LXVII. W Rodzinnym Gronie, cz. 3

46 8 23
                                    

- Witaj, witaj, zapraszam! - zawołała wesoło Malika, gdy jej siostra pojawiła się na progu komnaty. - Wchodź śmiało, jak do siebie. Mehmet! - krzyknęła na eunucha, który podbiegł do niej momentalnie i się ukłonił. - Przynieś nam ajranu.

- Tak jest, moja pani. - Mehmet odbiegł, a Rasha weszła do środka. Malika była na szczęście nieco zbyt zaaferowana, żeby dostrzec śmiertelną bladość jej twarzy i zaschnięte usta.

- Mam trochę bałaganu, nie sądziłam, że przyjdziesz tak wcześnie - tłumaczyła się, pospiesznie chowając rozwleczone po otomanie suknie do garderoby. - Siadaj! Nie przejmuj się mną.

Rasha posłusznie przycupnęła na jednej z poduch do siedzenia przy niewielkim kwadratowym stole. Malika zatrzasnęła drzwi do garderoby i prędkim szarpnięciem zaciągnęła zasłonę alkowy, by ukryć przed oczami siostry rozrzucone poduszki i zmięty koc. Następnie siadła z szerokim uśmiechem na wprost milczącej Rashy. Jej uśmiech zgasł, gdy zobaczyła napięte z nerwów oblicze siostry.

- Musimy pogadać - wykrztusiła Rasha.

- Po to tu jesteśmy - przypomniała Malika. - Co się stało? Wiesz, że możesz mi zaufać.

Młodsza z dziewczyn westchnęła i spuściła wzrok.

- Nie mogę - odpowiedziała cicho. - I właśnie o to chodzi.

- Co? O czym ty mówisz? - Głos Maliki zadrżał, choć starała się to ze wszystkich sił ukryć.

- Wtedy, kiedy ci bandyci wdarli się do pałacu i porwali Karima, pomogłaś im.

- Słucham? - Dziewczyna zaśmiała się nerwowo.

- Wprowadziłaś ich i wyprowadziłaś.

- Oszalałaś? Trzymali mnie na ostrzu bułatu! Nie umiem walczyć, w przeciwieństwie do ciebie, nie miałam jak im się postawić!

- Ty chciałaś im pomóc - westchnęła Rasha. - Tu, w pokoju, zrzuciłaś świecznik.

- To był przypadek!

- Widziałam to dokładnie, Maliko. Może i przez przypadek zrzuciłaś świecznik, ale zasłonę zerwałaś celowo, żeby go przykryła i dogasiła płomienie.

Malika pobladła, a jej serce przyspieszyło, ale nadal próbowała iść w zaparte.

- Zapewniam cię, że to przypadek - wyrzuciła z siebie szybkimi, urywanymi słowami.

- To nie przypadek. Tylko ty i jeszcze dwie osoby, których nie było w tym pokoju, wiecie o tym, że boję się ciemności. Zrobiłaś to specjalnie, żeby mnie przerazić i zdezorientować.

- Nie! - pisnęła Malika i uniosła dłonie do twarzy.

- Nie masz po co zaprzeczać. Wiem, co widziałam.

Starsza z sióstr powoli opuściła ręce, odsłaniając drżące wargi i mokre od łez oczy. Jeszcze się nie rozpłakała, ale dzieliły ją od tego sekundy.

- Salah to morderca! - wypluła nagle. - Nie będę go wspierać! Nigdy!

- Przyznajesz się? - spytała Rasha z rozpaczą w sercu.

- Nie mam po co zaprzeczać, prawda? - Malika uśmiechnęła się smutno. - Dołącz do mnie. Władza Salaha i tak się sypie! Pałac jest pełen zwolenników Zahira.

- Kto? - zapytała Rasha z błyskiem w oku.

- Nigdy tego nie powiem! Ani ty nie będziesz mnie o to pytać. - Malika klęknęła i chwyciła siostrę za ręce. - Bo jesteś mądra i wiesz, kiedy opuścić tonący statek.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz