Po tym, jak Anizah złożyli broń, szejkowie Kashif Al-Aziz i Saad Khaddafi od razu udali się do magazynu Rafiego, aby przeprowadzić inwentaryzację. Oczy im się świeciły, gdy podawali sobie z rąk do rąk dywany, ozdoby, lustra, pachnidła, kasetki, przyprawy, grudy metali szlachetnych, książki, futra, bele materiałów, wreszcie kiesy z pieniędzmi i biżuterię. Wszystko skrzętnie spisywali i wyceniali, starając się sprawiedliwie rozdzielić pomiędzy siebie. W końcu przekopali się na drugą stronę jamy służącej za magazyn i Al-Aziz niemal wpadł na dorodną beczkę, jedną z kilku. Uchylił jej wieka i cofnął się, gdy w nozdrza uderzył go silny zapach alkoholu.
- Rum - ocenił. - Cóż za grzesznik!
- Jaki tam grzesznik! - Uśmiechnął się Saad. - Nie ma chyba nic złego w celebrowaniu zwycięstwa? Hej, Kasuf! - zawołał do przechodzącego obok wejścia do magazynu Beduina.
- Tak, panie?
Szejk wytoczył ku niemu beczkę, a za nią kolejną.
- Zawołaj tu kogoś, rozdajcie to moim ludziom! - rozkazał. Kasuf ukłonił się w pas i odbiegł, by zebrać ludzi do wynoszenia beczek.
- Ja nie mam nic do powiedzenia? - oburzył się Kashif.
- Nie zapominaj, że cię pokonałem. I tak okazuję ci łaskę, dzieląc się z tobą czymkolwiek.
- To nie żadna łaska tylko podwaliny pod traktat handlowy - burknął Kashif. - Oszczędzenie rumu, to byłaby łaska.
- Możesz wziąć ich. - Saad wskazał stłoczonych pod ścianą niewolników. Byli to pochwyceni żywcem słudzy Rafiego, odarci z ubrań poza bielizną i spętani.
Al-Aziz skrzywił się lekceważąco.
- Mężczyźni nie byli kastrowani - zauważył. - Ich głosy już się obniżyły, więc nie zrobi się z nich eunuchów. A dziewuchy pewnie wszystkie już użyte.
- Pewno nie wszystkie, mogę zawołać akuszerkę, żeby je sprawdziła - zasugerował Khaddafi.
- Nie trzeba - odburknął szejk Anizah.
Powrócili do inwentaryzacji, ale niedługo później przerwało im nagłe wtargnięcie Yusufa.
- Tu jesteście! - zawołał kapitan. - Wszędzie was szukałem. Złapaliście Rafiego?
Szejkowie pokręcili głowami.
- Cholera, nigdzie go nie ma! Chyba nie mógł stąd uciec? Muszę przesłuchać tę zgraję. - Wskazał na niewolników.
- Co to, to nie! - Saad podniósł się z pufy. - Obiecałeś mi, że Banu Hilal przypadną łupy!
- Tak, ale to są ludzie!
- Stanowili taką samą własność Halima Saqata jak cała reszta - Wsparł Khaddafiego Al-Aziz.
- Potrzebuję od nich informacji - ciągnął Yusuf.
- Możesz wziąć tych. - Khaddafi wskazał na trzy postacie leżące po przeciwnej stronie jamy.
- Co z nimi?
- Ranni. Żyją, ale nie nadają się na podróż. Chcieliśmy ich rzucić hienom, ale może wam się przydadzą.
Yusuf podszedł do wskazanej trójki. Zobaczył dwóch mężczyzn, ciężko rannych i nieprzytomnych, oraz jedną kobietę. Choć leżała, była świadoma, a na jej twarzy widniały rumieńce. Paskudna rana na plecach została dobrze opatrzona, wszystko wskazywało na to, że dziewczyna wróci do pełnej sprawności.
- Jak ci na imię? - spytał ją Yusuf. Dziewczyna drgnęła i przełknęła ślinę, ale milczała. - Zapytałem tylko, jak ci na imię. Chyba możesz mi to powiedzieć?
CZYTASZ
Niewolnica
AventuraXVII wiek, południowy zachód Półwyspu Arabskiego. Zbuntowana polska szlachcianka, która przez brawurę podszytą głupotą dostała się do niewoli tatarskiej, oraz arabski książę, który nienawidzi niewolnictwa, a od typowo męskich zajęć woli muzykę i poe...