Minęło półtorej godziny, odkąd słońce osiągnęło zenit i zaczęło przetaczać się na zachodnią stronę nieba. Pustynię ogarnął najgorętszy upał dnia, powietrze drgało od wysokiej temperatury, przez co odległe wydmy i skały rozmazywały się w oczach, nabierając nierzeczywistych kształtów. Wszędzie wokoło panowała przygnębiająca cisza - można było odnieść wrażenie, że całe życie zniknęło z powierzchni tej nielitościwej, piaszczystej ziemi. Ukryci w płóciennych namiotach żołnierze wiedzieli jednak, że to ułuda, bowiem większość pustynnego życia budziła się po zmroku.
W jednym z takich namiotów odbywała się gra w kości. Sześciu mężczyzn na wpół leżało pod materiałową ścianką, wpatrując się leniwie w trójkę siedzącą na piętach wokół niskiego stołu. Każdy z trzech miał w ręce kubek, w którym grzechotały kości.
- Wężowe oczy! - zawołał jeden z nich, po czym wszyscy gwałtownie obrócili kubki do góry dnem, przystawiając je do blatu. Następnie podnieśli je, aby zobaczyć wyniki rzutów.
- Ha! - zawołał drugi, którego kości jako jedyne wyrzuciły dwie jedynki.
- To niesprawiedliwe - burknął trzeci, którego kości wyrzuciły szóstkę i piątkę. - Mój wynik jest najwyższy.
- Ja za to mam dubla, i to mocniejszego - odparł pierwszy, wskazując na swoje dwie trójki - ale tym razem nie obstawialiśmy figur ani wysokości wyniku, tylko wężowe oczy. Daub wygrywa.
Wspomniany wyszczerzył zęby w uśmiechu i zgarnął do sakiewki monety ze środka blatu. Teraz to on miał prawo wybrać zakład.
Pierwszy z żołnierzy zajrzał do swojej sakiewki i pobladł nieco, widząc, że pokazuje się dno.
- Stawka - rzucił zwycięzca. Jego sąsiad bez słowa rzucił na stół trzy monety.
- Ja się poddam... - mruknął pierwszy.
- Daj spokój, nie chcesz się odkuć? Straciłeś sporo, przydałoby się, żebyś coś odzyskał...
Rozmowę przerwało wtargnięcie kolejnej postaci do namiotu. Żołnierze spojrzeli na nią ze znudzeniem, po czym ożywili się gwałtownie i spróbowali schować kubki z kośćmi pod stołem, kiedy rozpoznali kapitana Nahdiego.
- Cóż to? - spytał dowódca, marszcząc brwi. - Hazard?
- Tylko zabawa, panie kapitanie - odezwał się prędko Daub. - Nie gramy na pieniądze. Po prostu zabijamy czas.
- Tak? To pokażcie mieszki.
Żołnierze pobledli i wymienili się spojrzeniami. Następnie zgodnie z rozkazem zaprezentowali kapitanowi wnętrza swoich sakiewek. Nahdi zacmokał i pokręcił głową.
- Niesubordynacja - ocenił. - Wiecie przecież, że podczas operacji wojskowych hazard i używki są zakazane.
- Przepraszamy, panie kapitanie...
- I to w kości! Nie znacie lepszej, bardziej godnej mężczyzn rozgrywki?
Żołnierze ponownie wymienili się spojrzeniami.
- O jakiej pan mówi? - zapytał Daub.
- O bijatyce - odparł Nahdi, uśmiechając się połową ust. - Nie zastanawialiście się nigdy, który z was jest najsilniejszy?
- Nie musimy - odezwał się jeden z leżących i przyglądających się grze.
- A czemuż to?
- Bo wiemy, że to Yusuf. Potrafi powalić byka gołymi pięściami. A jakoś nikomu nie chce się walczyć o drugie miejsce.
- Interesujące - stwierdził kapitan. - Niech ktoś z was znajdzie tego Yusufa i każe mu przyjść do mojego namiotu. Jeśli uwiniecie się w kwadrans, zapomnę o tym, że graliście w kości.

CZYTASZ
Niewolnica
AdventureXVII wiek, południowy zachód Półwyspu Arabskiego. Zbuntowana polska szlachcianka, która przez brawurę podszytą głupotą dostała się do niewoli tatarskiej, oraz arabski książę, który nienawidzi niewolnictwa, a od typowo męskich zajęć woli muzykę i poe...