekała na mnie zadowolona przyjaciółka. W lewej dłoni trzymała mój telefon i ewidentnie coś było na rzeczy. Uśmiechała się złowieszczo, co sprawiało, że miałam złe myśli. Bezszelestnie usiadłam na krześle i przybliżyłam się delikatnie. Wystawiłam dłoń, by odzyskać komórkę, ale to nie było proste.

-Dostałaś wiadomość.

Dopiero po tych słowach, wypowiedzianych szeptem w moją stronę, odzyskałam przedmiot. Przez kilka sekund przyglądałam się jeszcze dziewczynie, ale nic konkretnego nie mogłam wyczytać. Zatem zajęłam się wiadomością, najpierw odblokowałam ekran i zauważyłam powiadomienie. Weszłam w aplikacje, gdzie pojawiało się jedno zdanie.

Matteo: Co słychać w szkole?

Uśmiechnęłam się pod nosem. Cieszyłam się, że chłopak był już w dobrym stanie. Te cztery dni minęły nam naprawdę szybko. Jak tylko wracałam po szkole, to czekał na mnie obiad, fakt za pierwszym razem zrobiłam awanturę. Przecież szatyn miał się oszczędzać. Niestety nie stosował się do niczego, stwierdził, że czuł się dobrze i nie potrzebował odpoczynku. Do momentu, gdy zbliżał się wieczór. Godzina dziewiąta wieczorem, a on już leżał w łóżku i spał.

Ja: Na razie jest dobrze. A u Ciebie jak? Wyspany?

Zadałam głupie pytanie, przy takim zwierzęciu jak Skipper, nie dało się wyspać. Matt był jednym z ulubionych ludzi tego psa i można było to zauważyć po tym, jak spędzali razem czas. Ciągłe zabawy, wspólne jedzenie, długie spacery albo nawet zasypianie tylko blisko siebie. Skipper sam przeciągnął swoje legowisko do sypialni i zostawił je przy stronie, na której spał szatyn.

Montgomery zauważyła, że czekałam na odpowiedź i położyła głowę na moim ramieniu. Nie miałam problemu z tym, że widziała moją korespondencję.

Matteo: Jestem na spotkaniu i mamy jakieś błahe tematy, więc postanowiłem napisać, może umilisz mi czas.

Nie ukrywałam, że niezbyt mi się to podobało. Za głośno odłożyłam telefon na blat ławki, przez co zwróciłam na siebie uwagę całej grupy, wraz z nauczycielką. Niemo przeprosiłam i osunęłam się na krześle. Gdy ponownie usłyszałam wibracje, to automatycznie sięgnęłam po komórkę.

Marco: Słodka jesteś, jak się złościsz. Może umówimy się wieczorem w barze? Mogę Ci zapewnić bardzo upojną noc.

Zacisnęłam usta i spojrzałam w jedno miejsce. Pierwsza ławka w rzędzie pod ścianą. Chłopak, który w niej siedział, przyglądał mi się. Czekał na moją reakcję i chyba nie spodziewał się tego, co zrobię. Wystawiłam w jego stronę środkowy palec, a później dołączyłam do niego wskazujący i udawałam, że mierzę z broni w swoją skroń.

-Ile zostało do końca lekcji? - zapytałam.

Chciałam odliczać czas do końca, chciałam stąd wyjść i wrócić do mieszkania. Chciałam mieć już wszystko z głowy, chciałam wyjaśnić sytuację, jaka wydarzyła się przed chwilą.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz