11. "Śledzicie mnie?"

36 3 19
                                    

Dzień jak co dzień, a raczej ranek, za oknem świeciło słońce, ptaki śpiewały, mnóstwo aut pędziło do pracy albo na spotkania. Ja miałam ten przywilej, że o siódmej rano mogłam sobie na spokojnie wszystko przygotować i bez pośpiechu wyjść do szkoły. Czas, w którym wstawałam przed szóstą i na ogarnianie się miałam dosłownie dwadzieścia minut, aby wyjść z domu, skończył się trzy miesiące temu.

Z jednej strony się cieszyłam, ponieważ miałam więcej czasu na sen a z drugiej strony tęskniłam za tą całą atmosferą, za możliwością wyżywania się na hali. Aktualnie miałam czas na przeczytanie lektur szkolnych, których nie przeczytałam dużo. Siedziałam przy biurku z nogami wyłożonymi na blat, po przeczytaniu jednej lub dwóch stron mój wzrok wędrował za okno, gdzie podziwiałam cały krajobraz, który się kształtował. Byłam zadowolona, że chociaż dzisiejszego ranka jest cisza i spokój, mogłam się odprężyć. Zerkając na zegarek, postanowiłam zaprzestać czytania i pójść do łazienki. Potrzebowałam prysznica, odłożyłam książkę na biurko i zabrałam ze sobą ciuchy. Prysznic uspokajał, wyrzucał ze mnie negatywne emocje, dlatego tak bardzo zaczęły przeszkadzać mi krzyki na korytarzu. Znowu chwila pozytywów pękła jak bańka, jakby ktoś specjalnie wbił szpilkę, by magia uleciała. Pośpiesznie wytarłam swoje ciało, ubrałam się i stanęłam przy drzwiach, by móc się przysłuchać kolejnej kłótni w tym domu. Ojciec kolejny raz próbował zwalać swoje winy na każdego z domowników.

-Jak mogłaś do tego dopuścić? Jeden z ważniejszych klientów odszedł do konkurencji! Wiesz, ile pieniędzy z nim poszło? Za co sobie teraz kupisz te durnoty?

Głos Morgana niszczył wszystko naokoło. Dosięgnął nawet mnie, osobę która stała za ścianą. Miałam ochotę przesiedzieć całą te kłótnie w jednym pomieszczeniu, a kiedy się uciszy wyjść zupełnie niezauważona.

-Musimy jakoś to odkręcić! Nie mogę stracić Jacksona, to dzięki niemu mam tyle klientów! To on napędza moją firmę!

Krzyk był coraz bardziej donośny, jak tak dalej pójdzie to sąsiedzi, będą podejrzewać, co się dzieje.

-Damy radę, ktoś znajdzie się na jego miejsce. Jest tylu bogatych klientów, którzy mogą napłynąć. Jeden facet nie zniszczy Ci tylu lat Twojej pracy.

Zalękniony głos matki próbował uspokoić Morgana, ale to chyba nie wystarczyło, ponieważ ojciec wciąż się wydzierał. Coraz bardziej podnosił głos, a ja miałam wrażenie, że zaraz coś się może stać. Nie chciałam, aby matka niepotrzebnie obrywała, więc postanowiłam wyjść i przeciwstawić się ojcu. Weszłam do pokoju i zabrałam ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, z plecakiem w dłoni wyszłam na korytarz. Morgan przerzucił swój wzrok na mnie a Davina odwróciła się, by również spojrzeć w to samo miejsce co ojciec.

-Obudziliśmy Cię?

Zdziwiło mnie to, ojciec nigdy nie pytał tak miło. Pokręciłam głową i ruszyłam w kierunku schodów, jak tylko zobaczyłam, co tam się działo, przestałam mieć ochotę na konfrontację. Jedyne co chciałam to wyjść i nie mieszać się w sprawy firmowe. Już nie myślałam o tym, że ojciec mógl coś zrobić matce. Zaczęłam myśleć o sobie i o tym, by być bezpieczna, nie mogłam patrzeć na wszystkich, ponieważ zatracałam samą siebie.

-Miłego dnia w szkole Olivio.

Ten głos rozbrzmiewał mi w myślach przez całą drogę do szkoły. Nie liczyło się nic, tylko ten przeklęty ton, dlaczego to tak utkwiło mi w głowie, że ciągle to słyszałam. Nie docierały do mnie żadne bodźce ze świata zewnętrznego. Auto, którym się poruszaliśmy, od kilku minut stało w miejscu, a ja nie potrafiłam się ruszyć. Nie potrafiłam wyjść z auta do momentu, w którym nie odezwał się Vincent.

-Wystarczyło zakończyć znajomość, a Morgan stał się milszy. Czy to niecudowne?

Nie byłam gotowa na takie coś, chciałam zostać sama ze sobą i nie oczekiwałam, żeby mężczyzna próbował wtykać nos w nie swoje sprawy. Ojciec był dzisiaj miły, a Vincent przejął jego zachowanie do takiego stopnia, że poczułam się jak mała dziewczynka, która nie zjadła ostatniej różyczki brokuła z talerza. Znowu pomyślałam o sobie i nie wchodząc w szczegóły, wyszłam z auta, nie szczędząc sobie siły w trzaśnięciu drzwiami.

Non-Toxic BondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz